Elia Viviani po dwóch słabych sezonach w Cofidisie nowy rok rozpocznie reprezentując Ineos Grenadiers. Włoski sprinter liczy na reset i powrót na zwycięską ścieżkę.
Viviani reprezentował już brytyjską formację w latach 2015-17, odchodząc w niezgodzie, po tym jak w 2017 nie dostał się do składu na żaden z Wielkich Tourów. Ineos (wówczas Team Sky) nigdy nie był przyjaznym środowiskiem dla sprinterów, dlatego powrót 32-letniego zawodnika wiąże się ze sporymi wątpliwościami. Vivianiego to nie zraża.
W przyszłym roku chcę wrócić do równej rywalizacji z najlepszymi sprinterami na świecie. Chcę wygrać każdy wyścig, w którym wezmę udział, wracając po zwycięstwa w UAE Tour i Tirreno-Adriatico, triumfując w wyścigach, które się liczą. Później zaczniemy myśleć o Giro d’Italia… Dlatego moim pierwszym kamieniem milowym sezonu będzie zwycięstwo na Vuelta a San Juan, a następnie zwycięstwa z innymi wielkimi sprinterami
– powiedział Viviani w „RadioCorsa”.
Mistrz Europy z 2019 roku nie chciał wskazać wielkich celów sezonu, podzielił się za to sportowymi marzeniami.
Po dwóch takich latach nie mogę powiedzieć, że celuję w Mediolan-San Remo, to byłoby głupie, najpierw zamierzam przekonać się, czy mogę znów pokonać takich zawodników jak Ewan, Gaviria i Bennett… Moim celem są zwycięstwa, dlatego naturalnie San Remo jest wymarzonym wyścigiem. Marzę również o powtórzeniu Giro d’Italia z 2018 roku i wciąż mam otwarte porachunki z Gandawa-Wevelgem.
hrU
17 grudnia 2021, 19:37 o 19:37
A ja bym chciał zostać pierwszym człowiekiem który stanie na Marsie!
reko
20 grudnia 2021, 11:02 o 11:02
…jak Cav mówił, że chce wrócić na swój dawny level to się wszyscy pukali po głowach. Jak Glover powiedział , że chce zdobyć pas półciężkiej UFC i wraca na swój dawny level to też się wszyscy śmiali po czym zabrał Jankowi pas.