Danielo - odzież kolarska

Tour Down Under 2020. Daryl Impey musi przetrwać Paracombe

Daryl Impey

Daryl Impey w dwóch ostatnich sezonach triumfował w wyścigu Tour Down Under. Kolarz Mitchelton-Scott swojej ekipie zapewniał tym samym pożądany przez sponsorów sukces na ich własnym podwórku. W tym roku, by znów wygrać, wraz z kolegami będzie musiał się mocno natrudzić.

Trasa tegorocznej edycji jest trudniejsza od dwóch ostatnich: w programie znalazły się etapy do Stirling i Paracombe, oba z podjazdami w finale. Klasyfikacja generalna rozstrzygnięta zostanie tradycyjnie na Old Willunga Hill. Na papierze wygląda to na wyścig górali, którzy w styczniu złapią odpowiednią formę, ale Impey wierzy w swoje możliwości.

Myślę, że mam podobne szanse jak pozostali faworyci. Tu będzie liczyło się to, jak zachowam się na kluczowych etapach i czy uda mi się znaleźć na pozycji, która umożliwi mi wygraną. Gdy rywale mają cię na uwadze, łatwo nie jest, ale jeśli jesteś w formie, to liczą się nogi

powiedział w komunikacie prasowym zespołu Mitchelton-Scott.

Impeya na trasie wesprą Simon Yates, Jack Bauer, Luke Durbridge, Michael Hepburn, Cameron Meyer oraz Lucas Hamilton.

Trasa sprzyja góralom, więc dla kolarzy mojego pokroju to gorsza wiadomość. Do walki o końcowe zwycięstwo przyda mi się etapowa wygrana. Cieszę się, że w programie jest etap do Stirling. Nigdy nie udało mi się go wygrać, ale kilka razy byłem blisko. To chyba mój ulubiony odcinek

zaznaczył.

Impey liczy, że wygrana etapowa, która przyniesie mu 10-sekundową bonifikatę, pozwoli mu na pozostanie w gronie najlepszych. Afrykaner w poprzednich sezonach bardzo rozsądnie jechał na etapach z metą na Old Willunga Hill: szarże Richiego Porte’a wyglądały widowiskowo, ale Impey nie tracił wiele i na szczycie zjawiał się by popsuć Tasmańczykowi humor.

O ile 35-latek ma ochotę na etap do Stirling, prawdziwym testem będzie odcinek do Paracombe. Tam w finale do pokonania stroma, 1200-metrowa wspinaczka na Torrens Hill Road, na której powstać powinny większe różnice.

Paracombe będzie trudną przeprawą. Zobaczymy, jak zareagują rywale: ja dam z siebie wszystko by stracić jak najmniej i móc planować dalszą walkę po etapie. Muszę się trochę inaczej przygotować na taki wysiłek aby nadążyć za rywalami. Z mojej perspektywy, to będzie decydujący dzień

zapowiedział.

Jeśli na Paracombe wygra góral, będzie bardzo trudno zabrać mu prowadzenie

wtórował mu Matt White, dyrektor sportowy zespołu.

Dowodzący kolarzami z samochodu White pozostaje jednak optymistą.

To najtrudniejsza trasa w 22-letniej historii wyścigu. Jedziemy z jednym z najsilniejszych składów, jaki możemy wystawić, a rywale światowej klasy będą chcieli zgarnąć nam zwycięstwo sprzed nosa. Ja uważam jednak, że ten wyścig wygrywa się sekundami na lotnych finiszach i na metach. To się nie zmieni, a każdy, nawet mały błąd może drogo kosztować.