Danielo - odzież kolarska

Szymon Sajnok: “nic samo nie spadnie z nieba”

Debiut w WorldTourze, podium na Vuelta a Espana i apetyt na Igrzyska w Tokio. Szymon Sajnok (CCC Team) wierzy, że największe osiągnięcia są przed nim. 22-latek opowiedział nam o minionym sezonie i nowych planach.

Ma 22 lata i właśnie kończy okres młodzieżowca. Co Szymon Sajnok zdobył w swoim sportowym życiu do tej pory? Tytuł mistrza świata w omnium, miejsce w worldtourowej drużynie, etapowe podium na Vuelta a Espana. Zdobył także pewność siebie, dystans do wyniku i jeszcze większy szacunek do pracy.

Kolejne cele kłębią się w głowie Szymona. Myśl o kolejnych szosowych wyścigach, o starcie w Tour de France, a przede wszystkim myśl, o tym, jakim zawodnikiem chce być. Jest jeszcze jeden ważny punkt – tor i Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Cel, do którego zostało już niewiele czasu, ale do którego wciąż prowadzi długa i wyboista droga.

Sajnok po trzytygodniowej Vuelcie ostatni wyścig na szosie przejechał w brytyjskim Harrogate. Polak animował zmagania orlików, a choć w finale zabrakło mu sił, jego akcja rozkręciła walkę o medale, a zawodnik z Kartuz zakończył zmagania z poczuciem, że zrobił wszystko, co było w jego mocy. Trzy tygodnie później skupiał się już na mistrzostwach Europy, w omnium zajmując 11. miejsce, a na jego horyzoncie znajdują się kolejne torowe imprezy.

O szosowej przygodzie w barwach CCC Team i nastawieniu do ścigania na najwyższym poziomie Sajnok opowiadał nam jeszcze podczas mistrzostw świata w Wielkiej Brytanii.

Jakie są twoje odczucia po pierwszym sezonie na poziomie WorldTouru?

Początki miałem ciężkie… albo może nawet nie? Już dwa lata temu przejechałem parę wyścigów worldtourowych i miałem jakiś zarys, jak to wygląda. Jasne, że nie jeździliśmy wtedy największych klasyków jak Gandawa-Wevelgem na przykład. Na wiosnę miałem okazję startować w kilku klasykach z Gregiem van Avermaetem i tam poczułem tę różnicę poziomu i wszystkiego. Ale na tych mniejszych wyścigach myślę, że się odnajdywałem i wszystko fajnie krok po kroku szło. Nie odczułem tego, jak skok na głęboką wodę.

Masz za sobą start w Vuelta a Espana. To duży debiut dla ciebie.

Na początku nie miałem w planach Vuelty, ale po moich startach, występie w Tour de Wallonie, miałem pojechać Tour de Pologne, gdzie finalnie nie wystartowałem. Jednak czułem się wtedy naprawdę mocny no i dyrektorzy zadecydowali o moim starcie. Ja też bardzo chciałem w niej wystartować, czułem się na siłach, że mogę ją ukończyć i powalczyć na tych płaskich etapach. Cieszę się, z tej decyzji i dziękuję mojemu teamowi za taką szansę.

Byłem bardzo zmotywowany do startu, wiedziałem, że stać mnie na dobry wynik. No i naprawdę dobrze mi się jechało, ale jednak Vuelta nie jest dla mnie, za dużo górskich odcinków. Myślałem na nich o gruppetto i dojeździe do mety w limicie. Nastawiałem się tylko na płaskie etapy i jak była możliwość, to tam walczyłem.

Na twoim koncie są miejsca na podium, ale zebrałeś też wiele cennego doświadczenia w tym roku. Wiesz, nad czym chciałbyś popracować w kolejnym sezonie?

Nic samo nie spadnie z nieba. Ciężko pracuje i wiem to, czuję, że mój czas jeszcze nadejdzie i wygram swój etap na Wielkim Tourze i będę wygrywać wyścigi. Ale ze spokojem do tego podchodzę, nie wszystko na “hurra”. Czułem w tym sezonie, że mogę walczyć, generować tę samą moc co inni. Na pewno potrzeba trochę takiego cwaniactwa na finiszu i żeby na ostatnim kilometrze być w tym czubie i ruszyć z najlepszymi do walki.

A nie boisz się tego przepychania na łokcie? Po niektórych zawodnikach widać, że są mocni, ale taka walka jest ich słabszą stroną.

Nie boję się, ale czasem są takie sytuacje, gdzie dwie drużyny napierają na siebie od boków i mimowolnie spychają mnie, starającego się zdobyć dobrą pozycję na finisz. Czasami można użyć tu tych łokci, ale to nie jest też łatwe.

Chciałbym dążyć do tego, żeby to za mną chcieli się ustawiać na finisz, bo przecież tak jest, że jak jesteś dobry, to nikt nie chce cię wyprzedzić, tylko być na twoim kole. Wszyscy chcą być na kole Vivianiego, Sagana, ale to trzeba sobie wypracować.

Czujesz, że możesz stać się jednym z najlepszych sprinterów?

Może jeszcze nie za rok, ale za dwa. Chociaż nie jestem pewien, czy chciałbym być typowym sprinterem, chyba bardziej klasykowcem. Chciałbym dobrze jeździć w takim trudnym terenie i pod górę finiszować. W tę stronę chciałbym pójść.

Zapracowałeś sobie na kolejny rok w World Tourze. Z jakim nastawieniem podchodzisz do nowego sezonu?

Po tym sezonie nabrałem pewności siebie i jestem bardzo zmotywowany do pracy. Myślę, że będę troszeczkę innym zawodnikiem niż w tym roku, właśnie z większą pewnością stawał na starcie wyścigu. W tym roku bardzo dobrze czułem się na wiosennych klasykach i chciałbym w nich ponownie wystartować. Miałem na nich dobrą dyspozycję i na tym chciałbym się skupić.

No a potem Tour de France jest takim moim marzeniem, myślę że to będzie dobry wyścig dla mnie. Nie wiem, czy już w przyszłym roku, ale za parę lat chciałbym wystartować. Wszyscy mówią, że jest tam większy nacisk na wynik i presja, ale pod względem etapów, jest chyba najbardziej pode mnie.

A co z torem i igrzyskami w Tokio? Szosa wyparła welodrom, czy chcesz powrócić tam, gdzie wywalczyłeś nie byle co, a tytuł mistrza świata.

Chciałbym pojechać na te igrzyska mimo wszystko. Wcześniej wszyscy narzucili na mnie trochę takiej presji “tutaj mistrz świata, może powalczyć w Tokio”. A to Tokio ucieka coraz bardziej. Ale wciąż wierzę i jestem pełen nadziei, że uda mi się wystartować i pod tym kątem patrzę. Chciałbym, jest to dla mnie duża szansa. Po tym roku w WorldTourze podchodzę do tego ze świeżą głową, patrzę na to bardziej z dystansem. Myślę, że mam już więcej doświadczenia i nie stresowałbym się tym tak bardzo. I sam na siebie nie narzucał takiej presji.

Jak wiadomo same chęci to nie wszystko. Aby zdobyć kwalifikację na igrzyska olimpijskie, potrzebne są starty.

Chciałbym spróbować, jak mam okazję. Nie lubię się tak poddawać, gdy nie wychodzi. Trzeba wziąć się w garść i powalczyć o ten start.

A czujesz się na siłach, aby połączyć na tym etapie szosę i tor? Jesteś w stanie to zrobić?

Jestem. Jestem człowiekiem pełnym wiary, nadziei i wierzę, że wszystko będzie dobrze.