Danielo - odzież kolarska

Filip Prokopyszyn: „przeskok na samym początku był bardzo duży”

Filip Prokopyszyn w pierwszym sezonie w kategorii elity zdobył medal mistrzostw Europy i zadebiutował w Pucharze Świata oraz w Six Days London. 19-letni zaledwie zawodnik na Lee Valley Park miał okazję szkolenia techniki ścigania, ale znalazł także czas na spokojniejszą refleksję nad sezonem, w którym powiodło mu się wejście na poziom pozwalający nawiązać walkę z elitą.

19-latek rok 2019 kończy startami na Wyspach Brytyjskich i na Białorusi. Pod koniec października wraz z Danielem Staniszewskim wystąpił w Six Days London, w pierwszy weekend listopada w Mińsku debiutował w Pucharze Świata, a na Wyspy Brytyjskie wrócił, by startować w jego drugiej odsłonie w szkockim Glasgow.

To moja pierwsza sześciodniówka z seniorami, ale czwarta taka impreza, bo startowałem już w młodzieżowych. Dostałem możliwość rywalizacji w wyższej kategorii dzięki trenerowi Jackowi Kasprzakowi, bo byłem wtedy juniorem, a startowałem z młodzieżowcami. Zobaczyłem jak to wygląda, fajnie, dużo kibiców, dużo się dzieje. Udało się dostać do tej elitarnej, teraz, żeby tylko tu zostać

– przyznał, podczas rozmowy z „Rowery.org” w Londynie.

Udział w sportowej imprezie i rywalizacja w gronie z Markiem Cavendishem, Bryanem Coquardem czy Elią Vivianim to w pierwszym roku kategorii młodzieżowej duża szansa chłonięcia nowości od najlepszych w torowym fachu. Biorąc pod uwagę opłakany stan polskich centralnych struktur szkolenia, fakt, że utalentowanemu juniorowi udało się dość płynnie wskoczyć na poziom umożliwiający walkę z elitą jest świadectwem włożonej pracy zawodnika i drzemiącego w nim potencjału.

Szczerze mówiąc, na torze przeskok na samym początku był bardzo duży, ciężko było kończyć wyścigi. Ale ze startu na start jest coraz lepiej. Na szosie trochę gorzej to odczuwam. Na razie chcę jeździć na torze, bo dobrze mi idzie, ale w przyszłości chcę więcej ścigać się na szosie i okazjonalnie pojawiać się na torze

– zaznaczył.

Prokopyszyn, wychowanek klubu Trasa Zielona Góra, a obecnie zawodnik Tarnovia Tarnowo Podgórne, jako junior w barwach reprezentacyjnych zdobył 7 medali mistrzostw Europy i świata. W latach 2017 i 2018 odbierał srebra obu tych imprez w scratchu, w 2018 zdobył także srebro mistrzostw świata w wyścigu punktowym oraz brązowe medale mistrzostw Starego Kontynentu w wyścigu na kilometr i w madisonie. Kombinacja konkurencji to dość wszechstronna, ale Prokopyszyn póki co nie myśli o zawężeniu listy swoich opcji.

fot. Daria Abramowicz

19-latek podczas zawodów Pucharu Świata w Mińsku brał udział w scratchu i madisonie. W tym pierwszym wygrał swoją rundę kwalifikacyjną, mniej szczęścia miał w finale. W madisonie zastępował Wojciecha Pszczolarskiego, ale polska dwójka nie ukończyła zmagań po defekcie sprzętu Staniszewskiego.

W Glasgow młodzieżowy duet wraca do wyścigu amerykańskiego, by walczyć o punkty dla reprezentacji w tej konkurencji, ale także by kontynuować proces zgrywania i rozumienia się w rywalizacji na najwyższym poziomie.

