Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2019. Kamil Gradek ze spokojem w nieznane

Kamil Gradek swój pierwszy Grand Tour, Giro d’Italia, rozpoczął ze spokojem i chęcią sprawdzenia się w warunkach trzytygodniowej etapówki.

Reprezentant CCC Team na starcie 102. edycji Giro d’Italia w Bolonii jest w gronie 51 zawodników, którzy dotychczas nie startowali jeszcze w Giro d’Italia. W 175-osobowym już peletonie należy też do 31-osobowej grupy kolarzy, którzy nigdy wcześniej nie uczestniczyli w wyścigu trzytygodniowym. Do tego, jest drugim co do najstarszych debiutantów w trzytygodniowych zmaganiach – starszy jest tylko Japończyk Sho Hatsuyama z Nippo Vini Fantini – Faizane.

Liczba debiutujących w Giro zawodników na przestrzeni ostatnich kilku edycji oscyluje wokół 50-60, co wiąże się z tym, że włoski tour w kalendarzu pojawia się jako pierwszy, a zapraszane na niego włoskie ekipy często wystawiają składy pełne młodych zawodników. Giro to także mniej stresujący start grandtourowej przygody niż Tour de France, na trasie którego sprawdzić się mogą neo-pro, którzy nie czekają na jesienną Vueltę.

Gradek przygodę tę rozpoczął w sobotni wieczór w wieku 28 lat. Debiut po sześciu sezonach w zawodowym peletonie ma swoje zalety – kolarz z Koziegłów posiada już pewne doświadczenie i choć nie wypływa ono z wielu startów na poziomie WorldTour, stosunek do nowego wyzwania jest o wiele bardziej dojrzały. Jako członek grup drugoligowych, ActiveJet, ONE Pro Cycling czy CCC Sprandi Polkowice od 2016 roku regularnie startował w dobrych imprezach europejskiego kalendarza, przeplatając je występami w wyścigach z najwyższej półki.

Po przeskoku z poziomu pro-kontynentalnego na poziom WorldTour w styczniu tego roku, Polak ściganie w zespole zaczął od Tour of Oman i wyścigów klasycznych, pracując w pierwszych miesiącach roku na Grega van Avermaeta. Start w Giro d’Italia to skok na głęboką wodę i duża wyprawa w nieznane.

Jeszcze chyba nie do końca do mnie dociera, że to będą trzy tygodnie, bo tego jeszcze nie przeżyłem. Tak naprawdę nie wiem do końca, co mnie czeka. Pierwszy Grand Tour to specyficzny start. Trudno mi się zastanawiać, co będzie w trzecim tygodniu, bo nie wiem jak na to wszystko reagował będzie mój organizm, moja psychika. Ale myślę, że jestem też przez to bardziej pozytywnie nakręcony na to wszystko i z optymizmem patrzę do przodu

– mówił „Rowery.org” w Bolonii, na dwa dni przed startem wyścigu.

Zespół CCC do Włoch przyjechał bez kolarza mogącego walczyć w klasyfikacji generalnej wyścigu. W składzie znaleźli się wprawdzie Victor de la Parte i Laurens Ten Dam, którzy przy dobrych wiatrach mogą myśleć o zapisaniu miejsca w drugiej dziesiątce wyścigu, ale grupa nastawiona jest na walkę o etapowe zwycięstwa. Wybrana ósemka jest zatem mieszanką kolarzy, którzy otrzymają szansę podjęcia walki – przypadku Jakuba Mareczki w sprintach, w przypadku pozostałej siódemki w akcjach ofensywnych.

Ktoś mnie pytał czy upatruję sobie jakieś etapy. Trudno mi powiedzieć, jeśli będę miał dobre nogi i będę widział jakiś potencjał, to wtedy można próbował iść w odjazd. Wyścig trzeba jechać z dnia na dzień, zobaczyć, jak to się będzie rozwijało

– podkreślił.

