Danielo - odzież kolarska

CCC Tour Grody Piastowskie 2019. Kamil Małecki: “mamy znakomitą drużynę”

Ekipa CCC Development pod swoje dyktando rozegrała 54. edycję CCC Tour Grody Piastowskie, która zakończyła się triumfem Kamila Małeckiego.

Swoją dobrą passę na zakończonych wczoraj “Grodach” Kamil Małecki rozpoczął od zwycięstwa w czwartkowym kryterium o Złotego Lwa Legnicy. Nazajutrz w Polkowicach o włos przegrał poranną czasówkę, a następnie triumfował na popołudniowym etapie z Głogowa do Polkowic. Nie brakowało jednak opinii, że odmłodzona drużyna “pomarańczowych” nie będzie w stanie obronić żółtej koszulki podczas decydującego dla losów wyścigu odcinka z Nowej Rudy do Dzierżoniowa.

Na królewskim etapie CCC Tour Grody Piastowskie na kolarzy czekało sześć wymagających podjazdów. Przez Góry Sowie podążali oni we mgle, deszczu i zimnie, co dodatkowo utrudniało rywalizację. Ekipa Wibatech Merx Wrocław, z znacznie bardziej doświadczonymi zawodnikami – Markiem Rutkiewiczem, Maciejem Paterskim i Pawłem Cieślikiem – nie odpuszczała ani na moment, testując młodszych rywali. Jednak pomimo ambitnej akcji Paterskiego nie zdołali oni pokonać zawodników CCC. Ostatecznie to Małecki wygrał wyścig, wyprzedzając “Paterę” o zaledwie 1 sekundę.

Etap był bardzo ciężki. Od startu mieliśmy dwa ciężkie, bardzo strome podjazdy. Byłem tam z przodu, ale na drugim zjeździe złapałem kapcia. Niestety nasze auto techniczne było daleko. Pod koniec zjazdu dostałem koło z Mavica, ale już miałem pół minuty straty do czołówki

– relacjonował przebieg ostatniego etapu Małecki, z którym rozmawialiśmy tuż po wyścigu.

Na szczęście za mną jechała grupa z naszymi chłopakami. Wzięliśmy się więc do pracy i robiliśmy wszystko, żeby dogonić pierwszą grupę. Udało się ją dojść ze zjazdu po trzeciej premii górskiej.

To był jednak dopiero 30. kilometr. Chwilę później Maciej Paterski zaatakował z czołówki i zaczął zyskiwać przewagę. W pewnym momencie stał się on wirtualnym liderem wyścigu. Trzeba było szybko reagować.

Byliśmy odpowiedzialni za kontrolowanie wyścigu. Chłopacy wykonali naprawdę niesamowitą pracę, cały czas mocno ciągnęli i starali się, żebym jechał w komforcie. Po prostu byli niesamowici.

Z jednej strony ekipa CCC musiała gonić Paterskiego, a drugiej mieć cały czas na oku drugiego w klasyfikacji generalnej Jannika Steimle. Niemiec tracił zaledwie 4 sekundy, więc dzięki bonifikatom czasowym czekającym na trzech premiach lotnych mógł łatwo wyprzedzić Polaka.

Na ostatnich 20 kilometrach walczyliśmy ze Steimle o sekundy. Ruszyliśmy razem na premię. Miałem nadzieję, że uda mi się go pokonać na finiszu i jeszcze powalczyć na kolejnej lotnej premii. To była szybka decyzja podjęta w jednej chwili, a jak zobaczyliśmy, że zrobiliśmy przewagę nad grupą, to już szliśmy fulla do mety.

Dojechali do nas jeszcze Marek Rutkiewicz i Maxim Gridchin. Było wtedy trochę było czarowania, chłopacy odskoczyli od nas, a my staraliśmy się jechać równo, żeby jak najmniej stracić do Paterskiego. No i ostatecznie udało się wygrać o tę 1 sekundę

– opisywał dalej szczegółowo przebieg rywalizacji Małecki, który ostatecznie na mecie zameldował się półtorej minuty po Paterskim.

Dla 23-letniego kolarza, wywodzącego się z Baszty Bytów, to największy sukces na dotychczasowej drodze kolarskiej. Jak sam mówił, przed wyścigiem nie stawiałby się w roli kandydata do zwycięstwa.

Nie spodziewałem się przed wyścigiem, że będę w stanie walczyć tu o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Ostatnio naprawdę ciężko trenowałem, ale nie stawiałem się w takiej roli. Na ostatnich klasykach nie do końca nam wychodziło, zajmowaliśmy miejsca poza podium. Byliśmy jednak to w dobrej dyspozycji i tutaj pokazaliśmy, że jesteśmy najlepsi.

Mamy bardzo młody zespół, ale ja uważam, że to znakomita drużyna. Dzisiaj idealnie się dogadywaliśmy, chłopacy naprawdę poświecili wszystko dla mnie co pokazuje, że jesteśmy jednością, prawdziwą drużyną i myślę, że również jedną z najlepszych ekip w Polsce

– zakończył Małecki.

2 Comments

  1. Piter

    13 maja 2019, 23:11 o 23:11

    Taki fuks 1 sekunda na granicy błędu.

    • Martyna Maria Kobylińska

      14 maja 2019, 00:13 o 00:13

      Byłam i na własne oczy widziałam, jak chłopacy walczyli na ostatnim etapie. Mówienie o fuksie i granicy błędy jest tu kompletnie nie na miejscu w mojej ocenie.