Bora-hansgrohe z dwoma miejscami na podium na Liège-Bastogne-Liège. Davide Formolo dojechał na kreskę jako drugi, a Maximilian Schachmann zajął trzecie miejsce.
Przed sezonem 26-letni Włoch obrał sobie właśnie ardeńskie klasyki za główny cel na ten sezon. Po 7. miejscu w Ans nieco ambitnie rzucił również, że może w przyszłości wygrać na trasie “Staruszki”.
To – biorąc pod uwagę dotychczasowe trzy, niezłe, aczkolwiek nie wybitne starty w belgijskim wyścigu – mogło wydawać się nawet nieco zabawne. Jak bowiem kolarz, który Liège-Bastogne-Liège ukończył w czołowej dziesiątce tylko raz, ma walczyć o zwycięstwo? O Formolo, który w ostatnich sezonach miał problemy z utrzymaniem równej dyspozycji, rzadko wspominano jako o faworycie dzisiejszej rywalizacji, choć pojawił się w rozważaniach jako niebezpieczny uciekinier.
Włoch w tym sezonie dawał jednak znaki, że stać go na dużo. Na Jebel Hafeet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich walczył jak równy z równym z największymi faworytami do zwycięstwa, a miesiąc temu, podczas Volta a Catalunya, po śmiałej ucieczce odniósł zwycięstwo na rundach w Barcelonie. Dziś potwierdził, że nie rzucał słów na wiatr. Choć nie zdołał walczyć o pierwsze miejsce – to padło łupem Jakuba Fuglsanga (Astana) – podopieczny Patxi Villi deptał ile tylko sił w nogach i ostatecznie wywalczył drugą lokatę.
Myślę, że wyniki mówią same za siebie i pokazują świetny występ całej ekipy. Patrick Konrad zaatakował 40 kilometrów przed metą aby dać mi i Maxowi szansę zaoszczędzenia sił na dalszą część rywalizacji. Potem, na ostatnim podjeździe, wszyscy czekali na start rywalizacji. Zaatakował Fuglsang, a ja szybko doskoczyłem. Utrzymałem się z nim za szczytem ale to on był dziś najmocniejszy. Niemniej, był to dla nas dobry wyścig
– podkreślił w komunikacie prasowym ekipy.
Teraz przed Włochem dwutygodniowa przerwa przed startem w ojczyźnie. Na Giro d’Italia (11 maja – 2 czerwca) będzie on jednym z dwóch liderów swojej ekipy – drugim będzie Rafał Majka.
Maximilian Schachmann z kolei potwierdził, że w tym sezonie jest w wyśmienitej formie i nie należy o nim zapominać przy okazji najtrudniejszych klasyków. 25-letni Niemiec błysnął po raz pierwszy na początku marca, zwyciężając w pagórkowatym wyścigu GP Industria & Artignato, by następnie przeprowadzić skuteczną solową akcję na etapie Volta a Catalunya.
Z kolei już w kwietniu Niemiec nie miał litości dla rywali podczas Itzulia Basque Country, triumfując na trasie trzech etapów i triumfując w klasyfikacji punktowej. Pierwsze dwa klasyki ardeńskie – Amstel Gold Race i Flèche Wallonne – ukończył na piątym miejscu pokazując, że dobrze czuje się też na sztywniejszych wspinaczkach i na dłuższych trasach.
Biorąc pod uwagę dobrą dyspozycję w jeździe na czas oraz przyzwoite, aczkolwiek wciąż nie w pełni doszlifowane możliwości jazdy w górach, wydaje się, że Schachmann będzie mógł jeszcze przez kilka lat walczyć na trasie najważniejszych wyścigów. Nieważne, czy mowa jest o klasyku, etapówce, czy nawet Wielkim Tourze. Niemiec jest bowiem wszechstronny jak mało kto i, przede wszystkim, nie brakuje mu zdeterminowania i woli walki
Okropna pogoda. To chyba był jeden z najtrudniejszych dni w mojej karierze, lecz za to finisz był wspaniały.
– oznajmił.
Dziś, na trasie “Staruszki” 25-latek pokazał również inna cechę, która jest istotna w wirze walki – umiejętność dobrego taktycznego rozegrania wyścigu. Na końcowych podjazdach w każdej chwili był on na właściwej pozycji, a końcowy sprint o najniższy stopień podium również rozpracował idealnie. To kolejny punkt na jego korzyść.
W pewnej chwili, za Bastogne, myślałem, że przegraliśmy, bo straciliśmy na wiatrach, lecz zdołaliśmy wrócić do czołówki. Zdołałem odpocząć i cały czas wiedziałem, że są ze mną koledzy. Na ostatnim podjeździe Davide pokazał klasę, zaś ja zostałem z tyłu, oszczędzając siły na sprint. Drugie i trzecie miejsce w takim monumencie to ogromny sukces dla ekipy
– tłumaczył.