Danielo - odzież kolarska

UAE Tour 2020. Yates sprawdzał nogę, Majka wietrzy podium

Adam Yates (Mitchelton-Scott) udanie rozpoczął sezon w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Brytyjczyk zdemolował konkurencję samotnym rajdem na Jebel Hafeet, pierwszym z górskich finiszy przewidzianych w programie wyścigu UAE Tour.

Yates we wczesnej fazie sezonu imponował także przed rokiem, odnosząc zwycięstwa na etapach Volta a la Comunitat Valenciana, Volta a Catalunya i Itzulia Basque Country i w pierwszej części sezonu notując bardzo dobre rezultaty w wyścigach etapowych.

Brytyjczyk tym razem sezon także zaczął w formie. Pierwszy górski test w ramach UAE Tour wygrał bardzo pewnie, samotnie pokonując większość wspinaczki na “Pustą Górę”. Na mecie nad drugim Tadejem Pogacarem miał 1:03, co komfortowo pozwoliło mu przejąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu.

To mój pierwszy start w sezonie, więc trudno było mi powiedzieć, jak wypadnę na tle rywali. Jakiekolwiek kalkulacje utrudniała wysoka temperatura, przez cały dzień mieliśmy jakieś 37-38 stopni. Ja po prostu chciałem sprawdzić nogę i zobaczyć jak wypadnę

– mówił po zakończeniu zmagań.

Być może ruszyłem trochę za wcześnie, ale czułem się dobrze. Kiedy zobaczyłem, że za mną organizują się silni zawodnicy, ruszyłem ile fabryka dała. Dziękuję ekipie za zaufanie i wsparcie. Przyjechałem tu kilka dni przed wyścigiem, przejechałem ten podjazd. Znajomość wspinaczki i jej nachylenia pomogły

– dodał.

Drugi na mecie Pogacar kontynuuje świetną passę, którą rozpoczął zwycięstwem w Volta a la Comunitat Valenciana. Kolarz UAE Team Emirates odpuścił wczesny ruch Yatesa, a ostatnią partię podjazdu spędził w samotnej pogoni za Brytyjczykiem.

Było bardzo gorąco, a to dla mnie idealne warunki na podjeździe. To jeszcze nie koniec: jest kilka etapów, w tym jeden górski, do tego trzeba uważać na wiatry

– podkreślił.

21-latek szansę rewanżu będzie miał także na Jebel Hafeet, tym razem w czwartek.

Jestem trochę zawiedziony, że nie udało mi się wygrać, ale Adam był bardzo mocny. Mogłem się z nim utrzymać dłużej, ale on i tak by wygrał, po prostu z mniejszą różnicą. Będę atakował, ale on może okazać się po prostu za mocny

– ocenił.

Piąte miejsce zajął Rafał Majka (Bora-hansgrohe), który na Jebel Hafeet w grupce najlepszych jechał z Patrickiem Konradem, po tym jak w kraksie ucierpiał drugi z liderów, Emanuel Buchmann. Majka na ostatnich kilometrach podjazdu nie czekał na rywali i przeskoczył do znajdujących się między grupką a Yatesem Davida Gaudu oraz Alexeya Lutsenki.

Polak, który lubi wysokie temperatury, aczkolwiek niekoniecznie etapy naznaczone tylko jedną wspinaczką, metę osiągnął 1:20 za zwycięskim Brytyjczykiem oraz 1:18 za Tadejem Pogacarem.

To był dla mnie pierwszy test na górskim finiszu w tym sezonie i myślę, że pojechałem dobry wyścig. Czułem się dobrze szczególnie w drugiej partii podjazdu i mogłem zaatakować z grupki, w której się znalazłem. Różnice nadal są niewielkie i zrobimy wszystko by wskoczyć na podium

– zadeklarował po etapie.

Majka w czwartek polegał będzie ponownie na pomocy Konrada: według komunikatu ekipy Bora-hansgrohe, Buchamann w kraksie nie doznał poważniejszych obrażeń, ale ekipa zdecydowała o wycofaniu go z wyścigu przed 4. etapem.