Primoz Roglic i Tadej Pogacar to kolarze, którzy do trzeciego tygodnia Tour de France przystąpią jako główni rozgrywający.
Primoz i Tadej w jednym stali domu. Primoz na górze, a Tadej na dole. Primoz spokojny, nie wadził nikomu, Tadej najdziksze wymyślał swawole. Trudno powiedzieć, czy tak ująłby to Aleksander Fredro, ale z całą pewnością stwierdzić można, że Tadej Pogacar i Primoz Roglic okupują dwa najwyższe piętra gmachu przy ulicy tegorocznego Tour de France.
Dwóch Słoweńców póki co rozdaje karty na górskich odcinkach wyścigu i przed trzecim tygodniem rywalizacji zajmuje dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji generalnej wyścigu. Dwójka już trzy razy stawała na etapowym podium: Roglic pokonał młodszego rodaka na czwartym etap, Pogacar przed rodakiem triumfował na odcinkach dziewiątym oraz piętnastym.
Pogacar, który atakował już w Pirenejach i w Masywie Centralnym, przed 15. etapem, rozgrywanym w Jurze, zapowiadał, że to nie on będzie kolarzem rozkręcającym zmagania.
Zobaczymy jak się potoczy etap, a jeśli nadarzy się okazja zyskania kolejnych sekund, wykorzystam ją. W tej chwili jestem a dobrej pozycji, będę czekał na to, co zrobią inni
– mówił francuskiej gazecie “L’Equipe”.
Wczoraj Słoweniec jechał w grupce prowadzonej przez zawodników Jumbo-Visma. Ci na Col du Grand Colombier rozkręcili mocne tempo i grupkę faworytów wyścigu okroili do 12 zawodników. W tym gronie brakowało wyraźnie niedysponowanego Egana Bernala i lidera grupy Arkea-Samsic, Nairo Quintany.
Chłopaki pojechali mocno, co? Plan był taki, żeby puścić ucieczkę. Ale potem zobaczyliśmy, że jesteśmy w stanie to kontrolować. Wszyscy koledzy czuli się dobrze, duże ukłony dla nich. Niestety zabrakło mi trochę w końcówce, ale to był dla nas dobry dzień
– komentował na mecie Roglic.
Zwycięzca ubiegłorocznej Vuelta a Espana przegrał finisz z Tadejem Pogacarem, ale prowadzenie w wyścigu komfortowo utrzymał.
Pogacar, zgodnie z zapowiedziami, nie podpalał się i czekał na ruch rywali.
Na ostatnich kilometrach byłem gotowy na finisz. Jestem taki szczęśliwy, że znów wygrałem. Jumbo-Visma byli przygotowani, żeby rozwalić ten wyścig. Nie było sensu atakować
– stwierdził.
Bernal to chyba już nie jeden z faworytów, dzisiejsze tempo okazało się za mocne dla niektórych kolarzy. Roglic w tym punkcie zdaje się nie do ruszenia. Dziś kryzys miał Bernal, może w jednym z następnych dni to samo przydarzy się mnie lub Primozowi
– zaznaczył.
Roglic, który w pierwszym tygodniu pytania o możliwości młodszego krajana zbywał stwierdzeniem o długości wyścigu, wczoraj pytany był z kolei o relację z młodszym rodakiem.
Jesteśmy rywalami i przyjaciółmi, pochodzimy z tego samego kraju. Obaj chcemy wygrać, będziemy walczyli do samego końca. Tadejowi idzie bardzo, bardzo dobrze, jest niezwykle mocny. Bardzo chciałem wygrać, ale on był nieco lepszy
– ocenił.
Pytany o Egana Bernala i jego straty nie okazał żadnych emocji.
Nie skupiam się na tym, komu jak idzie. Trzeba się skupiać na sobie, bo o sobie możemy decydować
– odparł.
Dwaj Słoweńcy trzeci tydzień rywalizacji rozpoczną na czele klasyfikacji generalnej. Roglic na alpejskich etapach będzie bronił przewagi 40 sekund nad Pogacarem i 1:34 nad Rigobertem Uranem (EF Pro Cycling).