Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2019. Steven Kruijswijk pierwszy raz na podium Grand Touru

Steven Kruijswijk (Jumbo-Visma) po raz pierwszy w zawodowej karierze wywalczył miejsce na podium wyścigu trzytygodniowego. Holender jutro w Paryżu przypieczętuje trzecie miejsce w Tour de France.

Kruijswijk do ostatniego, skróconego etapu, przystępował jako czwarty zawodnik wyścigu, przed sobą mając jeden cel – w kłopoty wpędzić drugiego Juliana Alaphilippe’a. W tym celu jego drużynowi koledzy tempo rozpoczęli dyktować u stóp wspinaczki do Val Thorens. Holenderska ekipa nogami George’a Bennetta i Laurensa De Plusa stopniowo przetrzebiała grupkę lidera, a na 13 kilometrów przed metą odczepiła drugiego w klasyfikacji Francuza.

Ekipa spisała się na medal, wiedzieliśmy, że musimy pojechać tak mocno jak tylko pozwolą nam nogi. Wzięliśmy na siebie odpowiedzialność na początku podjazdu. Laurens [De Plus] jechał tak szybko, że wszyscy byli blisko granic wytrzymałości. To mi odpowiadało, spodziewałem się, że Alaphilippe będzie miał kłopoty, ale musiałem też uważać na Buchmanna. W końcówce musiałem tylko wykończyć ich pracę i jestem zadowolony, że walka do samego końca przyniosła takie efekt

– analizował po zakończeniu zmagań.

32-latek w finale nie atakował kolarzy Ineos, gdyż ci jechali wciąż we trzech. Holender na metę dojechał zaraz za Emanuelem Buchmannem (Bora-hansgrohe) oraz osiem sekund za zwycięskim duetem brytyjskiej ekipy.

To jest to, po co przyjechałem, to chciałem osiągnąć. Zrobiliśmy wszystko [co mogliśmy] i to wypaliło. Mogę być z tego dumny

– dodał.

fot. ASO/Pauline BALLET

Kruijswijk jako kolarz mający potencjał walki w Grand Tourach pokazał się w 2011 roku, na 8. miejscu kończąc swoje drugie w karierze Giro d’Italia. Do Włoch wracał jeszcze kilka razy, w 2015 roku przyjechał 7., a w 2016 roku po fantastycznie przejechanych 18 dniach był na pozycji hegemona. W różowej koszulce jechał niczym czołg, odpowiadając na ataki rywali. Kres marzeniu położyła wywrotka na zjeździe z Colle dell’Agnello, przez co ostatecznie zadowolić się musiał 4. miejscem.

W kolejnych sezonach Holender w wyścigach trzytygodniowych wypadał coraz regularniej. 9. miejsce w Vuelta a Espana w 2017 roku poprawił rok później, do Madrytu dojeżdżając na 4. miejscu. Ubiegłoroczny Tour de France ukończył na piątym miejscu, a w tym sezonie kontynuował świetną passę ekipy Jumbo-Visma, uwagą i regularnością nadrabiając stosunkowy brak eksplozywności w stosunku do rywali.

Musiałem w to zainwestować olbrzymie siły. Kilka razy byłem blisko podium, za każdym razem kontynuowałem ciężką pracę, kontynuowałem walkę. Zespół zawsze we mnie wierzył. Nie jestem w stanie opisać tego słowami

– mówił.

Holenderski zespół z Paryża wyjedzie nie tylko z miejscem na podium klasyfikacji generalnej, ale także z czterema etapowymi zwycięstwami, w tym na etapie jazdy drużynowej na czas.