Tegoroczna edycja Giro d’Italia przez pierwsze 12 dni obędzie się bez większych wspinaczek lub górskich finiszy. Trasa nie jest jednak łatwa, a w kość dadzą startującym ponad 200-kilometrowe odcinki, przynoszone przez ogólną nerwowość kraksy czy wreszcie odcinki pagórkowate, na których ograniczyć ryzyko niepotrzebnych strat próbowali będą wszyscy liczący się gracze.

Pierwsze dwa tygodnie… powiedzmy, że są stosunkowo płaskie. To jednak nie takie oczywiste, to kolarze robią tempo. Trudno przewidzieć, bo nawet płaski etap potrafi być trudny, co pokazał na przykład wyścig Paryż-Nicea. Patrzę na ten start pozytywnie, mogę sobie tylko wyobrazić, z jakichś tam opowieści, jak to wygląda. Będzie to leciało jakoś… podobno po pięciu dniach traci się już poczucie czasu, żyjesz z etapu na etap

– uśmiechnął się Gradek.

fot. Agnieszka Małgorzata Torba/rowery.org

W tygodniach poprzedzających Giro Gradek startował głównie w wyścigach klasycznych, pracując na rzecz Grega van Avermaeta podczas kampanii wiosennych wyścigów w Belgii. Dla Polaka była to spora zmiana, gdyż od lutowego Tour of Oman przez 10 klasyków w Belgii, Francji i Holandii należał do grupy, której zadaniem było osłanianie jednego z najlepszych specjalistów w ściganiu po bruku.

Mieliśmy lidera z prawdziwego zdarzenia. Nie przyjeżdżaliśmy na wyścigi i nie myśleliśmy “może się uda, może ktoś będzie dziesiąty”, tylko wiedzieliśmy, że jedziemy na ten wyścig i że trzeba walczyć

– wspominał.

Jeżeli masz lidera, jak na klasykach, to presja się pojawiała … aczkolwiek myślę, że dzięki temu teraz [przed Giro] jest mi też łatwiej. Startowałem w dużych klasykach i tam presja była duża, ale myślę, że poradziłem sobie z tym stosunkowo dobrze. Tutaj przyjeżdżam i wiem, że muszę robić swoje. Powinno być dobrze

– ocenił.

Zmiany w programie startów oraz w otoczeniu, w którym Polak od stycznia pracuje, to najwyraźniejsze różnice w stosunku do ścigania na poziomie pro-kontynentalnym.

Doszły wyścigi na najwyższym poziomie, może jest troszkę więcej tych godzin treningowych. Pracuję z Kubą Pieniążkiem od 7 lat, treningi nie zmieniły się o 180 stopni. Są może jakieś ulepszenia, na zgrupowaniach są bardziej ogólne treningi rozpisane przez Marco Pinottiego, ale nie ma tak dużej zmiany

– tłumaczył.

Dużo zmieniają same wyścigi, co widzę po sobie. Klasyki dość mocno obciążają ciało i psychikę. Etapówki są ciężkie, aczkolwiek zawsze na tych etapach znajdziesz chwilę luzu. A klasyki, jedziesz 250 kilometrów, od startu do mety cały czas musisz być skupionym, nie ma momentu, w którym możesz stracić czujność.

Start w Giro to zatem wyzwanie zupełnie nowe. Gradek sprawia jednak wrażenie wyluzowanego i optymistycznie nastawionego, gotowego by zmierzyć się z nieznanym.

Po Paryż-Roubaix miałem praktycznie tydzień wolnego. Siedziałem na rowerze chyba trzy dni w tygodniu, więc odpocząłem. Potem miałem dość intensywny tydzień, ścigałem się we Frankfurcie, a przed Giro znowu było luźniej. Zrobiłem kawał dobrej roboty w tym okresie, w którym miałem ją zrobić, teraz pozostało tylko wypoczywać.