Danielo - odzież kolarska

Lance Armstrong. “Prawda jaką pamiętam”

Film dokumentalny “LANCE” to kolejne spojrzenie na karierę Lance’a Armstronga. W jego pierwszej części Amerykanin odpowiadał na pytania o doping, nowotwór oraz świadomość zasięg swojej historii i zwycięstw w Tour de France.

Myślisz, że zachorowałeś na raka przez stosowanie dopingu?

Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie chcę odpowiedzieć “nie”, bo nie uważam, że to dobra odpowiedź. Nie wiem czy tak czy nie, ale na pewno nie powiem “nie”. Powiem tyle, jedyny raz, kiedy stosowałem hormon wzrostu, to był rok 1996. W szpitalu w głowie miałem słowo “wzrost”, zastanawiałem się czy to odnosi się także do wzrostu tych niedobrych rzeczy.

Czy branie EPO po pokonaniu nowotworu było trudne?

Nie. Ta odpowiedź się pewnie nie spodoba, ale pod wieloma względami EPO to bezpieczna droga. Jeśli spełnione są pewne warunki: bierzesz je odpowiednio, pod okiem lekarza, że nie przesadzasz. Są gorsze rzeczy, którymi można się ładować.

Postać Lance’a Armstronga, człowieka, który pokonał nowotwór, wrócił do zawodowego sportu i wygrał Tor de France siedem razy z rzędu, miała swój udział w transformacji kolarstwa w sport globalnym XXI wieku.

Historia Teksańczyka, który przez lata sukcesów zaprzeczał oskarżeniom o doping, niszczył życie ludzi, którzy ośmielili się szukać prawdy, i żył jako ikona sportu, nie zakończyła się w 2005 roku na Polach Elizejskich, gdy wygrał swój siódmy Tour. Nie zakończyła się gdy w styczniu 2011 roku ukończył Tour Down Under i definitywnie odszedł ze sportu po powrocie do niego w roku 2009.

Historia Armstronga, kolarstwa, etyki i dopingu powraca co jakiś czas: najpierw w formie raportu Amerykańskiej Agencji Antydopingowej i dożywotniej dyskwalifikacji Amerykanina, później w formie wywiadu z Oprah Winfrey, a następnie książek i filmów o jego przewinieniach i charakterze. Najnowszą odsłoną tej serii jest dokument stacji “ESPN” z serii “30 for 30” pod tytułem “LANCE”.

Dokument nakręcony przez Marinę Zenovich rozpoczyna się opowieścią o dorastaniu Armstronga, jego rodzinie i perypetiach jako nastolatka. Te, jak na lata 80., są nieźle udokumentowane, a dokument wypełniają zapisy wideo i zdjęcia z czasów, gdy młody Armstrong startował w lokalnych zawodach triathlonowych czy kolarskich. Film, którego druga część wyemitowana zostanie 31 maja, adresowany jest do widza nieoglądającego wyścigów kolarskich na co dzień, stąd bardziej szczegółowe dygresje na temat dopingu przeplatane są tłumaczeniem historii i “Wielkiej Pętli”, dopingu i zasad rozgrywania wyścigów.

Armstrong w kwestii dopingu i swoich wyznań nie mówi nic, co nie zostało już opisane lub do czego się nie przyznał. W kwestii dopingu i oszustwa film prezentuje dość wybiórczą kolekcję pytań.

Armstrong na otwarcie deklaruje: “Nie będę kłamał. Opowiem Ci moją prawdę. Nie swoją wersję prawdy, ale prawdę jak ją pamiętam.”

W kontekście pierwszych startów, jeszcze jako nastolatek, przyznaje, że by wziąć udział w zawodach starszej kategorii fałszował certyfikat urodzenia. Jego ówczesny trener wspomina, że destrukcyjne zachowania i zachowania poniżające innych w przypadku Armstronga widoczne były już wtedy. To zgodne jest z reportażami Juliet Macur, dziennikarki “New York Times”, która zdobyła nieodkryte wcześniej pamiętniki jednego z masażystów Armstronga i historię Amerykanina w roku 2014 zebrała w książce “Cycle of Lies”.

Zapytany o pierwsze użycie dopingu, Armstrong wskazał na swój pierwszy zawodowy sezon (1992). Miał mieć wtedy “chyba 21 lat”.

Jest wiele sposobów definiowania dopingu. Najłatwiejszym jest powiedzenie, że to złamanie zasad. Czy dostawaliśmy zastrzyki witamin i tego typu substancji jako młodzi zawodnicy? Tak, ale to nie było zabronione

zaznaczył.

Zawsze widziałem [co mi podają]. Nie byłem jednym z tych, co nie pytali. Zawsze wiedziałem, zawsze zadawałem pytania i sam podejmowałem decyzje. Nikt nie mówił “nie pytaj” na to bym nigdy nie poszedł. Zorientowałem się co jest podawane i zdecydowałem się to wziąć

dodał.

Pogłoski o EPO zaczęły się w 1993 roku. Ta plaga zaczęła się tak naprawdę pod koniec lat 80., ale ludzie się bali, były pogłoski, że ludzie od tego umierali

powiedział.

Armstrong już wcześniej przyznał, że mistrzostwa świata w roku 1993 nie wygrał “na chlebie i wodzie”, ale zaprzeczał jakoby już wtedy stosował doping krwi. W dokumencie powtórzył tę wersję wydarzeń.

