Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2019. Primoz Roglic jak skała

Primoz Roglic (Jumbo-Visma) obronił się przed atakami kolarzy Movistaru i Astany i pierwszy dzień przerwy spędzi na pozycji wicelidera Vuelta a Espana.

Szosy Andory widziały już nie jeden kolarski pojedynek. Po raz ostatni do Cortals d’Encamp Vuelta zmierzała w 2015 roku, a komentatorom i kolarzom szczeki spadały wobec fantastycznej postawy Toma Dumoulina, który w swojej pierwszej próbie walki o podium Grand Touru na podjazdach pirenejskiego księstwa zostawiał w tyle wyjadaczy w tym fachu.

Dziś wspinaczka była trzecim ze “schodków”, które zaprojektowali organizatorzy. Kolarze na ostatnich 22 kilometrach na wysokość blisko 2100 metrów nad poziomem morza wspinali się przez Alto de la Comella, Alto de Engolasters i Alto Els Cortals d’Encamp. Gdy zatem grupki faworytów ruszył Miguel Angel Lopez, zdawało się, że Kolumbijczyk na pozostających 18 kilometrach zdoła zyskać sporo nad wyglądającym niewyraźnie Primozem Roglicem.

Słoweńca zostawili za plecami także Nairo Quintana i Alejandro Valverde, ale szczegółów tego pojedynku nie uwieczniły kamery, gdyż nad Andorą przetaczała się burza. Niski poziom chmur i silne opady deszczu pokonały technologię, kolarze nie tylko zmokli i na wysokości ponad 1500 metrów zmarzli, ale i oberwali gradem.

W tych apokaliptycznych warunkach, gdy nawałnica ustąpiła, na czele spośród faworytów wyścigu znajdował się Quintana, za którym jechał próbujący zdystansować Lopeza Valverde. Roglic został sam, ale jechał swoje. Słoweniec z kamienną twarzą pokonywał kolejne pętelki podjazdu do Cortals d’Encamp i stopniowo zbliżał się do pokiereszowanego w kraksie na szutrach Lopeza. Kolumbijczyka przegonił, a 1500 metrów przed metą dopadł zmarzniętego Valverde, do Quintany tracąc na mecie tylko 25 sekund.

Wszystko to po upadku na szutrowej sekcji, na której wpaść miał na zaparkowany motocykl.

Chaos. Nie tylko z powodu szutrów, ale przez pogodę. Primoz upadł na szutrze z powodu stojącego motocykla. To nie powinno się było zdarzyć, to nie jest w porządku. Myślę, że wobec takich okoliczności, jest dobrze. Jesteśmy na dobrej pozycji, ale nigdy się nie dowiemy co stałoby się gdyby nie upadł

– mówił Addy Engels, dyrektor sportowy zespołu.

Roglic w klasyfikacji generalnej do prowadzącego Quintany traci tylko 6 sekund. Trzeci Valverde i czwarty Lopez mają do Słoweńca sekundowe straty, ale to niemal na pewno zmieni się po dniu przerwy, we wtorek.

Dziesiąty etap to jedyna w programie jazda indywidualna na czas, woda na młyn słoweńskiego kolarza. Roglic spośród faworytów wyścigu jest najlepszym czasowcem i na 36-kilometrowym odcinku w Pau będzie chciał zyskać jak najwięcej nad rywalami. Bufor uzyskany na francuskim odcinku wystarczyć mu będzie musiał do Madrytu, choć póki co to Słoweniec jest najsolidniejszym zawodnikiem w czołówce i najlepiej odpiera ataki rywali.

1 Comments

  1. Bedrzich

    2 września 2019, 00:34 o 00:34

    No to fajnie, przez tę przerwę w łączności dowiadujemy się po czasie, że leżałnie tylko Lopez, ale i Roglić, a Quintana, to trochę “malowany król” w tych okolicznościach…