Danielo - odzież kolarska

Trzy smaki Giro Rosa. Katarzyna Niewiadoma i walka o różową koszulkę

Katarzyna Niewiadoma

Katarzyna Niewiadoma jako pierwsza Polka w historii przewodziła zmaganiom na trasie Giro Rosa. 24-latka po raz kolejny włoski wyścig skończyła w czołówce, acz wysoka lokata w klasyfikacji generalnej przed startem nie była do końca w jej planach.

Dziesięć dni trudnego ścigania w północnych Włoszech upłynęło szybko. Cztery dni w koszulce liderki Giro d’Italia Femminile, wygrana z koleżankami jazda drużynowa na czas oraz piąte miejsce w klasyfikacji końcowej wyścigu. Dla Katarzyny Niewiadomej było to najlepsze Giro Rosa w historii jej startów, acz Polka zupełnie inaczej wyobrażała sobie swój szósty udział we włoskim wyścigu.

24-latka, która od 2014 roku co roku w lipcu ścigała się we Włoszech i walczyła o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej, w tym sezonie podczas Giro Rosa szukać chciała okazji powalczenia o etapowe zwycięstwo. Ta zmiana odzwierciedlała skupienie się zawodniczki z Ochotnicy na klasykach ardeńskich oraz program startowy ustawiony pod dynamiczne wyścigi, nie pod wyrastające na trasie alpejskie wspinaczki.

Generalnie jestem zadowolona. Nie spodziewałam się, że mogę mieć różową koszulkę, a zawsze o niej marzyłam. To taki bonus, dało mi to naprawdę dużo przyjemności, świetną atmosferę miałyśmy w drużynie

– oceniała Niewiadoma w rozmowie z “Rowery.org”, kilka dni po zakończeniu zmagań we włoskim Udine.

Radość ze zdobycia na kilka dni koszulki liderki w ocenie Polki równoważył zawód po straconej przedostatniego dniach pozycji na podium wyścigu. Niewiadoma dzięki drużynowemu sukcesowi znalazła się na pozycji, o której być może marzyłaby w poprzednich sezonach, ale na której niekoniecznie znaleźć się chciała w tym roku. Wskoczenie w buty liderki nie było wyzwaniem nowym, ale w roli tej od samego początku przyświecała jej świadomość niewystarczającego przygotowania do walki w wysokich górach.

Katarzyna Niewiadoma

fot. Alex Whitehead/SWpix.com

Słodycz zwycięstwa

Niemiecki zespół Canyon-SRAM w pewien sposób kontynuuje tradycje ekip HTC, Specialized-lululemon i Velocio-SRAM, które słynęły ze świetnej jazdy drużynowej na czas. Pod banerem Canyon-SRAM, w strukturze organizowanej przez Ronny’ego Lauke’a, sukcesów na tym polu grupa jednak nie miała. Zawodniczki Lauke’a dopiero we wrześniu ubiegłego roku triumfowały niespodziewanie w zmaganiach drużyn podczas mistrzostw świata, co jednak przeszło bez większego echa, zważywszy na to, że konkurencję tę wycofano z programu światowego czempionatu na rok kolejny.

Canyon-SRAM, z wygraną jedną drużynówką na przestrzeni ostatnich lat, do Giro Rosa przystępował bez planów zawojowania świata w 18-kilometrowej próbie. Wygrana na otwarcie największej etapówki kalendarza, do tego ze sporą przewagą nad ekipami Boels Dolmans i Mitchelton-Scott była zaskoczeniem. Zaskoczeniem tym większym, że z czwórki, która z 32-minutowego testu wyszła zwycięsko, jedna zawodniczka jechała drużynową czasówkę po raz pierwszy w karierze.

Wiedziałyśmy, że pojedziemy tak szybko, jak czwarta dziewczyna, od samego startu chciałyśmy się troszczyć o nią. Cały czas o niej myślałyśmy, chciałyśmy jej pomóc, a nie na samym początku ugotować i potem próbować ją dociągnąć do mety. Myślę, że to nam pomogło, widziałem, że inne drużyny po prostu od startu za mocno poszły… a to była ciężka drużynówka, od razu góra, zjazd, góra… Omi [Omer Shapira] miała ciężki dzień

– wyjaśniała Niewiadoma.

