Michał Kwiatkowski wierzy w swój powrót na wysoki poziom, po słabym zeszłym sezonie, zakończonym bez zwycięstwa. Kolarz Team Ineos tegoroczne starty chciał rozpocząć w Australii na Tour Down Under, ale grudniowy wypadek mu to uniemożliwił.
Mistrz świata z Ponferrady, który w czerwcu skończy 30 lat, z tego powodu musiał poczekać z rozpoczęciem sezonu na Volta a la Comunitat Valenciana.
Zima była taka 50 na 50. Styczeń był znakomity, ale w grudniu rozbiłem się na Cote d’Azure koło Monako. Trenując wjechałem na skuter i uszkodziłem mięsień czworogłowy
– wyjaśnił Kwiatkowski, w rozmowie z “Cyclingnews”.
Torunianin musiał rehabilitować się przez dwa tygodnie.
Mam nadzieję, że nie wpłynie to na resztę sezonu. Niestety musiałem zrezygnować z Tour Down Under, ale za to potrenowałem na Gran Canarii. Sezon rozpoczynam w Walencji, a następnie pojadę Volta ao Algarve, Strade Bianche, Mediolan-San Remo i tak dalej
– zaznaczył, dodając, że dwa wymienione klasyki oraz Ardeny są wiosennymi celami.
Kwiatkowski latem liczy na zakończone powodzeniem kombo: Tour de France – Igrzyska Olimpijskie, chociaż czasu na regenerację pomiędzy tymi wydarzeniami praktycznie nie będzie. Posiada jednak duże doświadczenie z podobnych wyzwań.
Mówi się, że trudno jest dobrze pojechać Classica San Sebastian po zaliczeniu Touru, ale moja forma w San Sebastian w 2017 roku i na Tour de Pologne rok później była jeszcze lepsza niż na Tourze. To zależy w jakiej dyspozycji jesteś po Francji i od nastawienia psychicznego. Na razie jednak daleka przede mną droga, ale ten cel mam w swojej głowie
– zakończył