Danielo - odzież kolarska

Najlepsze edycje Gandawa-Wevelgem ostatniej dekady

Pierwszy klasyk Petera Sagana, Luca Paolini zwycięzcą na rantach, Greg van Avermaet i poświęcenie w finale. Przegląd najlepszych edycji Gandawa-Wevelgem drugiej dekady XXI wieku.

W tym roku belgijski semi-klasyk wykreślony został z kalendarza, w obliczu szalejącej w Europie i na świecie pandemii wirusa SARS-Cov-2.

Sportowa rozrywka schodzi w naturalny sposób na dalszy plan wobec wyzwań przed którymi stoją społeczeństwa. Wprowadzone w kolejnych krajach, w tym w Polsce, ograniczenia swobody poruszania się i aktywności społecznych ograniczyć mają rozprzestrzenianie się pandemii.

Dla kibiców kolarstwa, którzy dziś pozostali w domu i żadnego wyścigu w telewizji nie zobaczą, to kontynuacja dłuższego okresu bez emocjonujących zmagań. By ten czas wypełnić, przynajmniej dzisiaj, przygotowaliśmy kolejną przypominajkę: wybór najbardziej pamiętnych edycji Gandawa-Wevelgem z ostatniej dekady.

2013

Pierwszy klasyk Petera Sagana

 

Peter Sagan w 2013 roku był już gwiazdą peletonu. W wieku 23 lat na koncie miał 36 zawodowych zwycięstw, do sezonu przystępował jako świeżo namaszczony bóg dwóch kółek, który początek swojej ery wszystkim ogłosił trzema wygranymi etapami Tour de France w 2012 roku.

Kolarz ze Słowacji nie miał w swoich palmares triumfu w dużym klasyku czy semi-klasyku i te wyścigi stanowiły jego cel wiosny. Zimowa aura w roku 2013 o mało nie przerwała Mediolan-San Remo, a Sagan wyścig na kresce przegrał z Geraldem Ciolkiem, a smakiem obszedł się też na trasie E3 Vlaanderen.

Gandawa-Wevelgem, semi-klasyk bardziej odpowiadający sprinterom, był kolejną okazją i tym razem ekipa Cannondale zdołała pomóc swojemu liderowi w odniesieniu pierwszego w klasyku północy sukcesu.

Sagan wraz z Maciejem Bodnarem znaleźli się w 11-osobowej grupce prowadzącej, która nie zamierzała dopuścić do finiszu z peletonu. Czołówka płaski dojazd do Wevelgem zaczęła półtorej minuty przed rzednącym peletonem i na 30 kilometrów przed metą pracowała pod dyktando Sagana, Bodnara, Heinricha Hausslera oraz Juana Antonio Flechy.

Za ich plecami pościgiem kierowali kolarze Belkinu i Lotto Belisol, na 10 kilometrów przed metą notując już tylko 48 sekund straty. Flecha i Bodnar mieli jeszcze rezerwy: Polak i Hiszpan tempo dyktowali na tyle mocne, że ich liderzy: Borut Bozic i Sagan dojechali na ostatnie 5 kilometrów w 7-osobowej grupce.

Słowak na 42. triumf w karierze pracował mocno: w uciecze wychodził na zmiany, a potem, gdy Bodnar pracę skończył 4 kilometry przed metą, skontrował ruch Stijna Vandenbergha i niewielką przewagę zdołał dowieźć do mety.

 

2015

 

Wyścig w 2015 roku odbywał się przy silnym wietrze, niskiej temperaturze i padającym deszczu. Dość powiedzieć, że po 120 kilometrach nie było już ucieczki, a peleton na rantach rwał się na strzępy. Do mety dojechało raptem 39 zawodników.

Na trasie działo się: limity ludzkiej wytrzymałości w walce z wiatrem samotnie mierzył Jurgen Roelandts, a podmuch wiatru z grupki faworytów zmiótł do rowu Gerainta Thomasa (ówcześnie klasykowca na pół etatu).

Gdy w finale na czele zostało sześciu kolarzy, Luca Paolini nie był oczywistym zwycięzcą, jadąc obok triumfatora E3 Harelbeke Gerainta Thomasa (tak, po tym fikołku zdołał wrócić do czołówki), Nikiego Terpstry czy Sepa Vanmarcke’a. Włoch wykorzystał jednak moment zawahania w grupce: kolarze Quick-Stepu nie chcieli się podłożyć, Thomas nie dał zmiany i 6 kilometrów przed metą 38-letni Paolini miał czystą drogę do największego zwycięstwa w karierze.

Triumf zwieńczył jego karierę, która przerwana została w tym samym roku podczas Tour de France pozytywnym testem na kokainę. Włocha zawieszono, a on sam przyznał się do wieloletniego uzależnienia od środków nasennych i w obliczu depresji poprosił o pomoc.

2017

Gregowi van Avermaetowi odmówić nie można zaangażowania w akcje ofensywne w finałach wyścigów klasycznych. Belg nie jest znany z oglądania się, surfowania po kołach rywali czy czekania na właściwy moment.

W takim wyścigu, na 20 kilometrów przed metą, nie możesz powiedzieć, że nie wyjedziesz na zmianę. Musisz pracować cały czas. Tak było ze mną i z Jensem. Przez ostatnie 10 kilometrów nie zamieniliśmy ani słowa. Głowa w dół i gaz do deski

mówił po zakończeniu zmagań w 2017 roku.

Kolarz BMC Racing wraz z Jensem Keukeleirem miał na tyle odwagi by zaatakować z prowadzącej grupki wobec silnego wiatru. Dwójka pracowała razem przez ostatnie 15 kilometrów i choć ich przewaga liczona była do samego końca na sekundy, nie dała się dogonić.

Van Avermaet na finiszu czuł na plecach oddech pogoni i nie bawił się w gierki. Finisz z pierwszej pozycji dał mu zwycięstwo, trzeci triumf w kampanii wiosennej, która okazała się najlepszą w jego karierze.