Wrażenia Olivera Naesena, Petera Sagana, Grega van Avermaeta i Mateja Mohorica po 110. edycji Mediolan-San Remo.
Oliver Naesen bardziej kojarzony jest z występami na trasach wyścigów klasycznych upstrzonych odcinkami bruku. Kolarz grupy AG2R La Mondiale ma jednak dość szeroki wachlarz umiejętności i w ostatnich latach dwukrotnie wygrywał GP de Plouay (2016 i 2018), stał na podium E3 Harelbeke (2017) oraz pukał do dziesiątek Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix.
28-latek dziś do tych wyników dopisał drugą lokatę w Mediolan-San Remo, wywalczoną po finiszu z grupki prowadzonej przez Juliana Alaphilippe’a.
Nie żałuję. Zrobiłem wszystko by być na podium. Miałem dobrą pozycję by finiszować, ale nie byłem w stanie wyprzedzić Juliana. Na ostatnich metrach widziałem kto wygra Mediolan-San Remo i nie mogłem nic zmienić. To śmieszne uczucie
– komentował Belg, który dopiero po raz drugi w karierze zawitał na trasę “Primavery”.
Naesen sezon klasyków zaczął 10. miejscem w Omloop Het Nieuwsblad, a ostatnio udanie rywalizował na trasie Paryż-Nicea, aktywną jazdą zapewniając sobie 13. miejsce w klasyfikacji generalnej i drugie na ostatnim odcinku.
Czuję się bardzo dobrze, nie jestem zestresowany. Podchodzę do startów spokojnie i chcę atmosferę spokoju budować w zespole. Cały dzień jechaliśmy dobrze, świetnie przebrnęliśmy przez Cipressę. Po niezłym Paryż-Nicea spodziewałem się, że będę w czołówce. Z formą nie mogę się doczekać flandryjskich klasyków, E3 BinckBank Classic i Gandawa-Wevelgem
– zadeklarował.
Dziewięć razy w Mediolan-San Remo startował Peter Sagan. Słowak pięciokrotnie był w grze o zwycięstwo, ale nigdy nie udało mu się włoskiego monumentu wygrać. Drugi finiszował w latach 2013 i 2017, a dzisiejsze czwarte miejsce to powtórka z sezonów 2012 i 2015.
Czułem się dziś całkiem nieźle, nie była to zwyczajna forma, ale wyższa niż w poprzednich tygodniach. Tegorocznego finał rozegrał się tak, jak się tego spodziewałem. Duża grupa dotarła do podnóża Poggio, a następnie poszło silne tempo i ataki. Wiedziałem, że muszę tam być i zareagować na nie
– tłumaczył trzykrotny mistrz globu.
Sagan na Poggio był tam, gdzie być powinien. Na atak Alaphilippe’a odpowiedział, ale postawienie na finisz z grupki asów wyścigów klasycznych nie przyniosło upragnionego rezultatu.
Podzieliliśmy peleton i około dziesięciu z nas dojechało na szczyt Poggio. Peleton nas nie dogonił, więc na końcu mieliśmy sprint z niewielkiej grupy. Powiedziałbym, że był dziwny, bardzo powolny, a ostatnie ataki poszły dość późno. Zostałem przyblokowany i za późno znalazłem przestrzeń do sprintu. Dziękuję kolegom z drużyny za ich wspaniałą pracę oraz gratuluję Alaphilippe’owi.
Nieco bardziej zawiedziony startem we Włoszech był mistrz olimpijski Greg Van Avermaet. Kolarz CCC Team przed Poggio trzymał się jeszcze na niezłej pozycji, ale w kluczowym momencie był zbyt daleko by odpowiedzieć na ruchy Alaphilippe’a, Sagana i Kwiatkowskiego.
Chyba byłem za bardzo z tyłu na Poggio. Zebrałem się w sobie by zająć dobrą pozycję, ale tempo forsowane przez Deceuninck – Quick Step, przez Gilberta i Stybara, było za mocne. Trudno było się przebić i tu spuchłem. Potem nie dojechałem do pierwszej grupy, co jest dla mnie sporym zawodem, bo zwykle złapałbym się do takiej czołówki
– powiedział 33-latek.
Czułem się nieźle, ale nie świetnie. Początek, pierwsze 200 kilometrów, było bardzo luźne, trudno było określić jak zachowa się organizm. Skupiałem się tylko na Poggio, a to nie wydaje mi się, z perspektywy, dobrym pomysłem. Dwa razy nie byłem w dobrej pozycji na Poggio i dwa razy odjechała mi grupka, więc w tym roku mam trochę powtórkę tego, co stało się dwa lata temu
– analizował lider polskiej ekipy.
Finisz na Via Roma jako pierwszy rozpoczął 24-letni Matej Mohoric. Kolarz Bahrain-Merida, który na poziomie WorldTour zdołał odnieść już kilka zwycięstw, w tym roku sprawdzi się na brukach Belgii. Start w Mediolan-San Remo był do tego przygrywką, a wysokie miejsce Słoweńca wypadkową wydarzeń na Poggio.
Planowaliśmy pomóc Colbrellemu i dowieźć go na finisz. Wyścig okazał się trudniejszy, Sonny puścił koło na Poggio. Zostaliśmy z Vincenzo [Nibalim] w czołówce, próbowaliśmy zapobiec rozstrzygnięciu wyścigu na finiszu. Nie udało się, ale ja cieszę się z piątego miejsca. Daje mi pewność siebie przed wyścigami w Belgii
– zadeklarował.
MichalB
23 marca 2019, 23:30 o 23:30
Naesen jest Belgiem, a nie Francuzem
cHarlie
24 marca 2019, 00:04 o 00:04
Gdzie van Avermaet ma złote aplikacje na rękawkach na tym zdjęciu górnym? Czy już zrezygnował z nich, a jeśli tak to kiedy?
Stanisław
24 marca 2019, 15:12 o 15:12
To chyba nie jest van Avermaet bo rower też ma zwykłe malowanie bez złotych wstawek
reko
24 marca 2019, 16:18 o 16:18
z tego co widziałem, to wczoraj większość CCC jechała na propelach, a nie tcrach….może mu propela nie pomalowali. Ale faktyczne koleś taki do GvA mało podobny