Polka pracowała z Białorusinką Aleną Amialiusik i Brytyjką Hannah Barnes by nie zamęczyć mistrzyni Izraela i razem osiągnąć metę. Zwycięstwo nie było w planie, tym bardziej nie ustalony był porządek przejazdu przez metę. Niewiadoma, która kreskę przecięła jako pierwsza, została liderką wyścigu.

24-latka jest pierwszą Polką w historii, której udało się nałożyć różową koszulkę liderki Wyścigu Dookoła Włoch, sukces znaczący w istniejącym 30 lat wyścigu, sukces, którego w męskim peletonie nie udało się osiągnąć kilku generacjom polskich kolarzy.

Uważam, że Ronny [Lauke] wie jak poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Zawsze pomaga nam zrozumieć, że drużyna nie polega na tym, żeby dać z siebie wszystko, ale żeby myśleć o innych dziewczynach. To pomaga, skupiasz się na tym żeby innym pomóc, ale wydaje mi się, że o sobie jakoś zawsze i tak pamiętasz.

Spodziewana gorycz

Trasa w pierwszych dniach oferująca płaskie lub pagórkowate odcinki sprzyjała utrzymaniu prowadzenia przez zawodniczkę dynamiczną i potrafiącą odnaleźć się w trudniejszych końcówkach. Niewiadoma z koleżankami na czele peletonu widoczne były na pierwszych czterech etapach i przy zaangażowaniu w obronę prowadzenia nie zapominały cieszyć się każdą chwilę spędzoną na tej pozycji.

fot. Flaviano Ossola/Giro Rosa

Polce w radości ze zdobycia koszulki towarzyszyła jednak świadomość, że kluczowa partia wyścigu jest o wiele bardziej dostosowana do zawodniczek, które pierwszą część sezonu spędziły trenując na wysokości i szykując się na alpejskie wspinaczki.

To była trochę zła sytuacja, bo jadąc na Giro chciałam jakiś etap wygrać, naprawdę nie chciałam nawet myśleć o generalce. Natomiast kiedy wygrałyśmy drużynowkę, to naturalnie przyszło. Na pewno wiedziałam, że będzie mi bardzo trudno walczyć, żeby to wygrać, bo każdy wie w jakiej formie jest Annemiek… ona to wygrała bezkonkurencyjnie

– tłumaczyła.

Niewiadoma prowadzenie straciła na podjeździe do Lago di Cancano, gdzie rywalki do defensywy zmiótł atak Annemiek van Vleuten (Mitchelton-Scott). Holenderka w finale piątego odcinka jechała o dwa poziomy lepiej od reszty stawki i przejętego raz prowadzenie nie oddała już do samego końca. Niewiadoma do siódmego etapu utrzymywała drugą pozycję w klasyfikacji generalnej, acz straty do Anny van der Breggen (Boels Dolmans) przed ostatnim górskim rozdaniem przesunęły ją na trzecią lokatę.

Wydaje mi się ze do siódmego etapu dobrze mi się jechało, potem widziałam, że mój organizm sobie nie radzi z takim wysiłkiem. Nie trenowałam pod długie etapówki, to była dla mojego organizmu nowość, że nagle muszę się ścigać przez 10 dni. Na piątym etapie byłam w stanie zagiąć się, natomiast na dziewiątym miałam nogi puste. To było mega dziwne, że nie miałam nawet jak się zagiąć, bo nie miałam nic w nogach

– wspominała 12-kilometrową wspinaczkę do Malga Montasio.

Ostatni górski etap Polka skończyła poza czołówką, spadając na szóste miejsce w klasyfikacji ogólnej. Ostatniego dnia, na krótkim podjeździe do Udine, zdołała przeskoczyć na piąte miejsce.

Ja gdzieś po drodze zaczęłam wierzyć, że może uda utrzymać mi się trzecie miejsce, dlatego w momencie, w którym spadłam z podium, to był zawód.

Piąte miejsce w klasyfikacji generalnej to powtórka wyniku z roku 2015 i najlepszy rezultat w historii startów Polek w żeńskiej odsłonie Giro d’Italia.

Smak granic możliwości

Niewiadoma w tym sezonie tradycyjnie rozpoczęła ściganie od wyścigów klasycznych, acz, podobnie jak w 2017 roku, nie startując wiosną w żadnych etapówkach. Miejsca w czołówkach wyścigów klasycznych ukoronowała rajdem na Caubergu, który w Limburgii dał jej triumf w Amstel Gold Race. Dwa szóste miejsca w pozostałych aktach ardeńskiego tryptyku stanowiły solidne zakończenie bloku dziewięciu wyścigów jednodniowych, a Polka w rozkładzie zmieściła jeszcze majowy Tour od California. W czerwcu startowała natomiast tylko w Women’s Tour, na trasie którego wygrała etap i zajęła drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Starty te, oprócz Kalifornii, charakteryzują się krótkimi i bardziej dynamicznymi podjazdami, a skupienie się na przygotowaniu najlepszej formy na ardeński tydzień wymusiło wybory pod względem treningowym i zakładanych celów.

