Danielo - odzież kolarska

MŚ Yorkshire 2019. Rafał Majka: “to nie ja będę walczył tu o najwyższą lokatę”

Podczas gdy w sobotnie popołudnie dziewczyny rozgrywały swój mistrzowski wyścig w promieniach słońca, Rafał Majka z wyraźnym niezadowoleniem zerkał na prognozę na kolejny dzień.

Ma padać. I będzie zimno. Takie warunki mi nie odpowiadają

– rzucił z grymasem, wspominając od razu jak to w 2014 roku Tour de France startował w Yorkshire:

Ja myślałem, że to będzie tak jak wtedy było – słonecznie, ciepło, pięknie.

Po chwili luźniejszej rozmowy wracamy jednak do sedna sprawy: niedzielny wyścig ze startu wspólnego elity męskiej o mistrzostwo świata. Wszystko wskazuje na to, że ściganie na 284-kilometrowej trasie odbywać się będzie w strugach deszczu i temperaturze oscylującej na poziomie 10-12 stopni Celsjusza.

Pogoda jak pogoda, nie ma co narzekać. Zresztą nie tyle chodzi o sam deszcz. Zobaczymy, jakie będzie tempo w peletonie i jaka będzie odczuwalna temperatura, bo to może mieć kluczowe znaczenie. Jeśli przez 280 kilometrów będzie zimno, to wszyscy będą to odczuwać i wtedy znaczenie będzie miało nie tyle zmęczenie samym ściganiem, co to, kto najdłużej wytrzyma w takich warunkach. W końcu to będzie trochę jazdy. Ja zresztą raz w życiu jechałem taki dystans

– stwierdził Majka, dodając, że w jego ocenie optymalnym byłby dystans 240-250 kilometrów.

280 kilometrów plus 10 kilometrów neutralnego… to jest prawie 300 kilometrów. To jest jak maraton. Ale co będzie jutro, to będzie. Startujemy i jedziemy bojowo.

Trasa niedzielnego wyścigu będzie typowa dla brytyjskiego Yorkshire. Zawodnicy zmierzyć się będą musieli z licznymi krótkimi, acz stromymi podjazdami, które mogą okazać się bardzo selektywne. Trudno będzie o organizację pogoni, spodziewać się można chaotycznego ścigania.

Jeśli chodzi o samą trasę, to będzie bardzo techniczna. Jest na niej dużo krótkich podjazdów, takich po 300-400 metrów. Zjazdy z nich też są bardzo techniczne, więc moim zdaniem to trasa pod klasykowców takich jak Peter Sagan czy Michał Kwiatkowski, który akurat nie startuje. Tak to widzę

– ocenił Majka, dla którego będzie to czwarty występ w wyścigu mistrzowskim w gronie elity.

Może być tak, że kiedy wjedziemy na rundy, to pójdzie już gaz. Jeśli rzeczywiście będzie padać, to każdy będzie chciał wjechać w te rundy jak najszybciej, z przodu. To oznacza, że będzie chaos, no i dużo kraks, bo na drodze jest dużo liści i będzie ślisko. Zatem tak, to bardzo techniczna runda. Lewa, prawa, góra-dół i dużo zjazdu. Trasa w zupełności nie dla Rafała Majki.

Skoro więc ani trasa, ani pogoda nie odpowiadają Majce, to po co właściwie przyjechał on na mistrzostwa do deszczowego Yorkshire?

Bo Rafał, jak już tu przyjechał, to też będzie chciał coś pokazać mimo wszystko i nie będzie chciał jechać z tyłu. Na pewno zrobię wszystko, żeby pomóc chłopakom. Myślę, że Maciek Bodnar czy Michał Gołaś mogą tu pojechać dobry wyścig

– zadeklarował.

Majka za sobą ma 73 dni startowe, co w skali roku rozbite jest głównie na dwa Grand Toury. Polak Giro d’Italia i Vuelta a Espana ukończył na 6. miejscu.

Kiedy dostałem telefon, że jadę mistrzostwa świata, to powiedziałem: „ok, nie ma problemu”. Jednak przyznam, że kiedy skończyłem Vueltę, to przez pierwszy tydzień trudno było mi w ogóle dojść do siebie. Byłem tak zmęczony, że jak wstawałem rano, to nie myślałem nawet żeby na rower jechać. A to już jest niedobrze. Po prostu jak jechałem, to strasznie się męczyłem i nogi mnie bardzo bolały

– wspominał.

Następny tydzień był już trochę lepszy, ale wiem, że nie jestem zregenerowany w stu procentach. Nadal czuję to zmęczenie i pokazują to nawet liczby – nie wychodzi to na watach czy nawet na pulsie tak, jak powinno. Nie idzie mi to z lekkością, troszeczkę się meczę. No ale zobaczymy, może będzie ok.

Pod nieobecność w składzie reprezentacji Polski Michała Kwiatkowskiego oczy wielu kibiców skierowały się właśnie na Rafała Majkę. Biorąc jednak pod uwagę predyspozycje zawodnika Bora-hansgrohe i jego zmęczenie sezonem, to trudno spodziewać się, by miał on w Harrogate walczyć z pozycji lidera kadry.

To nie ja będę walczył tu o najwyższą lokatę. Tak jak powiedziałem i tak jak mówił już selekcjoner Piotr Wadecki – nie mamy tutaj lidera. Będziemy się starać jechać agresywnie, a co wyjdzie, to wyjdzie. Ta trasa jest oczywiście bardzo trudna, ale jest pod zawodników szybkich, takich którzy potrafią pojechać szybkie górki

– skwitował kolarz z Zegartowic.