Z Danielem mam najlepszy kontakt. Dużo mi podpowiada. Od kiedy byłem juniorem zawsze podpatrywałem jak tu “Wężu” się przedziera. Dużo mnie nauczył, cały czas mnie uczy: ja jestem jeszcze młody, więc cały czas jakieś tam wskazóweczki dodaje

– tłumaczył ze śmiechem.

Sześciodniowe ściganie w Londynie to połączenie spektaklu i zawodów sportowych. Prokopyszyn i Staniszewski zmagania zakończyli na 9. pozycji, acz dla pary ważniejsze od wyniku było doskonalenie techniki jazdy i sprawdzenie się w rywalizacji w większym gronie zawodników. Przygotowania do madisona trudno zorganizować w ramach sesji treningowej, a biorąc pod uwagę, że w mistrzostwach Polski elity startowały tylko trzy pary, torowa sześciodniówka to idealne miejsce do nauki, ale i szkolenia kolejnego zawodnika, który może zbierać punkty dla reprezentacji.

Ja lubię się ścigać, gorzej z trenowaniem [śmiech]. Przy takich wyścigach można jeszcze dużo potrenować, więc tylko się cieszyć. Dzięki tej sześciodniówce możemy doskonalić zmiany… to jest bardzo przydatne, bo w sumie na technice się najwięcej zyskuje (albo traci) na zawodach. Dzięki takim zawodom mamy różne madisony, można dużo poćwiczyć i się nauczyć

– podkreślił Prokopyszyn.

19-letni zawodnik, mimo stosunkowo niewielkiego doświadczenia, podczas tegorocznych mistrzostw Europy w holenderskim Apeldoorn nie dał się przepchnąć bardziej doświadczonym konkurentom. W wyścigu eliminacyjnym nie miał wprawdzie wielu punktów odniesienia, ale nie przeszkodziło to w wywindowaniu się do pierwszej czwórki, a następnie śmiałym zabezpieczeniu miejsca na podium.

Wiedziałem, że jestem w dobrej dyspozycji po mistrzostwach Polski, bo zdobyłem sześć medali w siedmiu startach [2 złote, 1 srebrny, 3 brązowe – przyp. red.]. W sumie czułem się pewnie w każdej konkurencji, więc byłem gotowy do tego startu. Z drugiej strony, nie miałem pewności przed eliminacyjnym, bo to był mój pierwszy start na mistrzostwach Europy seniorów. Było dosyć nerwowo przed startem, jeszcze jak spojrzałem na listę startową, to dodatkowo się zestresowałem, widząc mistrza olimpijskiego z Rio i wicemistrza z Londynu. Trochę czułem się wystraszony, ale dobrze poszło.

Prokopyszyn i Nikol Płosaj dobrze otworzyli zmagania dla kadry Polski, odbierając brązowe krążki w wyścigach eliminacyjnych. Kolarz Tarnovii w swoim wyścigu trzymał się końca grupy i po czujnie przejechanych zawodach w finale został tylko z Elią Vivianim i Bryanem Coquardem. Dwójka doświadczonych kolarzy, szosę łączących z torem, rozegrała między sobą walkę o złoto, ale Prokopyszyn nie był zawiedziony.

Starałem się trzymać pod koniec i przechodzić na ostatnich metrach, żeby się nie męczyć. W tych wyścigach jak się zostanie z przodu, to można zostać przymkniętym i to może okazać się gorsze niż takie jeżdżenie z tyłu i przechodzenie w ostatniej chwili. Czuję się lepiej jak jadę z tyłu, widzę jak inni jadą, mam więcej miejsca. To była moja taktyka

– wyjaśnił.

Do końca tego roku zahaczę o dwa Puchary Świata, w których też będę debiutował. Mam nadzieję, że tam też dobrze wypadnę, bo w każdym debiucie jakoś dobrze mi idzie. Potem trochę wolnego chyba, trzeba trochę odpocząć po tym sezonie, bo ten pierwszy w gronie seniorów był wykańczający.