Małgorzata Jasińska do wyścigu ze startu wspólnego elity kobiet w brytyjskim Yorkshire przystąpiła z zamiarem uczestniczenia w ofensywnych akcjach. Dla Polki takie akcje to nie nowość: jej biało-czerwoną koszulkę w akcjach ofensywnych podczas wyścigów mistrzowskich widać było w Richmond (2015) czy Innsbrucku (2018).
Kadra Polski sobotni wyścig rozpoczęła w Bradford przy przebijający się zza chmur słońcu, które osuszać zaczęło szosy zmoczone przechodzącymi w ostatnich dniach deszczami. Biało-czerwona siódemka do rywalizacji przystąpiła z dwiema silnymi kartami: Katarzyną Niewiadomą oraz Jasińską, która przed rokiem wywalczyła 5. miejsce w wyścigu ze startu wspólnego.
Dwójka zdaje uzupełniać się dobrze: Niewiadoma ma nadzieję walczyć z najlepszymi w finale, natomiast Jasińska zainteresowana jest ofensywnymi akcjami w drugiej połowie wyścigu.
Chciałbym tutaj wyczuć [moment], mam nadzieję, że to będzie ten dzień. Chciałbym pojechać z serca. Kiedy używam intuicji, to idzie dobrze. W tamtym roku ten mój atak to był taki “okej, już, spróbuję teraz, bo tak czuję”. Tego się nie da wytłumaczyć. To jest coś, czego nic nie zastąpi
– powiedziała w rozmowie z “Rowery.org”.
Jasińska na górskiej trasie w Innsbrucku pokazała swoją agresywność i wyczucie wyścigu, zabierając się w kluczową akcję dnia. Sukces ten poparty był olbrzymią pracą w barwach ekipy Movistar, ale także wykonaną indywidualnie i z psychologiem.
W tamtym roku nauczyłam się, że nie muszę od razu atakować. Wtedy dopiero, pierwszy raz w życiu, zobaczyłam, że oszczędzając energię mogę walczyć z najlepszymi. W tym roku nie mogłam tego pokazać, ponieważ moja predyspozycja mentalna, a co za tym szło, fizyczna, oznaczała, że musiałam pracować. Teraz, w Madrycie, zauważyłam, że noga jest. Wiary może troszkę brakuje, po całym sezonie, w którym męczysz się psychicznie, jest trudniej uwierzyć, że mogę. Ale w Madrycie [podczas Madrid Challenge] nie było źle.
35-latka, podobnie jak rok temu, przejechała tylko mistrzowską rundę, nie zrobiła za to rekonesansu części dojazdowej. Po późniejszym przyjeździe do Harrogate, zdecydowała się na nieco dłuższy odpoczynek i uniknięcie deszczowej pogody.
Dam z siebie wszystko, każdą hopkę pojadę na maksa. To jest wyścig jednodniowy, nie ma co przeliczać
– oceniła.
Dobrze potrenowałam, choć po Boels Ladies Tour miała trochę problemów zdrowotnych. Jak to mówią, jak jesteś w formie, to łapią cię wszystkie bakterie [śmiech]… mam nadzieję, że jestem w jakieś tam dobrej dobrej. To jest wyścig jednego dnia, mogę być w super formie, a nie czuć się dobrze tego dnia. Albo mogę nie być w formie i pojechać wyścig życia, bo głowa zadziała, inne kolarki nie będą oczekiwać, że akurat ja odjadę. To są mistrzostwa świata, wszystko się może zdarzyć
– wyjaśniła.
Chris Harper bez groźnych obrażeń. Płacić, czy nie płacić? Oto jest pytanie. Wiadomości i wyniki z czwartku, 18 kwietnia.
Maxim van Gils zajął trzecie miejsce w jednej z najtrudniejszych edycji La Fleche Wallonne. Tym wynikiem Belg z Lotto Dstny…
Stephen Williams triumfował w Strzale Walońskiej i sięgnął po największy sukces dotychczasowej kariery.
Katarzyna Niewiadoma na szczycie Mur de Huy uniosła ręce w geście triumfu i wygrała z największymi rywalkami: Demi Vollering i…
Longo Borghini, Vollering o zwycięstwie Niewiadomej, Kwiatkowski o pogodzie. Lopez najlepszy trzeciego dnia Tour of the Alps. Wiadomości z 17…
"Powolna śmierć" na Mur de Huy. Elisa Longo Borghini zajęła trzecie miejsce w Fleche Wallonne Femmes i na mecie szczerze…