Thibaut Pinot w swoim siódmym podejściu do Tour de France walczy o zwycięstwo. Francuz dobrze pojechał czasówkę w Pau, a dziś wygrał na Col du Tourmalet i pokazał, że jest jednym z najlepiej przygotowanych górali w stawce.
Kiedy 8 lipca 2012 roku Thibaut Pinot mknął po etapowe zwycięstwo na trasie ósmego etapu Tour de France, jego manager, Marc Madiot, szalał. Diamencik, który odkrył, szlifował i prowadził w zawodowe szranki, w pierwszym starcie w “Wielkiej Pętli” błyszczał na tle największych tuzów peletonu. Wychylony przez okno samochodu Madiot wrzeszczał, gestykulował, ryczał z radości. Wiedział, że jego inwestycja się opłaciła, miał świadomość, że jest ona długoterminowa.
Taką była i taką jest. Pinot na przestrzeni ostatnich sezonów zdobył podium Touru (2014), spróbował pozostałych Grand Tourów i klasyków, na koncie zapisując przed rokiem Il Lombardia. Francuz miał też kilka gorszych sezonów, a całokształt tych doświadczeń ukształtował go przed podejściem do siódmego w karierze Touru.
Madiot pod tym względem nie zmienił się w ogóle. Jego kolarze na zboczach Col du Tourmalet jechali świetnie, a 29-letniego Pinota do boju prowadził kolejny talent pielęgnowany w stajni Groupama-FDJ, David Gaudu. Gdy na ostatnim kilometrze Pinot przyspieszył i jako pierwszy przeciął linię mety, Madiot ponownie stracił panowanie nad sobą.
Pinot zwycięstwem na legendarnej pirenejskiej drodze pokazał, że w następnych 8 dniach będzie jednym z kluczowych graczy w walce o zwycięstwo. 29-latek tym samym na dobre wskoczył w buty, do których przymierzano go od lat, buty kolarza mogącego w lipcu regularnie czoła stawiać najlepszym zawodnikom świata i mającego na tyle mocny zespół by w lipcu zluzować Bernarda Hinaulta na pozycji ostatniego trójkolorowego zwycięzcy Touru.
To wyjątkowe, magiczne. To był pierwszy test. Od początku wyścigu myślałem o tym etapie. Ten chciałem wygrać. Tourmalet jest miejscem owianym mitami… jestem bardzo szczęśliwy i takie ściganie kocham
– mówił przed kamerami francuskiej telewizji.
David Gaudu zrobił świetną robotę. Jechał wszystko co miał, a ja na jego kole czułem się bardzo dobrze. On jest bardziej zmotywowany niż ma być. Mam najlepszą ekipę na górskie odcinki i będę chciał to wykorzystywać.
Francuska publika, przez ostatnie dni karmiona sukcesem Juliana Alaphilippe’a ma zatem bohatera, w którego wierzyć może w kontekście podia w Paryżu. O ile Alaphilippe jedzie niesamowicie, o koniec jego przygody z koszulką lidera jest spodziewany. Wobec słabej formy Romaina Bardeta, Pinot dość płynnie wziął na siebie odpowiedzialność za wynik francuskich zawodników w “Wielkiej Pętli”.
Lider Groupama-FDJ w klasyfikacji generalnej jest szósty i traci do Alaphilippe’a 3 minuty i 12 sekund. Do zajmujących miejsca w pierwszej piątce Gerainta Thomasa, Stevena Kruijswijka, Egana Bernala i Emanuela Buchmanna już mniej, bo maksymalnie 50 sekund. To mniej niż 1:40 stracone na 10. etapie w wyniku podziałów w peletonie na wiatrach.
Nie zasłużyliśmy na to, chciałem się za tamten etap zrewanżować. Tour dla mnie dopiero się zaczął, do Alp jeszcze daleko. Jadę z dnia na dzień, nie chcę się podpalać. Celem jest podium
– powiedział Pinot.
Julian Alaphilippe pertraktuje z TotalEnergies. Wiadomości i wyniki z piątku, 19 kwietnia.
Kevin Vauquelin drugim miejscem w La Fleche Wallonne 2024 osiągnął swój życiowy wynik w worldtourowym wyścigu.
W niedzielę kolarze i kolarki zakończą sezon wiosennych klasyków. Na ardeńskich wzgórzach czekają dwie bitwy o zwycięstwo w monumencie Liege-Bastogne-Liege.
Chris Harper bez groźnych obrażeń. Płacić, czy nie płacić? Oto jest pytanie. Wiadomości i wyniki z czwartku, 18 kwietnia.
Maxim van Gils zajął trzecie miejsce w jednej z najtrudniejszych edycji La Fleche Wallonne. Tym wynikiem Belg z Lotto Dstny…
Stephen Williams triumfował w Strzale Walońskiej i sięgnął po największy sukces dotychczasowej kariery.