Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2020. Cierpliwy jak Egan Bernal

Cierpliwość. Po takim hasłem Egan Bernal i ekipa Ineos Grenadiers porusza się na trasie tegorocznego wyścigu Tour de France.

Brytyjski zespół przyzwyczaił do dominowania zmagań we Francji: prowadzenia peletonu, brania na siebie ciężaru zmagań i bronieniu prowadzenia swojego lidera w momencie gdy ten przywdziewał żółtą koszulkę.

W tym roku sprawy mają się inaczej: do prowadzenia zmagań bardziej chętni są kolarze Jumbo-Visma, natomiast skład brytyjskiego zespołu, bez Chrisa Froome’a i Gerainta Thomasa, zdaje się obierać inną taktykę. Koszulki opatrzone logiem Grenadiera, najnowszego produktu konglomeratu Ineos, widoczne są na czele peletonu w newralgicznych punktach wyścigu, ale celem jest bezpieczeństwo lidera, nie kontrola peletonu.

Do Orcières-Merlette, pierwszej mety na podjeździe, kolarze ekipy Dave’a Brailsforda dojechali w szpicy peletonu, ale dyktowanie tempa zostawili zawodnikom Jumbo-Visma. Bernal na ostatnich 1400 metrach jechał już sam, wcześniej natomiast eskortowali go Richard Carapaz i Michał Kwiatkowski.

Kolumbijczyk na finiszu nie miał oczywiście czego szukać w starciu z kolarzami takimi jak Julian Alaphilippe (Deceuninck-Quick-Step), Primoz Roglic (Jumbo-Visma) czy Tadej Pogacar (UAE Team Emirates) i finiszował siódmy.

To był dobry podjazd by zobaczyć, jak mają się faworyci wyścigu. Cieszę się, że na metę przyjechałem wśród nich, bo mieliśmy do czynienia z wymagającą końcówką. To nie idealna sytuacja jeśli jeden z faworytów zdobywa bonifikatę, ale trzeba być cierpliwym. Naszym celem jest dojechać do trzeciego tygodnia bez większych strat i wtedy odrobić je na dłuższych podjazdach

– tłumaczył po 4. etapie.

23-latek po pięciu odcinkach jest 5. w klasyfikacji generalnej. Do prowadzącego Adama Yatesa (Mitchelton-Scott) traci 13 sekund, do Roglica 10 sekund, a do Pogacara 6 sekund.

Będziemy robili wszystko by minimalizować straty i być jak najświeżsi w ostatnich dniach

– zapewnił lider Ineos Grendiers.