Danielo - odzież kolarska

Volta ao Algarve 2020. Evenepoel do granic młodzieńczej wytrzymałości, Lopez zgodnie z planem

Remco Evenepoel

Miguel Angel Lopez zdobył Alto do Malhão i z Portugalii wyjedzie podbudowany przed worldtourowymi startami. Remco Evenepoel jutro na czasówce zmierzy się z Maximilianem Schachmannem i postara się wygrać Volta ao Algarve.

Portugalski wyścig co roku daje małą próbkę rywalizacji największych gwiazd peletonu. Grandtourowcy rozpoczynają sezon, więc żaden z nich nie jest jeszcze na pełnych obrotach. Klasykowcy grzeją silniki przed wiosenną kampanią, błyszczą szybko łapiący formę młodzi kolarze, a w czołówce potrafi zakręcić się kilku lokalnych zawodników. Batalia na dość wszechstronnie ukształtowanej trasie regularnie dominuje zatem nagłówki kolarskich mediów w drugiej połowie lutego.

W tym rok tematem wyścigu jest kolarski “wunderkind”, Remco Evenepoel. Kolarz Deceuninck-Quick-Step wygrał etap na Alto da Foia i na Alto do Malhão obronił koszulkę lidera. Wysiłek, jaki 20-latek musiał włożyć w utrzymanie się w wąskiej grupce, był jednak olbrzymi. Evenepoel na mecie spadł z roweru i przez dłuższą chwilę dochodził do siebie.

Walczyłem ze sobą, końcówka była bardzo trudna. Na ostatnim podjeździe zerknąłem na pomiar mocy i zobaczyłem, że [w tym punkcie] wyciskam 1100 watów

– cytuje go “Cyclingnews”.

Evenepoel przed finałową czasówką – 20-kilometrowym odcinku w Lagoa – sklasyfikowany jest z tym samym czasem co Irlandczyk Dan Martin (Israel Start-Up Nation) i mistrz Niemiec Maximilian Schachmann (Bora-hansgrohe). Wicemistrz świata w teorii nie powinien mieć jutro problemów z udanym zakończeniem pięciodniowej rywalizacji. Końcowy sukces tylko podniesie oczekiwania wobec rozpoczynającego karierę młodziana i powiększy niepotrzebnie pompowane w mediach baloniki.

Brak strat czasowych był dla mnie celem dnia. To udało się zrealizować. Lopez wyprowadził silny atak, ja akurat byłem trochę przyblokowany, więc nie odpowiedziałem od raz. Dawałem z siebie wszystko i bardzo się cieszę z koszulki lidera. Jutro będę bardzo zmotywowany by ją obronić

– tłumaczył Evenepoel na konferencji prasowej.

Miguel Angel Lopez, który na ostatnim kilometrze zepchnął rywali do defensywy, zwycięstwem otworzył sezon, w którym powalczyć będzie chciał na trasie Tour de France. Start w Portugalii to jego pierwszy wyścig w tym roku, a zwycięstwo na Alto do Malhão wypełnia plan Kolumbijczyka przed startami w Paryż-Nicea i Volta a Catalunya.

Czułem się dobrze już na etapie do Foia, mimo że to mój pierwszy wyścig w sezonie, to miałem nadzieję na dobry wynik. Chciałem wygrać etap, bo wiedziałem, że na ostatniej wspinaczce będę w stanie coś ugrać

– zapowiedział lider Astany.

Było sporo ataków, ale zdecydowałem, że poczekam do ostatnich 500 metrów. Udało mi się zbudować przewagę i dojechać do mety przed rywalami z grupki. Bardzo się z tego cieszę, przygotowania rozpoczęte zimą są na właściwej ścieżce. Jutro czeka mnie kolejny sprawdzian, chcę jak najlepiej wypaść na czasówce

– dodał.

Lopez przed ostatnim etapem zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Na 20-kilometrowym odcinku nie nadrobi raczej nad Evenepoelem ani nad trzecim Maximilianem Schachmannem. Kolumbijczyk pozycję na podium wywalczyć powinien jeśli pojedzie lepiej od drugiego Dana Martina, ale jeśli sam będzie miał gorszy dzień, to przeskoczyć go spróbują sklasyfikowani 17 i 18 sekund za nim Tim Wellens (Lotto Soudal) i Bauke Mollema (Trek-Segafredo).

Układ klasyfikacji po czasówce zmienić się powinien na dalszych pozycjach. Po kolejne wysokie miejsce w wyścigu etapowym zmierza m.in. Niemiec Simon Geschke. 33-latek w barwach polskiej ekipy obudził się po kilku sezonach, w których pracował na liderów ekipy Sunweb. W styczniu zapisał 3. miejsce w Tour Down Under, a w Portugalii z najlepszymi jechał na obu górskich odcinkach.

Na Alto do Malhão kolarzowi CCC Team pary zabrakło po ataku Lopeza, na 500 metrów przed metą. Szóste miejsce na mecie pozwoliło jednak na awans na 9. lokatę w klasyfikacji generalnej.

Za cel postawiłem sobie by nie stracić dziś czasu. Myślę, że jestem w stanie pojechać dobrze na czasówce, a wyścig miło byłoby skończyć w dziesiątce. Próbowałem utrzymać się najlepszymi na ostatnim podjeździe, ale nie dałem rady 500 metrów przed metą. Szóste miejsce mnie jednak cieszy. Dwa lata temu pojechałem tu niezłą czasówkę, chciałbym jutro mieć takie same nogi

– powiedział w komunikacie prasowym zespołu.

Geschke w klasyfikacji generalnej 5 sekund powinien odrobić do szóstego Amaro Antunesa (W52), ale awans powyżej ósmego miejsca zależeć będzie od występu słabiej jeżdżących na czas Rui Costy (UAE-Team Emirates) i Dana Martina, a także 11. w klasyfikacji Lennarda Kämny (Bora-hansgrohe), który do kolarza CCC Team traci tylko 8 sekund.