Geraint Thomas drogą przez Tour de Suisse, a nie “Delfinat” dojedzie do zbliżającego się Tour de France. Broniący we Francji tytułu kolarz Team Ineos, liczy że znów przygotuje najwyższą formę, ale spodziewa się ostrzejszej konkurencji niż w czasie ostatniej edycji.
33-letni Brytyjczyk spokojnie wszedł w sezon. Po męczącej, pełnej obowiązków, zimie miał nadwagę i dopiero w Tour de Romandie pojechał dobry wyścig, zajmując 3. miejsce.
Postanowiłem powoli wracać do formy. Nie chciałem się spieszyć. W sumie to się udało
– mówi teraz w “The Daily Telegraph”.
Thomas właśnie ukończył dwutygodniowy obóz treningowy na Teneryfie. Niemal wrócił na wagi docelowej i jest przekonany, że w lipcu osiągnie ten sam poziom, co w zeszłym roku.
Z tym, że zobaczymy, czy to wystarczy. Wszyscy są coraz lepsi. Zawody będą w tym roku bardziej zacięte. Myślę, że jest o wiele więcej zawodników, którzy mogą osiągnąć miejsce na podium. Muszę po prostu trzymać się mojej filozofii, że robię to co w mojej mocy i na co mnie stać. Nie mam wpływu na innych, Dumoulina, Adama Yatesa, Richiego Porte, Stevena Kruijswijka czy Primoza Roglica.
Ed
5 czerwca 2019, 11:58 o 11:58
HahA bardziej martwilbym się o Frooma i Bernala
kolarz
7 czerwca 2019, 12:15 o 12:15
Masz racje 🙂 chodź wydaje mi się, że z tej trójki największe szanse na wygranie TdF ma jednak Froom