W tym roku nie miałam kiedy przygotować się na długie podjazdy. Wiosną trenowałam na ardeńskie klasyki, więc nie było o tym mowy. Potem pojechałam Kalifornię, ale po klasykach chciałam odpocząć. Kalifornia była za wcześnie, miałam za mało czasu między Ardenami i Kalifornią, żeby się do Giro przygotować. Odpoczęłam, kilka treningów zrobiłam, pojechałam na wesele brata, potem Women’s Tour, znowu ardeński styl ścigania. No i zostały dwa tygodnie do startu. Z takim programem startowym nie jestem w stanie w pełni przygotować się do Giro

– wyjaśniła.

Katarzyna Niewiadoma

fot. SWPix.com

Organizatorzy Giro Rosa co roku na trasie starali się umieszczać podjazdy na metę, acz wspinaczki te na przestrzeni ostatnich 5 lat były krótsze i mniej strome. Podjazdy o długości 10, 12 czy 16 kilometrów dotychczas były rzadkością. Dopiero trasy zaprojektowane w sezonach 2018 i 2019 w programach miały odpowiednio po dwa i trzy wyczerpujące górskie finisze oraz równie trudne górskie czasówki.

Niewiadoma, która dotychczas najlepsze wyniki notowała na krótszych wspinaczkach, na trasie Giro miała świadomość własnych ograniczeń.

Źle się zawsze czułem na takich wspinaczkach, tylko, że w poprzednich edycjach nigdy nie mieliśmy tak długich podjazdów. Giro było dużo łatwiejsze, dopiero w zeszłym roku zaczęli dawać takie podjazdy

– zaznaczyła.

Ja nie trenuję w ogóle tak długich podjazdów. W tamtym roku zaczęłam, ale rzuciłam się chyba na głęboką wodę… bez odpowiedniego odpoczynku, potem skupiłam się jeszcze na innych celach. Jak patrzę na Annemiek, jak ona się przygotowuje do Giro, to wszystko jest ukierunkowane na ten wyścig

– analizowała.

Polka ma świadomość tego, że jej wejście do światowej czołówki w bardzo młodym wieku oznacza, że pokonujące ją rywalki są o wiele starsze i bardziej doświadczone, acz w jej ambitnym nastawieniu nie jest to usprawiedliwienie.

Na konkurentki nie patrzę pod względem ile mają lat czy doświadczenia, bo zawsze wydaje mi się, że muszę żyć tym, co teraz mam. Nie wiem, co będzie za cztery lata. Na pewno z wiekiem przyjdzie też doświadczenie i wytrzymałość. Im starszym się jest, tym łatwiej chyba utrzymać wysoką moc. Na przykład, kobiety, które jeżdżą dobrze na czas… zwykle mistrzyni świata ma koło 30 lat

– tłumaczyła.

Irytuje mnie to, że nie potrafię walczyć na długich podjazdach. Po takich etapach [jak 9. etap Giro Rosa – przyp.red.] naprawdę nie chcę startować jeszcze raz w Giro, [przynajmniej] dopóki się do tego dobrze nie przygotuję

– podsumowała.

2 Comments

  1. Mcjs

    24 lipca 2019, 11:07 o 11:07

    Kasiu, nie od razu Kraków zbudowano, a Ty już świetnie jeździsz. Dodatkowo masz w sobie mnóstwo skromności i pokory, obserwowanie Cię na trasie jest prawdziwą przyjemnością. Gołym okiem widać, że w jazdę wkładasz całe serce! Keep up the good work 🙂

    • Simoni

      24 lipca 2019, 11:34 o 11:34

      Kurczę, to przecież najlepszy wynik ever i koszulka lidera. Świetnie jej poszło. W ogóle ma bardzo dobry sezon.
      Mówi, że nie była przygotowana, a 5 miejsce w generalce jest, więc potencjał też jest. Kiedyś wygra po kolei wszystko co będzie chciała. Amstel ma już odhaczony 😉