Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2019. Nairo Quintana znowu z wiatrem w żaglach

Nairo Quintana zrobił to już wcześniej. Niski Kolumbijczyk i jazda na wiatrach to nie do końca skojarzenia od razu przychodzące do głowy, ale w 2016 roku to właśnie w podobnych okolicznościach wygrał hiszpański Grand Tour.

Wtedy Quintana walczył z Chrisem Froomem i potrzebował jak największego buforu przed czasówką na 19. odcinku. Kolumbijczyk na etapie 15., prowadzącym do Aramon Formigal, ruszył z Alberto Contadorem i rozbił wyścig w puch, powiększając znacząco przewagę nad Brytyjczykiem i Vueltę wygrywając tydzień później.

Cztery lata minęły, Quintana na koncie od tego czasu nie zapisał triumfu w Grand Tourze, tylko raz stał na podium wyścigu trzytygodniowego. Tegoroczna Vuelta idzie mu w także kratkę. Atak na drugim etapie dał zwycięstwo i przewagę nad rywalami, ale słabsze dni w drugim tygodniu i straty na czasówce nie pozwoliły na utrzymanie się w czołówce. 29-letni Kolumbijczyk drugi tydzień zmagań zakończył na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej.

Siedemnasty etap miał być spokojnym wejściem w ściganie w trzecim tygodniu, ale wobec prognoz silnych wiatrów na mocno pofałdowanej trasie, Quintana i spółka zwietrzyli szansę.

Szaleńcza akcja na 219-kilometrowym odcinku prowadzącym przez pagórki rejonu Kastylia-La Mancha tchnęła wiatr w żagle statku Movistaru, który w drugim tygodniu zdawał się wpadać na mieliznę w efekcie nieudanych prób dobrania się do pozycji Primoza Roglica.

Zyskaliśmy sporo nad rywalami na odcinku, na którym wszystko mogło się wydarzyć. Znowu jesteśmy w grze. Kuruję się, bo przeziębiłem się mocno, więc zobaczymy jak będę wyglądał w górach

– mówił po zakonczeniu gonitwy na wiatrach, tłumacząc słabsze momenty dni poprzednich.

Quintana wraz z Imanolem, Ervitim, Nelsonem, Oliveira i Jose Joaquinem Rojasem znalazł się w ucieczce dnia i do spółki z kolarzami Sunwebu i Deceuninck-Quick-Step forsował tempo, w kłopoty wpędzając rywali. 6 minut przewagi zmusiło do wytężonej pracy ekipy Jumbo-Visma oraz Astana, które sporo sił straciły na utrzymaniu różnicy na mniej lub bardziej stabilnym poziomie 5 minut.

Wykonaliśmy właściwe posunięcia, to był niesamowity etap. Mam nadzieję, że przejdzie mi choroba. Będziemy dalej walczyli, ja wciąż jeszcze kaszlę

– powiedział.

Kolarzom Movistaru udało się wyizolować Primoza Roglica, a 45 kilometrów przed metą tempo w jego grupie podkręcili Alejandro Valverde, Marc Soler i Antonio Pedrero. Tym samym ekipa Movistar przejęła kontrolę nad obiema grupkami. Lider wyścigu został bez pomocników, jego grupa została mocno przetrzebiona, ale hiszpańskiej armadzie nie udało się złamać Roglica.

Valverde i spółka zadowolili się wymęczeniem rywali i na ostatnich 40 kilometrach nie pracowali, a choć goniła Astana, Quintana zyskał ponad 5 minut nad rywalami i wskoczył na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Fajnie pojechać tak dobrze na etapie, który z definicji jest “anty-Nairo”. Zawsze mówiłem, że będę walczył do końca. Naszym planem było wymęczenie ekipy lidera w peletonie i zyskanie jak najwięcej czasu przez grupę atakującą

– tłumaczył.

Quintana 18. etap rozpoczyna jako wicelider, a jego strata do Roglica to 2 minuty 24 sekundy.

Jeśli bolą cię nogi, pedałuj sercem

– dodał.