Danielo - odzież kolarska

Giro Rosa 2019. “Kosmitka pojechała, teraz zaczyna się ściganie ludzi”

“Kosmitka pojechała, teraz zaczyna się ściganie ludzi”. Elisa Longo Borghini w jednym zdaniu podsumowała dominację Annemiek van Vleuten na królewskim odcinku Giro Rosa.

Zawodniczka Trek-Segafredo oraz jadące w pierwszej grupce zawodniczki mogły tylko obserwować, jak Holenderka odfrunęła w finale 88-kilometrowego etapu z metą na podjeździe Torri di Fraele.

Van Vleuten ruszyła w obrębie ostatnich 10 kilometrów etapu i ani przez moment nie była zagrożona. Szczyt podjazdu zdobyła ponad dwie minuty przed rywalkami, a na prowadzącym do mety 1500-metrowym szutrowym odcinku tylko powiększyła różnicę.

Bardzo piękna wspinaczka, ale jak od startu jedziesz ile sił w nogach, to także bardzo, bardzo ciężka. Plan był taki, by ruszyć od początku, szczególnie po odwołaniu wjazdu na Gavię, musiałem narobić jak najwięcej. To było 10 kilometrów cierpienia. Początek miał być bardzo stromy, ale oczywiście, jak to we Włoszech, puścili nas inną droga niż zapowiedzieli, więc nie było tak stromo

– tłumaczyła na mecie liderka grupy Mitchelton-Scott.

Giro Rosa 2019: etap 5. Annemiek van Vleuten przy Lagi di Cancamo

Problemy z trasą Giro Rosa to nieoficjalny motyw przewodni wyścigu, którego wytyczne etapów są mało precyzyjne i średnio dopracowane od lat. W tym sezonie organizatorzy piąty etap zaplanowali na Passo Gavia, ale wspinaczkę z programu kilka dni temu skreślono z powodu osuwisk. Nowa trasa początkowo została tylko opisana, a dostarczone później szczegóły nie pozwalały ustalić, w którym punkcie znajduje się meta lub ile liczy etap.

Van Vleuten, która Giro wygrała przed rokiem, a dwa lata temu skończyła je na trzecim miejscu, w tym roku jest niekwestionowaną faworytką do odniesienia kolejnego zwycięstwa. Dziś na mecie 36-latka zameldowała się 2:57 przed grupą prowadzoną przez Lucindę Brand (Team Sunweb) i Katarzynę Niewiadomą (Canyon-SRAM).

Wygranie Giro Rosa to mój cel. Cieszę się, że wykorzystałam dobre samopoczucie i przygotowaną formę. W ostatnich kilku dniach było trochę oglądania się, ale dziś wreszcie mogłam zaatakować. Wiedziałem, że mam nogę, ale przewaga trzech minut to więcej niż się spodziewałam

– dodała.

Niewiadoma straciła na rzecz Van Vleuten prowadzenie w klasyfikacji generalnej, ale w klasyfikacji generalnej zajmuje drugą pozycję i nad pozostałymi rywalkami ma przewagę. Polka finiszowała dziś po trzecie miejsce na etapie i nie była takim rezultatem specjalnie zmartwiona.

Pusty bak, czekam na hotel, obiad i łóżko. Było ciężko od samego startu, Annemiek była nieziemsko mocna. Kiedy jechałam na metę, myślałam o nas, o peletonie, jak o jabłku, a o niej jak o tarce… starła nas w proch. Zasłużyła na zwycięstwo

– mówiła na mecie Polka.

Dla Niewiadomej, które włoską etapówkę czterokrotnie kończyła w pierwszej dziesiątce, tegoroczny wyścig jest okazją poprawienia wywalczonego w 2015 roku piątego miejsca. Po czterech dniach w różowej koszulce i wygranej z koleżankami jeździe drużynowej na czas, który dał jej spory bufor czasowy nad rywalkami, jej występ już można uznać za bardzo udany.

24-latka póki co w klasyfikacji generalnej do Van Vleuten traci 2:16, natomiast nad trzecią Ashleigh Moolman-Pasio (CCC-Liv) ma 49 sekund przewagi. Czwarta Amanda Spratt (Mitchelton-Scott) traci do Polki 56 sekund, a mistrzyni świata Anna van der Breggen 1:08. Nieco większe straty notują Brand (1:11) i Longo Borghini (1:43).

Wiedziałam, że nie mogę reagować na każde przyspieszenie. Musiałem po prostu trzymać swoje, mocne tempo. Skupiałam się na sobie, wiedziałam, że nikt nie jedzie o wiele szybciej, że żadna z rywalek w tej grupie bardziej mi nie odjedzie. Starałam się jechać z głową

– podsumowała zawodniczka z Ochotnicy.

Grupkę prowadzoną przez Brand zamknęła Elisa Longo Borghini. Liderka Trek-Segafredo zajmuje w klasyfikacji generalnej siódme miejsce, a w kolejnych dniach liczy na poprawę.

Na dobrą sprawę to było 88 kilometrów pod górę, bo nie miałyśmy ani momentu na relaks. Na ostatniej wspinaczce próbowałam trzymać się najlepszych i udało mi się to. Wiedziałam, że dojadę do szarpiących zawodniczek w końcówce. Robiłam co mogłam, chciałam odwdzięczyć się koleżankom za ich pracę, choć 8. miejsce nie jest może najlepszym wynikiem

– relacjonowała Włoszka.

Widziałam jak Van Vleuten zaatakowała, w grupie panowało odczucie: “ok, kosmitka pojechała, teraz zaczyna się ściganie ludzi”.

Klasyfikacja generalna dalszym przetasowaniom ulegnie jutro. Szósty etap to 12-kilometrowa czasówka z 11-kilometrową wspinaczką (średnio 4,6%), natomiast kolejny górski finisz czeka na odcinku 9., przedostatniego dnia wyścigu.