Czytelnia

Różowe historie Piotra Ejsmonta: etap 7. Podróż do Abruzji

Przy okazji Giro d’Italia Piotr Ejsmont balansuje pomiędzy historiami ze świata kolarstwa i cukiernictwa. Siódmy odcinek różowych historii opowiada o Vito Tacconim i jednym z najsłynniejszych włoskich dań – spaghetti carobnarze.

Rower: Żywot debiutanta

Pochodzący z Avezzano w Abruzji Vito Taccone był w latach 60-tych jednym z największych włoskich kolarzy. Pochodził z biednej rodziny, więc miał dodatkową motywację do walki na szosie. W 1961 roku podpisał pierwszy kontrakt zawodowy z drużyną Atala i otworzyły się przed nim wrota niebios. Dyrektor ekipy Sivocci postanowił zabrać go na Giro. Była tylko jedna przeszkoda. Vito kończył 21 lat 8 maja, a Giro startowało 18 maja. Według ówczesnych przepisów w wieku poniżej 21 lat nie można było być zawodowcem. To oznaczało, że wiosną Vito nie mógł startować w wyścigach dla zawodowców.

Nie mając pojęcia o zasadach rozgrywania tych wyścigów, debiutował od razu w wielkim Giro. Dostał rolę pomocnika. Miał pomagać liderowi drużyny Vito Favero. Czuł w sobie siłę, ale nie śmiał atakować. Bał się, że przez nieuwagę może spowodować kraksę jakiegoś mistrza, więc wolał jechać trochę za peletonem.

Siódmy etap kończył się w Catanzaro. Vito wreszcie zaczął odnajdować swoje miejsce w peletonie. Poczuł, że może się mierzyć z najlepszymi. Znalazł się w grupie 30 najlepszych kolarzy, ale w ostatniej grupie jechał przeżywający kryzys Favero. Sivocci odwołał Taccone do tyłu, do pomocy liderowi. Taccone zatrzymał się na skraju szosy i czekał na Favero. Mijały minuty. Wszedł do baru, żeby napić się czegoś chłodnego. Wreszcie w ostatniej grupie nadjechał wykończony Favero w otoczeniu pozostałych 7 kolarzy Atali. Na niestromym podejściu Vito próbował rozkręcić szybsze tempo jazdy, ale usłyszał z tyłu słabnący głos Favero: – Vito, gówniarzu, zatrzymaj się!

Po 10 kilometrach takiej beznadziejnej jazdy Taccone podjechał do samochodu Sivocciego, żeby powiedzieć, że tak jadąc cała drużyna polegnie, więc lepiej niech się ratuje, kto może. Sivocci zgodził się. Trójka Taccone, Franchi i Casodi zdołała dojechać do mety przed limitem czasu. Reszta wypadła z wyścigu.

Wieczorem w hotelu przy kolacji do stołu podszedł Sivocci i grobowym głosem oznajmił, że właśnie rozmawiał z właścicielem Atali Rizzato, który nakazał mu wycofanie się całego pozostałego zespołu. Zapadła grobowa cisza. Podłamany Sivoci zabierał się do wyjścia.

Przepraszam panie Sivocci – zatrzymał go Taccone. – Postawiłem całe swoje życie na to Giro. Nie może sobie pan wyobrazić, jaką sympatię i poparcie mam przez to w Abruzji. Nie chciałbym, żeby moi kibice poczuli się rozczarowani, a ja jak nigdy dotąd wiem, ze ich nie zawiodę. Powinien pan porozmawiać z szefem, żeby uwierzył mi. Jutro jest czasówka, jeśli nie przekroczę limitu czasu na etapie do Bari, to na następnym z Bari do Potenzy, który jest odpowiedni dla mnie, zrobię wszystko co możliwe i niemożliwe. Godzinę potem Sivocci poinformował Vito, że Rizzato zgodził się.

Wieczorem po czasówce masażysta zespołu Giannetto Cimurri dał kolarzowi dwie pigułki. – Weźmiesz je po zjedzeniu paru bułek. Masz zabierać się we wszystkie ucieczki. Jutro one będą ładne.

