Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2019. Nawigator Caleb Ewan

Caleb Ewan na barkach nosi sporą odpowiedzialność za wyniki zespołu Lotto Soudal. Australijczyk w swoim pierwszym Grand Tourze z belgijską ekipą pokazał, że nie brakuje mu wytrwałości, determinacji i taktycznego nosa.

Do Giro przystąpił z zespołem nieprzetestowanym w boju. Trzy razy był blisko, za czwartym mu się udało. Caleb Ewan najdłuższy odcinek Giro d’Italia kontrolował przy pomocy kolegów z Lotto Soudal, ale, wobec rozwoju wypadków na trasie, za dobrą pozycję i nawigację w finale odpowiadał sam.

Próbowaliśmy wygrać przez siedem-osiem dni, bardzo się zatem cieszę, że udało mi się odpłacić kolegom za ich pracę. Miałem dużą nadzieję na zwycięstwo, bo byłem już drugi, trzeci i czwarty. Drugi za Carapazem, a to nie był klasyczny sprint. Wyciągaliśmy wnioski z rych etapów i planowaliśmy kolejne

– powiedział z wyraźną ulgą na mecie, po wygranej na ósmym etapie Corsa Rosa.

Ewan po 239 kilometrach pokonał na finiszu Pascala Ackermanna i Elię Vivianiego, po raz kolejny pokazując, że posiada świetne przyspieszenie po 220 kilometrach rywalizacji. W roku 2018 na drugim miejscu ukończył Mediolan-San Remo, a przed dwoma laty etap Giro wygrał także po ponad 220 kilometrach ścigania.

W sobotę grupa Lotto Soudal kontrolować starała się przebieg odcinka i pod kontrolą utrzymywać najpierw ucieczkę, a potem kontrataki. Długość trasy oraz zlokalizowane na niej podjazdy wymęczyły nie tylko sprinterów, ale i ich pomocników. Pracował mocno Thomas De Gendt, dokładali się Victor Campenaerts, Adam Hansen oraz Roger Kluge. W finale Ewan był jednak jedynym kolarzem Lotto Soudal w czołówce.

Etap potoczył się trochę inaczej niż zakładaliśmy, a finał okazał się trudniejszy niż myśleliśmy. Jasper [De Buyst] i Tosh [van der Sande] musieli pracować wcześniej by złapać uciekinierów. Dlatego też nie było ich ze mną przed samym finiszem, ale zadbałem o swoją pozycję

– tłumaczył.

Giro d’Italia 2019. Caleb Ewan: “brakuje mi trochę rozprowadzającego”

Przed startem wyścigu 25-latek przyznał, że w pierwszym sezonie z ekipą brakuje mu jeszcze zgrania z rozprowadzającymi go zawodnikami. Belg Jasper De Buyst, który “kieszonkowego” Ewana miał rozprowadzać, manewry w finale wyścigu wykonywał po raz pierwszy dopiero na drugim etapie Giro. Proces zgrywania się trwa, acz Australijczyk w finale nie stracił głowy i znakomicie ustawił się przed kluczowym wirażem.

Wiedzieliśmy, że finał będzie niebezpieczny, było sporo zakrętów, mogło być mokro. Musieliśmy jechać na czele i to nam się udało. Ostatni zakręt znajdował się 200 metrów przed kreską, więc tam musiałem być na świetnej pozycji

– analizował.

Kolarz Lotto Soudal jechał na kole Ackermanna i jako trzeci wpadł w kluczowy wiraż, dwie sekundy później już zrywając się za nabierającym prędkości Niemcem.

Myślałem, że jeśli będę się dobrze czuł, to jako pierwszy wejdę w ostatni zakręt. 200 metrów to jednak spory dystans, nie czułem się aż tak dobrze. Czekałem, start z trzeciej pozycji był idealny. Wiedziałem, że mam jeszcze siły na jedno kopnięcie, ruszyłem za nim i udało mi się go minąć

– dodał.