Danielo - odzież kolarska

Ronde van Vlaanderen 2019. Greg Van Avermaet sam przeciw wielu

Greg van Avermaet

Greg Van Avermaet wyjedzie z Oudenaarde głównie niespełniony. Belg, pomimo mocnej jazdy i kilku prób, nie zdołał doprowadzić do większej selekcji w czołówce i nie liczył się w końcówce w walce o zwycięstwo w Ronde van Vlaanderen.

Mistrz olimpijski przystępował do rywalizacji w wyścigu dookoła swojego regionu celując najwyżej, bo w zwycięstwo. Belg pokazał już tej wiosny, że dysponuje odpowiednią formą – zajmował bowiem lokaty na podium Omloop Het Nieuwsblad i E3 BinckBank Classic i na każdym klasyku liczył się w walce o końcowy sukces.

Dziś, jadący we wzbogaconym o złote paski pomarańczowym trykocie 33-latek również kręcił z faworytami przez znaczną część rywalizacji. Momentami na czele widoczni byli również jego koledzy z ekipy CCC Team, którzy starali się ułatwić sytuację swojemu liderowi i doprowadzić go na kluczowe podjazdy na dobrej pozycji. Van Avermaet łapał się we właściwe akcje, ale ostatecznie znalazł się w większej grupie faworytów, która dojechała do Oudenaarde za plecami zwycięskiego Alberto Bettiola.

Kolarz z Lokeren nie liczył się jednak w sprinterskim finiszu i ostatecznie ukończył swój trzynasty Ronde van Vlaanderen na dziesiątej pozycji.

Czułem się dobrze, byłem zadowolony z formy i myślę, że widzieliście na podjazdach, że jechałem z najlepszymi. Chciałem coś zdziałać i starałem się utrudnić innym sytuację, ale nie było wystarczających różnic, zwłaszcza na Paterbergu. Chciałem pojechać za Bettiolem, było kilku mocnych kolarzy, którzy mogli zniwelować różnicę. Z drugiej strony, jeżeli na czele jest 15 szybkich zawodników, ciężko współpracować

stwierdził w rozmowie ze sztabem prasowym zespołu CCC.

Na dojeździe do mety z kilkunastosekundową przewagą na czele kręcił Alberto Bettiol (EF Education First), który ostatecznie dowiózł zwycięstwo do mety, głównie z powodu słabego pościgu ze strony faworytów. Van Avermaet prowadził grupkę liderów w momencie ataku Bettiola, ale nie zdołał odpowiedzieć na atak byłego drużynowego kolegi. Przyspieszenie na Paterbergu nie zmieniło już sytuacji, a ponieważ w czołówce wciąż trzymali się sprinterzy, klasykowcom przestała opłacać się współpraca lub nawet solowe akcje. To dało Włochowi szansę i sprawiło, że drugiej grupce została co najwyżej walka o podium.

Wiedziałem, że gdybym dał z siebie wszystko, pociągnąłbym wielu zawodników, którzy przez cały dzień nie pracowali. To nie moja rola, aby poprowadzić ich na metę, aby wygrali. Chciałem zrobić to, co mogę i zaliczyć dobry wyścig, ale zabrakło do zwycięstwa.

tłumaczył Van Avermaet.

Na trasie 103. “Flandryjskiej Piękności”, faworyci przez znaczną część rywalizacji jechali razem. Zabrakło śmiałych ataków i ruchów, z których znana jest kwietniowa impreza. Nawet ścianki jak Muur-Kapelmuur, Koppenberg czy Paterberg nie podzieliły zasadniczej grupy.

Myślę, że jest wielu kolarzy na bardzo podobnym poziomie i ciężko jest zrobić większą różnicę. Być może zaoszczędziłbym trochę energii, [po Muurze – przyp. red.] gdybym wiedział, że żadna akcja nie będzie skuteczna

podkreślił kolarz CCC Team.

Van Avermaet na 100 kilometrów przed metą znalazł się w czołówce, którą wyłonił Muur-Kapelmuur. Akcja, w oczach Belga mogąca mieć powodzenie, nie zajechała daleko, na panewce spalając w ogniu ataków i braku organizacji.

Szkoda, że nie miałem tam już nikogo z ekipy. To był jedyny moment, w którym brakowało kolegów. Poza tym jednym punktem pomagali mi przez cały wyścig, ale po Muurze pękło. Myślałem, że to dla mnie dobry układ, chciałem rozkręcić wyścig, ekipa mogłaby mi w tym punkcie pomóc. Niestety, grupy się zjechały, a ja zorientowałem się, że tracę sporo sił na pilnowanie rywali. Musiałem złapać oddech

– dodał w rozmowie z “Cyclingnews”.

Za tydzień mistrz olimpijski przystąpi do rywalizacji w Paryż-Roubaix, w którym zwyciężył w 2017 roku. Sezon klasyków zakończy 21 kwietnia na Amstel Gold Race.

5 Comments

  1. Cover

    8 kwietnia 2019, 00:10 o 00:10

    Coś czuje, że dotarło do niego, że w tej ekipie niczego nie zwojuje. Jest sam.

  2. mef

    8 kwietnia 2019, 00:44 o 00:44

    Nie no co ty…..Fajnie się reszta prezentowała na czele peletonu 150 km przed metą…..Ale potem niestety dla nich zaczęło się ściganie….

    • reko

      8 kwietnia 2019, 09:42 o 09:42

      i także dzięki pracy CCC wszystko zjechało się ponownie na 60km przed metą, gdzie CCC bardzo dobrze zapracowało. Zabrakło może jednego z przudu razem z Gva, ale tak naprawdę w takiej sytuacji było tylko EF i Quick (który widać, że był już jako team podjechany). Nie szło więcej wyciagnąc z tego wyścigu. to jest wyścig dla jednego zawodnika od 30km kto ma siłę ten ciśnie- tak jak zrobił to Włoch.

      • mef

        8 kwietnia 2019, 17:41 o 17:41

        Sam napisałeś na żywo w trakcie wyścigu cytuję : 90km do mety i GvA już sam….szkoda…..Więc 60 przed już nikogo od emerytów nie było…. A pięknie się prezentowali 150km przed metą to ironia dość mocna…. Bo wtedy to nawet fc zakręt parzęczew to potrafi….

        • Jaroszy

          9 kwietnia 2019, 11:10 o 11:10

          Jak nie było jak byli… Dojechali z drugą grupą i od razu przeszli do pracy i spawania. Także GvA został sam na ostatnie 50km, a wcześniej ekipa zrobiła tyle, ile można od nich wymagać w obecnej sytuacji.