Wieczorem przed startem etapu do Potenzy Vito łyknął pastylki i poszedł spać. Z rana był bardzo skoncentrowany. Wydawało mu się, że idzie na wojnę, a inni kolarze są wrogami do pokonania. Od rana był w ucieczkach. W pewnym momencie jak strzała wyskoczył doskonały Niemiec Hans Junkermann. W parę sekund na koło skoczył mu Taccone. Obok przejeżdżał samochód z Gino Bartalim.

Vito, dzisiaj jesteś jak armata – krzyknął przez uchyloną szybę stary mistrz. To dodało Vito skrzydeł, czuł coraz większą wolę walki. Zbliżała się premia górska. Junkermann zaznaczył:
Premia górska jest dla mnie.
Jesteś szalony – odparł Vito. Niemiec pokręcił głową na znak, że nic z tego nie zrozumiał.
Zaraz zrozumiesz – dodał Włoch i nagłym sprintem ruszył na premię. Nagroda 250 lirów była dla niego. Kierownik drużyny Niemca, słynny Ferdi Kubler, przywołał podopiecznego do siebie. Za chwilę Junkermann oznajmił Taccone, że nie będzie współpracował. Taccone odpowiedział mu głośno, tak żeby usłyszał to Kubler.
Mnie to nie interesuje. Ja jestem daleko w klasyfikacji, a ty czwarty!

Junkermann zrozumiał sytuację i zaczął dawać zmiany. Meta znajdowała się na lekkim podejściu. Taccone skoczył do przodu i niepodziewanie wygrał etap. Abruzja oszalała z radości. Nazajutrz Tacone w pokoju hotelowym miał 2 worki z telegramami gratulacyjnymi. Jednak niektórzy podejrzewali, że sukces Taccone zawdzięczał dwóm pigułkom. Vito zdał sobie sprawę, że takie same pigułki otrzymał także dwa dni wcześniej. Cimurri przyznał się do kamuflażu. Podał mu pastylki z sodą oczyszczaną zamiast jakieś cudownej bombeczki.

Przysmak (autorstwa Joanny Ejsmont): Spaghetti carbonara

Carbonara jest jedną z bardziej znanych potraw włoskich charakterystycznych dla rejonu Lacjum, a w szczególności Rzymu. To proste danie składające się z niewielu składników jest popularne na całym świecie i posiada wiele odmian i modyfikacji. Jest przygotowywane ze spaghetti, ale również z maccheroni (krótkie, wąskie i wygięte lekko rurki). Na boczku, bekonie lub podgardlu. Z serem pecorino lub parmezanem. Z całymi jajkami albo tylko z samymi żółtkami. Na maśle, oliwie, smalcu lub bez dodatku tłuszczu. Z dodatkiem czosnku, cebuli lub wina…

Najważniejszy jest jednak podział na carbonarę ze śmietaną lub bez jej dodatku. Są wręcz dwa obozy uważające, że to właśnie ich wersja (ze śmietaną np.) jest “prawdziwą” carbonarą, a ta druga wersja to profanacja i herezja.

Według uznanego receptariusza zgodnego z tradycyjną szkołą kuchni włoskiej Anny Gosetti Della Salda do carbonary nie powinno dodawać się śmietany. Powinno się używać długiego makaronu, jajka powinny być ubite osobno i lepiej jeśli są to tylko same żółtka, a pieprz powinien być świeżo zmielony, gdyż nie jest to tylko przyprawa, a jeden z głównych składników. Jajka powinny być dodane na końcu, po zdjęciu z ognia, by uniknąć niechcianego efektu “jajecznicy”, czyli ścięcia się jajek w zbyt wysokiej temperaturze.

