Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2019. Patrick Konrad: „podium Tour de Suisse to był duży krok to przodu”

Patrick Konrad (Bora-hansgrohe) rok po niespodziewanym siódmym miejscu na ubiegłorocznym Giro d’Italia tym razem chce do spółki z Emanuelem Buchmannem sił spróbować podczas Tour de France.

Skład ekipy Bora-hansgrohe to prawdziwy zbiór kolarzy, którzy mogą wyznaczać sobie cele podczas tegorocznej „Wielkiej Pętli”. Z jednej strony jest Peter Sagan, błyszczący zarówno na płaskim, jak i pagórkowatym terenie, jedzie również Emmanuel Buchmann, który jest kandydatem do walki o wysokie lokaty w generalce. Do roli lidera zespołu dorasta także 27-letni Konrad, który na Tour przyjechał po 3. miejscu w Tour de Suisse.

Dwójka na trasie łączy siły w celu zapisania miejsca w pierwszej dziesiątce wyścigu. Póki co lepiej idzie Buchmannowi, który na La Planche des Belles Filles finiszował ósmy, wśród faworytów wyścigu. Konrad do mety dotarł minutę później.

Przez ostatnie kilka lat zawodnik z Mödling również notował dobre wyniki, w tym dość niespodziewane siódme miejsce na trasie ubiegłorocznego Giro d’Italia. Teraz, po raz drugi w karierze startuje w „Wielkiej Pętli” i bogatszy jest o ważne doświadczenia.

To już mój piąty Wielki Tour, więc mam trochę doświadczenia i wiem, co jest ważne, jak jechać i jak przeżyć te trzy tygodnie

– powiedział w rozmowie z “Rowery.org” na kilka dni przed rozpoczęciem Tour de France.

Start w ubiegłorocznym Giro d’Italia był jednak w zasadzie pierwszą okazją dla Austriaka, aby sprawdzić się w tak dużym wyścigu na tle światowej czołówki, a decyzja o wysłaniu go w tej roli na Półwysep Apeniński była przede wszystkim oparta na jego dobrych osiągnięciach w pierwszej części sezonu.

Były dobre wyniki, siódme miejsce w Paryż-Nicea, czy w Kraju Basków, i dlatego zdecydowaliśmy, że powalczę o generalkę na Giro. Czułem się mocniej niż rok wcześniej, byłem szesnasty po pierwszym tygodniu, ale nie było najlepiej, zachorowałem. Wiedziałem, że mogłem zrobić więcej. Ostatecznie skończyłem na siódmym miejscu. Potem zdecydowaliśmy, że w tym roku pojadę na Tour

– tłumaczył.

27-latek cały tegoroczny sezon podporządkował startowi w “Wielkiej Pętli”, począwszy od kalendarza startów. Na hiszpańskich wyścigach w lutym notował niezłe wyniki, kończąc Vuelta a Murcia na czwartej pozycji, ale nie przełożyło się to na rezultaty we wczesnowiosennych etapówkach. Z najlepszymi ponownie walczył na Itzulia Basque Country, plasując się w generalce na dziewiątym miejscu, a w Strzale Walońskiej finiszował siódmy.

W czerwcu Konrad pokazał jednak, że przygotowania do Touru są na właściwym szlaku. Najpierw ukończył Tour de Suisse na podium, przegrywając tylko z Eganem Bernalem (Team Ineos) i Rohanem Dennisem (Bahrain-Merida), a następnie triumfował w krajowym czempionacie.

Celem były Tour de Suisse i mistrzostwa, bo wiem, że muszę być w dobrej dyspozycji tydzień przed. Po Tourze przejadę jeszcze San Sebastian, więc jeżeli nie będę aż tak zmęczony po Tourze i zdołam odpocząć przez tydzień, może będzie ok. Skończę sezon na Lombardii

– oznajmił.

fot. ASO/Alex Broadway

Na starcie w Brukseli Konrad stanął u boku Buchmanna, który przed Tourem wywalczył trzecią lokatę w Criterium du Dauphine. Austriak i Niemiec uzupełniać się mają w walce o miejsce w pierwszej dziesiątce wyścigu: pierwszy lepiej radzi sobie na sztywnych i krótszych podjazdach, drugi zręcznie porusza się na dużych górskich przełęczach.

Obaj zawodnicy do startu podchodzą bez zbędnej presji.

Jestem całkowicie zrelaksowany i spokojny. Osiągnąłem założone wyniki w treningach. Muszę być spokojny i nie myśleć za bardzo o tym, co może być, gdzie mogę stracić, podchodzić do wszystkiego na spokojnie, skupić się i dać z siebie 100%. Trzy tygodnie to dużo czasu, wiele może się wydarzyć

– podkreślił Konrad.

Dla mistrza Austrii szczególnie ważnym testem będą alpejskie odcinki w trzecim tygodniu zmagań. W stosunku do ubiegłego roku, sporą zmianą był sposób odbycia okresu przygotowawczego i treningów wysokogórskich. W tym roku Konrad zdołał spędzić więcej czasu powyżej 2000 metrów i przez to inaczej radził sobie m.in. na Tour de Suisse, który – jak sam twierdzi – nie jest wyścigiem, najlepiej dopasowanym do jego możliwości.

[Tam] nigdy nie czułem się dobrze na podjazdach. Jechałem inaczej w ubiegłym roku niż w tym, miałem więcej czasu, aby się przygotować, bo Giro jest w maju, a teraz jest lipiec. Miałem ciepłą pogodę, przez maj się nie ścigałem. Spędziłem trzy i pół tygodnia na wysokości po Tour de Suisse, miałem trzy obozy. Służy mi to. W ubiegłym roku nie pojechałem, bo przed Giro zabrakło czasu, byłem chory po Paryż-Nicea, ale to może robić wielką różnicę. Podium Tour de Suisse to był duży krok to przodu

– wyjaśnił.

Wypowiedzi przed startem Tour de France w Brukseli wysłuchał Paweł Gadzała.