Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2020. Primoz Roglic: “nie miałem nóg”

Primoz Roglic po nieudanej czasówce na La Planche des Belles Filles został pokonany na końcowej prostej Tour de France.

Przez niemal trzy tygodnie ostrożna, defensywna jazda kolarza Jumbo-Visma przynosiła pożądane efekty. Najpierw czwartego dnia sięgnął po etapowe zwycięstwo, potem na zakończenie pierwszego tygodnia przejął żółtą koszulkę. W górach był niezachwianie prowadzony przez swoich kolegów z ekipy, którzy jednocześnie odczepiali rywali jednego po drugim.

Górska czasówka miała przypieczętować to wszystko. 30-latek, który w kolarstwie dał się poznać zwłaszcza dzięki świetnym wynikom w jeździe na czas, nie mógł przecież roztrwonić minuty przewagi.

Roglic jednak w sobotę miał gorszy dzień i co najważniejsze, wykręcił czas o prawie dwie minuty słabszy niż jego rodak, Tadej Pogacar. Porażka niespodziewanie stała się faktem, a były skoczek narciarski spadł na drugą lokatę w klasyfikacji generalnej.

Nie miałem nóg, żeby pojechać szybciej. Po prostu nie mogłem bardziej pchać, nie mogłem wykręcić watów, aby wygrać. Próbowałem robiłem, co mogłem i dałem z siebie wszystko, ale Tadej był zbyt mocny

– wyznał Roglic, w komunikacie prasowym swojej ekipy.

Słoweniec straty notował od samego początku etapu – na płaskim odcinku pojechał o 37 sekund wolniej niż kolega drużynowy, Tom Dumoulin, i 36 wolniej niż Pogacar. La Planche des Belles Filles z kolei pokonał dopiero z jedenastym czasem, o minutę i 20 sekund wolniej, niż swój rodak.

Wiedziałem, jakie czasy kręci Tadej, ale na nic mi się to przydało, bo nogi nie były wystarczająco mocne, aby mu dorównać

– dodał.

Słoweniec jutro po raz trzeci stanie na podium Wielkiego Touru – w ubiegłym sezonie był trzeci na Giro d’Italia i wygrał Vuelta a Espana. Roglic w holenderskim zespole wykonał niesamowity postęp i ze średnio znanego specjalisty od czasówek stał się grandtourowcem pełną gębą.

Ekipa Jumbo-Visma dorzuciła mocnych pomocników na górski teren – w Alpach i Pirenejach widok żółtego pociągu na czele zupełnie nie zaskakiwał. W niedawnej rozmowie z “rowery.org” Sepp Kuss przyznał, że Roglic jest spokojnym liderem, ale motywuje innych, mówiąc im o swojej dyspozycji i zachęcając do dalszej pracy, gdy czuje się dobrze.

30-latek wraz z kolegami pokazali, że tworzą zgraną pakę, która zastąpiła brytyjski pociąg Team Ineos i na którą w przyszłości zawsze trzeba będzie zwrócić uwagę. “Rogla” w końcu był o krok od zwycięstwa w Tour de France, przeszkodził temu tylko jeden gorszy dzień i fenomenalny krajan.

Myślę, że przejechaliśmy bardzo mocny Tour jako ekipa. Chcę podziękować chłopakom za wszystko co zrobili dla mnie przez ostatnie trzy tygodnie. Jestem dumny z naszej jazdy i musimy wykorzystać pozytywy w przyszłości

– podsumował.