Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2019. Elia Viviani nie widzi problemu

Na finiszu przepychał rywala, z decyzją sędziów nie mógł się pogodzić, a z dziennikarzami nie chciał rozmawiać. Elia Viviani trzeciego etapu Giro d’Italia nie zaliczy do udanych.

Mistrz Włoch na pewno nie taki początek Giro sobie zaplanował. Kolarz Deceuninck-Quick-Step po dwóch sprinterskich odcinkach nie ma jeszcze na koncie zwycięstwa, choć metę trzeciego etapu minął jako pierwszy.

Viviani drugiego dnia włoskiego Grand Touru uległ Pascalowi Ackermannowi, natomiast na odcinku trzecim okazał się najlepszy w walce na ostatnich metrach. Jego sprint nie zachwycił jednak komisji sędziowskiej, która po analizie zapisu wideo uznała, że mistrz Włoch naruszył przepisy i zmienił linię sprintu, blokując Matteo Moschettiego (Trek-Segafredo).

Protesty Vivianiego i długa wizyta w sędziowskim biurze nie dały wiele i zwycięzcą etapu ogłoszony został drugi na kresce Kolumbijczyk Fernando Gaviria (UAE Team Emirates). Viviani z mediami po całym incydencie nie chciał.

Jestem bardzo zawiedziony decyzją sędziów. Wczoraj w finale popełniłem błąd, dziś starałem się już wykonać wszystko jak należy. Jak widzieliście, wszyscy rywale przecięli linię mety za mną

– powiedział Włoch w komunikacie zespołu.

30-latka sędziowie ukarali nie tylko relegacją, ale i doliczeniem 30 sekund w klasyfikacji generalnej, karą 500 franków szwajcarskich i zabraniem 50 punktów w klasyfikacji punktowej.

Finisz w Orbetello, na którym doszło do incydentu, poprowadzony był na lagunie, a finał utrudniała nie tylko techniczna trasa, ale i silny wiatr. Kolarze rywalizujący o etapowe zwycięstwo czekali zatem z rozpoczęciem finiszu do ostatnich 100 metrów.

Wiał bardzo mocny przedni wiatr, dlatego zacząłem sprint tak późno. Cieszyłem się bardzo ze zwycięstwa, a ta decyzja powoduje, że mogę tylko skupić na następnym finiszu i pokazaniu tej koszulki na mecie

– dodał mistrz Włoch.

Grobową minę na mecie miał też Gaviria, któremu przyszło wychodzić na podium i odbierać gratulacje za wygraną.

Tak wyszło. Zwycięzcą jest ten, kto pierwszy przetnie linię mety. Na tak technicznej trasie nie było możliwe by nie wejść w kontakt z innym sprinterem. Elia wygrał i zasługuje na to zwycięstwo, wysłałem mu wiadomość zaraz po tym, jak ogłoszono decyzję. Czuję się dobrze, lepiej niż na drugim etapie. Brakuje mi trochę dni wyścigowych, ale mam nadzieję na wygranie etapu w kolejnych dniach

– zadeklarował Kolumbijczyk.

2 Comments

  1. Piter

    14 maja 2019, 09:25 o 09:25

    Dobrze zrobili

  2. Obserwator

    14 maja 2019, 09:31 o 09:31

    Mimo wszystko przykra sprawa: zajechać zajechał, decyzja zgodna z przepisami, ale nikt nie czuje się poszkodowany, więc niesmak pozostaje… (mimo że w kolarstwie nie ma “protestów”; decyzje podejmuje się bez względu na to, czy poszkodowany upomina się o swoje racje czy nie)