Danielo - odzież kolarska

Tirreno-Adriatico 2020. Michael Woods nie zmarnował okazji

Michael Woods triumfem na etapie Tirreno-Adriatico zamknął za sobą rozdział powracania do sportu po kontuzji. Kanadyjczyk, który w marcu złamał nogę, w szóstym dniu wyścigowym po wywołanej pandemią przerwie odniósł przekonujące zwycięstwo.

33-latek wygrał trzeci etap Tirreno-Adriatico i na podium przywdział koszulkę lidera wyścigu. Dla kolarza EF Pro Cycling to dobry prognostyk przed mistrzostwami świata w Imoli, które są na jego celowniku.

Całodniowa praca zespołów kolarskich na rzecz 10-sekundowego wysiłku ich sprintera nie jest niczym dziwnym na płaskich odcinkach wyścigów etapowych. Nie tak często natomiast takie postawienie wszystkich sił na możliwości jednego zawodnika zdarza się na etapach pagórkowatych lub górskich.

Michael Woods zaufaniem zespołu EF Pro Cycling obdarzony został przed Tirreno-Adriatico, ale manifestacją tego zaufania były finałowe 60 kilometrów trzeciego odcinka wyścigu. Wobec słabszego tempa nadawanego przez ekipę Ineos Grenadiers i ucieczki wciąż dysponującej 4-minutową przewagą, różowe koszulki ekipy Jonathana Vaughtersa rzuciły wszystkie siły na szalę.

Sześciu zawodników prowadzonych przez (jadącego w jaskrawo żółtej koszulce) mistrza Ekwadoru Jonathana Caicedo udanie przeprowadziło pogoń. Na stromej ściance Poggio Murella, 11 kilometrów przed metą, Woods mógł zatem rozpocząć ofensywę.

Wiedziałem, że ten etap będzie mi odpowiadał. Chłopaki wykonali bardzo dobrą robotę, musiałem więc wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Bardzo się z tego cieszę

– powiedział na mecie.

33-latek do ścigania powrócił w sierpniu, aczkolwiek większą część odbywanej w Hiszpanii kwarantanny spędził lecząc złamanie nogi i poddając się rehabilitacji. Kontuzji doznał podczas ostatniego z wyścigów rozgrywanych przed wywołaną przez pandemię przerwą, Paryż-Nicea. Trzeci etap ścigania we Włoszech był jego szóstym dniem startowym od powrotu do peletonu.

Kanadyjczyk w ostatnich latach wyrósł na specjalistę od niezwykle sztywnych podjazdów. Dziś także ruszył na najbardziej stromym odcinku, a po kilkuset metrach wspinaczki zdołał odczepić Gerainta Thomasa, Jakoba Fuglsanga, Wilco Keldermana i Aleksandra Vlasova. Do mety zmierzał początkowo samotnie, a na ostatnich 6 kilometrach z Rafałem Majką, któremu udało się przeskoczyć. Polak na finiszu nie miał z Woodsem wielkich szans, a do tego na 250 metrów przed metą trochę się zagapił.

To był dla nas bardzo dobry dzień, ekipa spisała się świetnie. To zwycięstwo to zdecydowanie duży krok naprzód w mojej karierze: po raz pierwszy jestem liderem wyścigu WorldTour. Nie uważam się za faworyta wyścigu. Mamy tu czasówkę, a w stawce są zawodnicy lepsi ode mnie w tej specjalności. Koszulki będę jednak bronił, będę też atakował

– zapowiedział Woods.

Drugi na mecie Rafał Majka po raz kolejny w tym sezonie pojechał agresywnie. Polak, który przed sezonem zapowiadał, że będzie chciał więcej ryzykować, dziś kluczową wspinaczkę przetrzymał z najlepszymi, a potem bez oglądania się na innych faworytów imprezy ruszył w pogoń za odjeżdżającym Woodsem.

Chciałem dziś wygrać dla zespołu, ale na takiej trasie nie było to łatwe. W kluczowym momencie jechałem dobrym tempem i nalazłem się w pierwszej grupie, a gdy Woods atakował, zdołałem odpowiedzieć

– komentował na mecie.

Majka na początku sierpnia ofensywnie jechał też na trasie Tour de Pologne. Na górskim etapie jako pierwszy z faworytów wyścigu ruszył w pogoń za Remco Evenepoelem i zainicjował akcję, która ostatecznie dała mu 4. miejsce.

Dziś, na finiszu w miejscowości Saturnia, Majka nie popisał się sprinterską czujnością, ale pogardzić nie mógł drugim miejscem w klasyfikacji generalnej i 20-sekundową zaliczką nad rywalami.

On był po prostu trochę za szybki, ale przed nami jeszcze kilka trudnych etapów, więc okazja się znajdzie. Jestem w dobrej formie i myślę, że w kolejnych dniach będę w stanie coś zdziałać

– zapowiedział po etapie.

Wyścig Tirreno-Adriatico w czwartek i piątek wjedzie w Apeniny, a odcinki tam rozegrane ustawią klasyfikację generalną. Czwarty etap przed 11-kilometrowym zjazdem do miejscowości Cascia zaoferuje wspinaczki Forcia di Gualdo (10,4 km; 7,4%), Rifugio Perugia (3,4 km; 7%) oraz Ospedaletto (7 km; 6,2%). Piątego dnia górale zmierzą się na szosie prowadzącej do stacji narciarskiej Sassotetto (11,8 km, 7,1 %), gdzie Majka finiszował drugi w 2018 roku.