Danielo - odzież kolarska

Różowe historie Piotra Ejsmonta: etap 8. Wzdłuż Adriatyku

Przy okazji Giro d’Italia Piotr Ejsmont balansuje pomiędzy historiami ze świata kolarstwa i cukiernictwa. Dziś przeczytacie o Enrico Paolinim i przepysznych cavallucci z regionu Marche.

Rower: Kiedy gregario nakłada różową koszulkę

Enrico Paolini to jeden z najlepszych kolarzy z Pesaro. Jako amator nie ujawnił jakiegoś wielkiego talentu. Jeździł wtedy dla Wainera Franzoniego, który odnosił wiele zwycięstw.

Franzoniego chciało kupić wiele drużyn zawodowych, a wśród nich jedna z najsilniejszych – grupa producenta mebli do kuchni domowych SCIC. Franzoni podpisując z nim kontrakt rekomendował mało znanego Paoliniego.

Los tak chciał, że Franzoni rok później zmienił pracodawcę. Nie miał żadnych sukcesów i zawiesił rower na haku. Paolini natomiast został w SCIC na całą swoją zawodową karierę, która trwała 11 lat. Wygrywał 37 razy. Nie był liderem zespołu, ale zawsze potrafił coś ugrać dla siebie. W 1970 roku debiutował w Giro i wygrał etap ze Zingonii do Malcesine. Rok później znowu znalazł się w składzie na włoski tour. Trzeci etap prowadził z Bari do Potenzy i był bardzo długi, liczył aż 260 kilometrów. Trzeba było więc wcześnie wstać.

Jeszcze koguty nie piały, a my jesteśmy już na nogach – skarżył się Silvano Schiavon. Kolarze jednak uraczyli się mocnym espresso i zaraz po starcie rozpoczęły się harce. Potem uspokoiło się i zawodnicy przemierzali krainę zielonych łąk ukwieconych makami. Kwiatki pewnie chciał powąchać Santambrogio, który wypadł do rowu. Na szczęście mocno nie poturbował się.

Z kolei w okolicach Ferrandiny w odjazd wybrał się Juan Maria Urribezubia. Kiedy zdobył przewagę 3:20, w pogoń za nim ruszyli Guerrino Tosello oraz lider SCIC Michele Dancelli. Przewaga Hiszpana urosła już do 5:50, ale pomimo tego Dancelli z Tosellim doszli go. Do redaktora „L’Unita” Gino Sali zwrócił się szef SCIC Giganti:

Dancelli jest wariatem. Ciągnie za trzech. A co będzie jak go dopadnie kryzys? – zapytał.
Zostaw go – odparł Sala. – Gdyby było pięciu takich jak Dancelli, to nasze kolarstwo wyglądałoby inaczej.
Dam mu spokój – zgodził się Giganti. – Przypomniałem mu tylko, że do mety jest jeszcze daleko i że powinien używać nie tylko nóg, ale i głowy.

Trójka pozostawała na czele wyścigu i miała już 8 minut przewagi. Szalony Dancelli oderwał od koła współtowarzyszy ucieczki i został sam. W peletonie wreszcie ruszyli się Gosta Pettersson, Gianni Motta, Paolini oraz Franco Bitossi. Na 75 kilometrów przed metą Dancelli miał jeszcze 6:45 przewagi, jednak jego siły zaczęły gasnąć. Gdy do mety pozostawało 21 kilometrów został doścignięty przez goniącą czwórkę. Na finiszu Dancelli nie miał już żadnych sił, za to zaatakował Motta. Paolini skontrował go, minął linię mety jako pierwszy. Peleton dojechał ze stratą 2:44. Tylko Gimondi, który tego dnia miał kryzys, poniósł stratę aż 8:40.

Paliły mnie buty, inaczej dałbym radę – tłumaczył się Dancelli.

Paolini został niespodziewanie liderem, wyprzedzając o 3 sekundy Mottę i o 14 sekund Dancellego. Nikt nowego lidera nie traktował poważnie. Stracił prowadzenie na 5. etapie, kończącym się na Gran Sasso. Potem okazało się, że to właśnie Paolini okazał się najlepszym kolarzem SCIC w wyścigu, zajmując 11. miejsce. Motta, który tak go naciskał na trasie do Potenzy, został przyłapany na tym etapie na dopingu. Zabrano mu drugie miejsce, dodano karnie 10 minut i nałożono grzywnę 150 tysięcy lirów.

Przysmak (autorstwa Joanny Ejsmont): Koniki morskie cavallucci z Marche

Cavallucci zawdzięczają swoją nazwę kształtowi podobnemu do koników morskich (cavalucci po włosku znaczy konik morski). Są to ciasteczka wykonane z ciasta francuskiego i nadziewane orzechami włoskimi, laskowymi, migdałami, rodzynkami, owocami kandyzowanymi z dodatkiem bułki tartej, aromatyzowane cynamonem i kawą. Do wykonania ciasta używa się lokalnego wina i oliwy. Wierzch dekoruje się czerwonym likierem alchermes i cukrem. W Marche ciasteczka te wykonuje się głównie zimą.

Ciasto wykonuje się z 290 g mąki, 6 g proszku do pieczenia, 90 g białego wina, 60 g cukru, 75 g oliwy, 2 g startej skórki cytryny. Gotowe ciasto rozwałkowuje się na grubość kilku milimetrów i tnie na kwadraty 10×7 cm lub wycina koła o tej średnicy. Na każdej z porcji ciasta układa się przygotowany farsz, zwija i formuje w podkówkę, na wierzchu robiąc poprzeczne nacięcia. Piecze się w piecu w temperaturze 180°C przez 15-20 minut. Po upieczeniu należy je ostudzić i posmarować wierzch alchermesem i posypać cukrem.

By wykonać farsz, należy namoczyć 55 g suszonych fig i 30 g rodzynek, a następnie odcedzić je i drobno pokroić. Dodaje się do nich posiekane orzechy włoskie (55 g) i 60 g migdałów, 170 g moszczu z winogron, 55 g cukru, 2 g startej skórki z pomarańczy, 20 g kawy espresso i 30 g bułki tartej. Całość należy wymieszać dokładnie i odstawić. Najlepiej przygotowywać farsz dzień wcześniej. Do farszu dodaje się niekiedy gorzkie kakao, wino marsala, białe wino a skórkę z pomarańczy można częściowo zastąpić skórką z cytryny lub innych cytrusów.


Cykl “Kolarskie historie Piotra Ejsmonta” od lat stanowił nieodłączny element portalu Pro-Cycling.org. Zakurzone przez upływ lat historie z kolarskiej przeszłości przywoływał Piotr Ejsmont, którego na gościnne występy kontynuujemy po fuzji portali.