Pochodzenie carbonary jest niejasne, tak samo jak sama nazwa. Zwolennicy włoskiego pochodzenia tego dania uważają, że nazwa pochodzi od pewnego “carbonaro” – czyli węglarza, który wycofał się z zawodu, otworzył w Rzymie bar i podawał w nim między innymi takie danie, które nazwał Carbonara, jako nawiązanie do swojego poprzedniego zawodu.

Carbonara miałaby też być ewolucją innego dania z makaronem, mianowicie pasty “cacio e ovo” (której składnikami jest pecorino i jajka), której dokonali biedni węglarze z rejonu Lacjum i Abruzzo. Miałoby to być danie wynikające z biedy, węglarze sporządzali je z tego, co mieli, czyli odrobiny wędzonego boczku, jajek i sera pecorino. Chociaż inna wersja podaje, że używali jedynie podgardla.

Według innych powstanie tego dania jest związane z napływem Amerykanów pod koniec II Wojny Światowej, oraz dostępnością bekonu dostarczanego przez armię amerykańską. A to przecież główne składniki carbonary. Spaghetti cacio e pepe były powszechne wtedy jako danie typu “fast food”, serwowane w papierowych torebkach i jedzone rękoma. Amerykańscy żołnierze stacjonujący w Neapolu mieli wzbogacić to spaghetti składnikami, które najbardziej lubili, czyli przydziałowym bekonem i jajkami w proszku. To oni mieli zainspirować kucharzy włoskich, którzy rozwinęli i udoskonalili recepturę. Według innego podania to Amerykanie mieli zastąpić boczek podgardlem, które bardziej przypominały ich bekon, a żeby złagodzić smak pecorino, dodawali mleko, co tłumaczyłoby późniejsze użycie śmietany. Z Neapolu potrawa przewędrowała do Rzymu i tam stała się wręcz tradycyjna. Jaka jednak by nie była prawda, pierwsze udokumentowane wzmianki o carbonarze znaleźć można dopiero pod koniec II Wojny Światowej.


Cykl “Kolarskie historie Piotra Ejsmonta” od lat stanowił nieodłączny element portalu Pro-Cycling.org. Zakurzone przez upływ lat historie z kolarskiej przeszłości przywoływał Piotr Ejsmont, którego na gościnne występy kontynuujemy po fuzji portali.

Redakcja rowery.org

Recent Posts

Simon Carr wygrał królewski etap Tour of the Alps | Remco Evenepoel wróci na ścieżkę

Chris Harper bez groźnych obrażeń. Płacić, czy nie płacić? Oto jest pytanie. Wiadomości i wyniki z czwartku, 18 kwietnia.

18 kwietnia 2024, 20:28

La Fleche Wallonne 2024. Maxim van Gils potwierdził renomę ściankowca

Maxim van Gils zajął trzecie miejsce w jednej z najtrudniejszych edycji La Fleche Wallonne. Tym wynikiem Belg z Lotto Dstny…

18 kwietnia 2024, 08:20

La Fleche Wallonne 2024. Stephen Williams: “to był mój dzień”

Stephen Williams triumfował w Strzale Walońskiej i sięgnął po największy sukces dotychczasowej kariery.

18 kwietnia 2024, 07:33

Katarzyna Niewiadoma: “to zwycięstwo bardzo wiele dla mnie znaczy”

Katarzyna Niewiadoma na szczycie Mur de Huy uniosła ręce w geście triumfu i wygrała z największymi rywalkami: Demi Vollering i…

17 kwietnia 2024, 21:25

Vollering, Longo Borghini i Kwiatkowski po Strzale | Lopez wygrał etap Tour of the Alps

Longo Borghini, Vollering o zwycięstwie Niewiadomej, Kwiatkowski o pogodzie. Lopez najlepszy trzeciego dnia Tour of the Alps. Wiadomości z 17…

17 kwietnia 2024, 21:24

Elisa Longo Borghini: “Niewiadoma ruszyła w idealnym momencie”

"Powolna śmierć" na Mur de Huy. Elisa Longo Borghini zajęła trzecie miejsce w Fleche Wallonne Femmes i na mecie szczerze…

17 kwietnia 2024, 21:21