Danielo - odzież kolarska

Tour de Pologne 2019. Jonas Vingegaard: „to niesamowite, że zdołałem to wykończyć”

Jonas Vingegaard

Była pewność siebie, była odwaga, jest też i sukces. Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma) w czwartek na trasie Tour de Pologne zaprezentował kluczowe cechy w górskim terenie i niespodziewanie wywalczył pierwszy w karierze triumf.

Gdyby sprawdzić, jakie hasła wpisywali w wyszukiwarki internetowe w czwartek po 18 sympatycy kolarstwa, najczęściej pojawiałoby się najprawdopodobniej „Vingegaard”. Duńczyk dziś zaskoczył świat i niespodziewanie sięgnął po sukces na szóstym odcinku Tour de Pologne, przejmując również koszulkę lidera i do dzisiejszego, finałowego starcia nad Wisłą wystartuje z pole position.

Jeszcze przed rokiem nic nie zapowiadało, że w tym roku zobaczymy fruwającego po tatrzańskich wspinaczkach 22-latka. Co prawda zanotował kilka niezłych wyników – zwyciężył na prologu Giro Ciclistico della Valle d’Aosta, uplasował się również wysoko na kilku etapach wyścigów młodzieżowych czy kategorii 2.2 – które pozwoliły mu wskoczyć na poziom WorldTour w barwach Jumbo-Visma, lecz ten sezon miał mu przede wszystkim pozwolić na zyskanie doświadczenia na najwyższym poziomie.

Duńczyk jednak zadecydował inaczej. Już podczas Itzulia Basque Country znalazł się w ucieczce na kluczowym odcinku z metą w Eibar i podczas gdy lider drużyny, George Bennett, tracił szanse na walkę na walkę w „generalce”, Vingegaard jechał ofensywnie i do końca liczył się w walce o czołowe lokaty, choć ostatecznie zabrakło mu sił, aby walczyć o lepszy wynik niż 12. miejsce.

Dziś idealnie rozegrał etap taktycznie, spokojnie jadąc w drugiej grupie w momencie podziału i dopiero odskakując za ostatnią wspinaczką pod Pitoniówkę, razem z Jaiem Hindleyem (Team Sunweb) i Pavlem Sivakovem (Team Ineos). Ta akcja okazała się skuteczna, a w Kościelisku ani Austraijczyk, ani Rosjanin nie byli w stanie pokonać rozpędzonego młodzieńca z Hillerslev.

Wciąż to do mnie nie dotarło, to wspaniałe. Chłopaki dziś pracowali bardzo mocno. Gdy moja grupa wróciła do grupy Antwana wciąż czułem się dobrze i zadecydowałem, że zaatakuję. Wiedziałem, że mam duże szanse w sprincie, ale to niesamowite, że zdołałem to wykończyć. Jutro będę chciał obronić koszulkę, ale to będzie trudny etap, tak jak dzisiejszy

– podkreślił Vingegaard w rozmowie ze sztabem prasowym swojej ekipy.

Tak samo jak sukces Duńczyka na zaskakującą wydawała się decyzja kolarzy w pomarańczowych koszulkach o wyjściu na czoło peletonu już 50 kilometrów przed metą i dokonaniu wyraźnej selekcji.

Richard Plugge po raz kolejny pokazał zatem nieobliczalność swojego zespołu. Jeszcze przed miesiącem sensacyjnym zwycięzcą pierwszego odcinka i liderem Tour de France został Mike Teunissen, następnego dnia cała ekipa niespodziewanie pokonała wszystkich podczas jazdy na czas, a w pojedynku sprinterów dziesiątego dnia najlepszy był Wout van Aert.

Byliśmy z przodu cały dzień, dobrze ze sobą rozmawialiśmy i pokazaliśmy inicjatywę. Antwan [Tolhoek] i Jonas pokazali się że świetnej strony na stromych podjazdach i to nie była niespodzianka, że Jonas ruszył, bo był jednym z najmocniejszych na etapie

– skomentował rywalizację Jan de Haan, dyrektor sportowy ekipy.

Teraz, Vingegaard otworzył swoje palmares i nie ma wątpliwości, że jeżeli dalej będzie rozwijał swój talent, przez następne lata znów będzie o nim głośno. Duńczykowi nie brakuje bowiem odwagi i widać również jego talent do jazdy w wymagającym terenie.

22-latek nie zapomniał również o wydarzeniach, jakie miały miejsce w poniedziałek na trasie Tour de Pologne i zadedykował sukces swojemu zmarłemu rówieśnikowi, Bjorgowi Lambrechtowi (Lotto Fix ALL).

Kolarstwo jest w żałobie i to niemożliwe stracić kolegę w taki sposób. W ten sposób uhonorowałem Bjorga

– powiedział.