Danielo - odzież kolarska

Wspominki retro #5: Paryż-Roubaix

Przed nami jeden z najtrudniejszych kolarskich wyścigów – Paryż-Roubaix – czyli wyścig stworzony… jako przygotowanie do jeszcze bardziej wymagającej imprezy.

Pierwsza edycja “Piekła Północy” odbyła się w 1896 roku – w czasach, gdy kolarstwo we Francji dopiero stawało się szerzej znanym sportem, a Tour de France nie było jeszcze w planach. W kalendarzu figurowała jednak jedna znana już impreza – Bordeaux-Paryż, przebiegająca przez cały kraj po ponad 560-kilometrowej trasie. Zadebiutowała ona pięć lat wcześniej, lecz szybko wyrobiła sobie renomę.

Rok przed początkiem znanego nam klasyku, w Roubaix otwarto welodrom, za którego budową stało dwóch producentów tekstyliów – Théodore Vienne i Maurice Perez. 9 czerwca 1895 na torze odbyły się zawody w których uczestniczyła ówczesna czołówka, w tym m.in. Maurice Garin, który 8 lat później zwyciężył w Tour de France. Vienne i Perez po jakimś czasie wpadli na pomysł zorganizowania imprezy ze startem w stolicy kraju (taka wówczas była tendencja) i metą właśnie na betonowej nawierzchni nowego obiektu. Sami nie mogli jednak tego dokonać.

Dwaj pracownicy zwrócili się zatem z prośbą o pomoc do Louisa Minarta, głównego redaktora jedynego sportowego dziennika Le Vélo. Ten skierował ich do dyrektora gazety, Paula Rousseau.

Zbliża się Bordeaux-Paryż i ta wielka impreza, która zrobiła tyle, aby wypromować kolarstwo, zainspirowała nas. Co myśli pan o wyścigu przygotowawczym, który poprzedziłby Bordeaux-Paryż o cztery tygodnie? Dystans pomiędzy Paryżem a Roubaix to około 280 kilometrow, więc dla uczęstników bylaby to bułka z masłem

napisali w liście.

Rousseau zaaprobował wyścig i wysłał Victora Breyera aby ustalił trasę. Drogi były jednak słabej jakości, pogoda była zła, przez co dziennikarz dojechał do Roubaix wykończony i przekonany, że impreza nie ma szans. W telegramie nakazał niemal jej odwołanie, uznając ją za niebezpieczne szaleństwo i zdanie zmienił dopiero po sutej kolacji, jaką zafundować mu mieli przyszli organizatorzy.

Ze startem pierwszej edycji powiązana jest nieco inna ciekawostka. Wyścig zaplanowano początkowo na Wielkanoc, lecz w religijnym społeczeństwie pomysł ten nie zyskał pozytywnego oddźwięku. Uznano bowiem, że jeżeli dojdzie do rywalizacji w najważniejszy dzień w roku dla chrześcijan, ani zawodnicy, ani kibice, nie znajdą czasu na wizytę w kościele. W ramach kompromisu organizatorzy mieli zorganizować wyjątkowo wczesną mszę rezurekcyjną o czwartej rano. Niektóre źródła twierdzą, że została ona jednak odwołana z powodu niemal ekstremalnej pory. Ostatecznie wyścig nie stanął na drodze religijnym uroczystościom, a z mszą czy bez, pierwsza edycja odbyła się dwa tygodnie po przypadającej w 1896 roku na 5 kwietnia Wielkanocy, a więc 19 kwietnia.

Do startu w nowej imprezie zgłosiło się 118 zawodników, motywowanych głównie wysoką premią finansową dla zwycięzcy. Ta wynosiła 1000 franków, co ówcześnie stanowiło równowartość wynagrodzenia za cztery miesiące pracy w kopalni. W dniu startu przed Café Maillot stawiło się jednak ledwie 51 kolarzy. Sygnał do startu o 5:30 dał Rousseau. 280-kilometrową trasę pokonało 28 z nich, a jako pierwszy na welodrom wjechał Niemiec Josef Fischer który, po pokonaniu sześciu okrążeń został okrzyknięty pierwszym zwycięzcą wyścigu.

Od tego czasu “Piekło Północy” przeszło przez wiele i ewoluowało do tego stopnia, że na dobre wpisało się w kalendarz kolarstwa. Dziś walka na brukowanych szosach przyciąga całą światową czołowkę, a rywalizacja o słynne trofeum-kostkę brukową aż od pierwszego odcinka “kocich łbów” stanowi jedno z największych wyzwań w kalendarzu.

Legenda Paryż-Roubaix

W poprzednich odcinkach…

Wspominki retro #1: Mediolan-San Remo
Wspominki retro #2: E3 BinckBank Classic i Gandawa-Wevelgem
Wspominki retro #3: Dwars door Vlaanderen
Wspominki retro #4: Ronde van Vlaanderen