Peter Sagan po raz siódmy zdobył koszulkę dla najlepszego sprintera wyścigu, ale na sprinterskich finiszach tegorocznego Tour de France rządził Caleb Ewan.
Australijczyk z Lotto Soudal wygrał trzy etapy, w tym zamykający rywalizację na Polach Elizejskich, w Paryżu. Jego zwycięstwa przyszły dopiero w drugim i trzecim tygodniu, a powtarzalność wyniosła go ponad rywalizację, z której przez pierwsze dziesięć dni za każdym razem zwycięsko wychodził inny zawodnik.
Ewan na rundzie w Paryżu, na słynnym zakręcie w kształcie litery S, nie znalazł się na pierwszych pozycjach. Gdy sprint rozpoczynał Edvald Boasson Hagen (Dimension Data), małego Australijczyka nie było jeszcze widać.
25-latek nie odpuścił, przechodził z koła na koło i 120 metrów przed metą, wciąż odbijając na prawo, rozpoczął sprint. Na kresce wystarczyło by pokonać Dylana Groenewegena (Jumbo-Visma) i Niccolo Bonifazio (Total Direct Energie).
To niesamowite, nie mogę uwierzyć, że wygrałem etap. Trochę bajzel na finiszu, byłem za bardzo z tyłu. Czekałem, na sam koniec rozpocząłem swój sprint. Poszedłem prawą stroną, miałem na szczęście, że na kresce byłem najbardziej rozpędzonym
– komentował przed kamerami kolarz Lotto Soudal.
That first acquaintance with the Champs-Elysées did rather go well, didn't it @CalebEwan? 😀 Relive that phenomenal sprint! #TDF2019 @VelonCC pic.twitter.com/kh3jEe2i4Y
— Lotto Soudal (@Lotto_Soudal) July 28, 2019
Osiem lat temu byłem na Polach Elizejskich i obiecałem sobie, że wygram. To fantastyczna sprawa, że udało mi się w pierwszym Tourze.
Ewan debiutował w Tour de France w pierwszym sezonie z ekipą Lotto Soudal. Australijczyk na plecach dźwigał odpowiedzialność za wyniki zespołu i po raz kolejny w tym sezonie wywiązał się znakomicie ze stawianych przed nim zadań. W maju, podczas Giro d’Italia, triumfował dwukrotnie, choć dopiero docierał się z kolegami z drużyny, a jego rozprowadzający dopiero wrócił do gry po kontuzji.
Na trasie Touru presję wyniku zdjął z niego Thomas De Gendt, triumfując na odcinku ósmym, acz Ewan cztery razy w pierwszym tygodniu uznać musiał wyższość rywali. Swój pierwszy sukces odniósł w Tuluzie, na etapie 11., a po przetrwaniu Pirenejów silniki odpalił po raz kolejny w Nimes.
Triumf na Polach Elizejskich pieczętuje niezwykle udany występ Ewana, który jest jednym z dwóch kolarzy, którzy wygrali w tegorocznej edycji więcej niż jeden etap oraz jedynym sprinterem, który dokonał tej sztuki. Trzy etapowe zwycięstwa pomogły mu zająć drugie miejsce w klasyfikacji punktowej i dały nadzieję, że ten cel w przyszłości także jest w zasięgu.
Ten Tour de France rozpoczął się dla mnie powoli. Myślałem, że mi się nie uda, ale druga część wyścigu poszła fantastycznie
– mówił w Paryżu.