Danielo - odzież kolarska

Małopolski Wyścig Górski 2019. Udany start Voster ATS

W miniony weekend drużyna Voster ATS odniosła jeden z największych sukcesów w swojej niespełna 4-letniej historii, wygrywając 57. Małopolski Wyścig Górski. Udany start podsumowuje dyrektor sportowy ekipy Mariusz Witecki.

Zwycięstwo Adama Stachowiaka w Małopolskim Wyścigu Górskim jest dla drużyny Voster ATS jednym z największych, jakie do tej pory zapisała na swoich kartach, szczególnie jeśli spojrzeć na warunki, w jakich w miniony weekend przyszło ścigać się kolarzom. Wymagająca, bardzo selektywna trasa i trudnymi podjazdami oraz lejący się z nieba żar sprawiły, że zmagania na małopolskich szosach były szczególnie trudne.

Największym rywalem kolarzy Mariusza Witeckiego była ekipa Wibatech Merx Wrocław, z młodziutkim i bardzo mocnym Anatoliem Budiakiem na czele. Tym razem to jednak zawodnicy w biało-zielonych trykotach okazali się lepsi.

Ten wyścig był dla nas od samego początku bardzo udany. Na początek dobre drugie miejsce Mateusza Komara na prologu, gdzie musiał uznać wyższość Maćka Paterskiego. Do tego prowadzenie w klasyfikacji drużynowej po tym kryterium, bo czwarty był jeszcze Mateusz Grabis, a siódmy Sylwek Janiszewski. Także rozpoczęliśmy dobrze.

Później ten pierwszy etap do Wieliczki był ciężki, właściwie bardzo ciężki. Tam, z ucieczki, ułożyła się już klasyfikacja generalna. Wiadomo było, że ostatecznie wszystko rozstrzygnie się między tymi pięcioma pierwszymi zawodnikami

– tak w sporym skrócie Mariusz Witecki podsumowywał 57. Małopolski Wyścigu Górski, dodając także:

Nie ukrywam, że my liczyliśmy na tym etapie na zwycięstwo Adama Stachowiaka. Skończyło się na drugim miejscu, które było satysfakcjonujące, ale niedosyt pozostał. Skoncentrowaliśmy się wtedy już tylko na klasyfikacji generalnej.

W sobotę nasza taktyka polegała na tym, żeby jak najbardziej zmęczyć konkurencję. Wysyłaliśmy w odjazd najpierw Mateusza Taciaka. Kiedy widzieliśmy, że ta akcja nie ma większych szans, to w kolejną ucieczkę zabrał się Mateusz Komar.

I rzeczywiście, kluczowy dla ostatecznych rozstrzygnięć „Małopolskiego” okazał się ostatni etap, wiodący z Chochołowa na Przehybę. Długi, blisko 7-kilometrowy podjazd na wysokość 1175 m n.p.m. o średnim nachyleniu 8,6%, zrobił swoje. Podczas gdy Wibatech, pracujący na rzecz lidera wyścigu Anatolia Budiaka, widoczny był na czele peletonu od samego startu, kolarze Witeckiego czekali spokojnie na finałową wspinaczkę, by tam przejąć pałeczkę.

Rozpoczynając podjazd Adam Stachowiak, zajmujący 2. miejsce w klasyfikacji generalnej, miał do pomocy jeszcze kilku kolegów którzy pomogli mu zachować wystarczająco dużo sił na ostatni, zwycięski atak.

Na tym ostatnim etapie cała drużyna włożyła wiele wysiłku, by Adam sięgnął po to zwycięstwo. Wszyscy się do tego jakoś przyczynili. Mateusz Taciak razem z Leszkiem Plucińskim bardzo mocno pracowali pod ostatnią górę. Skończyło się na podwójnym zwycięstwem Adama – na etapie i w generalce. Do tego Leszek zajął 3. miejsce na Przehybie, a wysoko byli także Mateusz Grabis i Mateusz Taciak, także jestem bardzo zadowolony

– nie ukrywał zadowolenia Witecki.

Adam jest w zespole od samego początku, trzeci rok, i zawsze pokazywał, że można na niego liczyć. Zawsze jest bardzo dobrze przygotowany, walczy i jest specjalistą od sytuacji „nie do wykonania”. Cieszymy się, że w tym roku w końcu się przełamał, bo wygrał otwierający sezon Ślężański Mnich i teraz tutaj Małopolski Wyścig Górski. Dla nas to druga w tym sezonie wygrana etapówka po Belgrade Banjaluka, więc jesteśmy szczęśliwi.

Cała drużyna fantastycznie ze sobą współpracuje i jest fajna atmosfera – to daje efekty. Chcielibyśmy to zwycięstwo zadedykować naszym sponsorom, państwu Annie i Ryszardowi Roczniak, którzy nam tu dziś towarzyszyli na etapie, bo to dzięki nim istnieje nasza drużyna.

Stalowowolska drużyna w polskim peletonie pierwsze kroki stawiała w 2016 roku, jednak jako drużyna zawodowa funkcjonować zaczęła dopiero rok później. To wtedy fotel dyrektora sportowego objął tam Mariusz Witecki, który ledwo co zdążył zakończyć własną karierę zawodniczą. Choć kolarze Vostera z roku na rok byli coraz bardziej widoczni w peletonie, to trudno nie odnieść wrażenia, że ciągle brakowało im kropki na „i”. Kolarze zajmowali wysokie lokaty, jednak zwycięstwa przychodziły stosunkowo rzadko.

W tym sezonie Voster ATS zrobił wyraźny postęp. Tylko w pierwszej połowie sezonu zanotował osiem zwycięstw, w tym sześć na wyścigach rangi UCI. Paweł Franczak triumfował w klasyfikacji generalnej Belgrade Banjaluka (2.1), klasyku Visegrad 4 Kerekparverseny (1.2) oraz na dwóch etapach Bałtyk – Karkonosze Tour (2.2). Z kolei Stachowiak wygrał wspomniany etap i generalkę Małopolskiego Wyścigu Górskiego (2.2).

Z roku na rok staramy się rozwijać, podnosić poziom i iść krok po kroku do przodu. Jak to mówią – lepiej po szczebelku piąć się w górę niż spaść z wysoka. Z roku na rok delikatnie modyfikowaliśmy skład, na ten sezon doszło do nas aż czterech nowych zawodników. Nie ukrywam, że było wielu chętnych żeby przyjść do nas do drużyny, ale skład wybieram nie tylko pod kątem osiągnięć sportowych, ale także charakteru, żeby nowi zawodnicy szybko wpasowali się w tę drużynę, która już tu jest zbudowana. Myślę, że to wyszło całkiem fajnie.

A jak sam Witecki czuje się po dwóch i pół roku za kółkiem auta technicznego zespołu?

Z roku na rok czuję się przede wszystkim coraz grubszy. A tak na poważnie, to dobrze czuję się w swojej roli. Myślę, że dobrze dogaduję się z zawodnikami, co właśnie widać po tym, że drużyna się rozwija i są wyniki, więc trafiłem chyba na swoje miejsce.