W 1993 jakimś sposobem zostałem mistrzem świata. W koszulce przejeździłem cały 1994 rok i dostawałem w tyłek każdego dnia. W koszulce mistrza świata. My już wtedy braliśmy niskooktanowy baterię środków, kortyzon, co tam jeszcze było. Ale EPO to był zupełnie inny poziom. Zyski były tak wielkie, że cały sport, który przez cały czas funkcjonował na tym niskooktanowym dopingu, przeszedł na wysokooktanowe paliwo rakietowe. To byłą decyzja, którą musieliśmy podjąć

wspominał.

Z relacji Armstronga i wcześniejszych stwierdzeń jego byłych kolegów z drużyny wynika, że w ekipie Motorola stosowanie EPO rozpoczęło się w 1995 i 1996 roku.

To rozprzestrzeniało się jak ogień. My nie zdecydowaliśmy się na to, odmówiliśmy. W 1994 roku w Motoroli nikt nie zrobił tego przeskoku. Nie było wyników przez cały rok. EPO było wszędzie, to było wariactwo

opowiadał w dokumencie “The Boss”.

To stwierdzenie nie jest zgodne z relacjami Johna Hendersona, byłego masażysty ekipy i opiekuna Armstronga, który w książce “Cycle of Lies” wyjawił Juliet Macur, że Armstrong na pełnej baterii EPO i środków wspomagających jeździć miał już w 1993 roku.

Program dopingowy zorientowany na stosowanie EPO oraz transfuzji krwi w przypadku Armstronga nierozerwalnie związany był z włoskim lekarzem Michele Ferrarim. W dokumencie Zenovich, Armstrong przyznał, że o przedstawienie Ferrariemu poprosił samego Eddy’ego Merckxa fakt mało znany, który sam Ferrari potwierdził w 2003 roku. Z włoskim lekarzem na testach spotkać się miał zimą 1995 roku i regularnie pracować zaczął w 1996 roku. Relację między dwójką określił jako “wysoce poufną”, zaznaczając, że Ferrari takową utrzymywał z każdym ze swoich klientów.

Robiłem co powiedział. Co do słowa. Kiedy usłyszałem o czymś nowym, pytałem czy może też tego powinniśmy próbować, on mówił: “Lance, liczą się tylko czerwone krwinki. I tyle.”

Pierwsza część dokumentu porusza także kwestię systemowego podejścia do dopingu, braku odpowiednich testów i zachowań Międzynarodowej Unii Kolarskiej, ówcześnie kierowanej przez Heina Verbruggena.

Na pytanie jak bardzo Hein Verbruggen siedział w Twojej kieszeni, odpowiedź będzie złożona. Finansowo: zero. Czy wierzę, że Hein chciał chronić sport? Tak. Czy chciał chronić mnie? Tak, bo to chroniło sport

odparł Armstrong, odnosząc się do incydentu z roku 1999, gdy UCI zaakceptowała wydaną post-factum receptę na krem zawierający kortyzon jako wytłumaczenie na obecność kortykosteroidów w próbkach moczu Armstronga.

Armstrong w 2018 roku zawarł ugodę z rządem Stanów Zjednoczonych oraz Floydem Landisem i uniknął procesu o oszustwo, który, w najgorszym przypadku, mógłby kosztować go 100 milionów dolarów. Dziś cieszy się, że uniknął “opcji nuklearnej”. Parias w świecie zawodowego sportu, w międzyczasie o praktykach dopingowych opowiedział CIRC, sporadycznie pojawił się w amerykańskich mediach, a choć osoby, które w trakcie kariery skrzywdził przeprosił, znalezienie sobie miejsca w świecie bez sławy zajęło mu sporo czasu.

Amerykanin w dokumencie tłumaczy, że przez ostatnie 5 lat zaczął się wreszcie zastanawiać nad tym jak wielkie znaczenie miała jego historia.

Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, jakie znaczenie miała moja historia. Wiedziałem, że to duża skala, ale nie wiedziałem, że aż tak duża. Gdybym nadal znajdował się na piedestale, byłbym wśród takich osób jak Michael Phelps, LeBron James. Widzę gdzie oni są i teraz zdaję sobie sprawę z tego jak wysoko byłem. Naprawdę nie tęsknię za tym. Nie wiem czy pozostanie tam byłoby dla mnie dobre

przyznał.

Armstrong dziś zajmuje miejsce na uboczu kolarskiego światka mediów: prowadzi dwa podcasty i komentuje w nich rozgrywane wyścigi.

Nie rozumiałem, że ta [moja] historia tak trafia do ludzi w Ameryce, że tak osadzi się w historii sportu całego kraju

podsumował.

2 Comments

  1. janek

    26 maja 2020, 15:06 o 15:06

    Dokładnie takich “bohaterów” nadal proponuje nam matrix – oszustów z dużą siłą i władzą, po trupach i w zastraszaniu innych.

  2. Wacław

    26 maja 2020, 21:06 o 21:06

    Cała ta telenowela z Armstrogiem w roli głównej to fałszywa flaga. Ścigał się, wygrywał, walił koks jak wszyscy, którzy się cokolwiek liczyli w peletonie i nie było problemu. Pytanie komu musiał się narazić, że go utrącili. Jedyne co nam pokazują to cienie na ścianie i mówią, że to ich wina. a trzęsą tym macherzy z zaplecza, o których nigdy nie usłyszymy.