Danielo - odzież kolarska

Tirreno-Adriatico 2019. Michael Hepburn na czele “kilku dużych chłopaków”

Jazda drużynowa na czas na otwarcie Tirreno-Adriatico, zgodnie z przewidywaniami, rozstawiła klasyfikację generalną, ale koszulka lidera wyścigu dla Michaela Hepburna była niespodzianką.

Australijczyk może być jeżdżącą definicją trybiku w sprawie działającej maszynie. Wąsaty specjalista w jeździe na czas od 2010 roku związany jest z formacjami dziś budującymi grupę Mitchelton-Scott, a od 2012 roku występuje w wyścigach WorldTour. Z kolegami zdobył w sumie trzy medale mistrzostw świata w jedzie drużynowej na czas (2013, 2014, 2016), dwa razy był także członkiem składu, który etapy jazdy drużynowej wygrywał podczas Giro d’Italia (2014 i 2015).

Hepburn, który na koncie ma tylko trzy indywidualne zwycięstwa, w świetle reflektorów znalazł się pierwszy raz od czterech lat, od czasu gdy został mistrzem Oceanii w jeździe indywidualnej na czas. Wczoraj, jak wyjaśniał na konferencji prasowej, nie było planu by to jemu sprezentować koszulkę lidera.

Drużynówki robią się coraz bardziej techniczne. Nasz zespół to lubi, ja na pewno. Tirreno to mój ulubiony wyścig roku, zawsze jestem tu w dobrej formie. Ale jeśli mam być szczery, nie zasłużyłem na tę koszulkę bardziej niż koledzy. Tak po prostu wyszło, że jako pierwszy przejechałem linię mety

tłumaczył.

Zespół Mitchelton-Scott zdołał pobić wynik grupy Jumbo-Visma, co dla wszystkich innych ekip, startujących w mniej lub bardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych, okazało się nie do zrobienia. Sukces drużyny napędzanej przez Hepburna, Damiena Howsona, Alexandra Edmondsona, Luke’a Durbridge’a i Brenta Bookwaltera w kolejnych dniach pomóc ma liderowi ekipy Adamowi Yatesowi.

Jechaliśmy jako ostatni, znaliśmy międzyczasy, a szosa przeschła trochę. Po cichu wiedzieliśmy, że mamy szansę. Mamy w składzie kilku dużych chłopaków, mocnych czasowców, a ten etap był naszą szansą

dodał nowy lider wyścigu.

fot. Gian Mattia D’Alberto / LaPresse

W gronie faworytów wyścigu Yates ma 7 sekund przewagi nad Primożem Rogliciem, 22 nad Tomem Dumoulinem, 37 sekund nad Julianem Alaphilippem, 47 sekund nad Woutem Poelsem i Geraintem Thomasem i 58 sekund nad Thibautem Pinotem.

Zanim Hepburn i spółka wpadli na metę, nietykalni pozostawali kolarze holenderskiej grupy Jumbo-Visma. Musztrowani przez doświadczonego Josa van Emdena i Słoweńca Primoża Roglicia zawodnicy w żółtych kostiumach potwierdzili, że wygrana w wyścigu drużyn podczas lutowego UAE Tour nie była przypadkiem.

Pojechaliśmy bardzo dobrą czasówkę, wierzyliśmy, że możemy wygrać. Pokazuje to, że idzie nam dobrze i że w tej konkurencji zrobiliśmy postęp. Szkoda tej szansy, ale teraz trzeba się na nowo skupić, bo przyjechaliśmy tu by pomóc Rogliciowi w klasyfikacji generalnej. Pod tym względem był to dobry dzień, bo nadrobiliśmy nad dużą grupą rywali

oceniał Van Emden.

Holender i jego koledzy w pierwszej części wyścigu jechali wciąż w deszczu, natomiast po nawrocie ostatnie 10 kilometrów pokonywali w poprawiających się warunkach. Różnica warunków to jedno, ale 30 sekund nad drużyną Deceuninck-Quick Step, na 22 kilometrach robić mogło wrażenie.

Byłoby milej gdybyśmy wygrali. Siedem sekund, szkoda, szczególnie, że przez długi czas prowadziliśmy i przegraliśmy z ostatnią ekipą. Napięcie było niesamowite

dodał.

Kolarze belgijskiej ekipy z kolei cała trasę jechali w ulewie i na koniec zadowolić się musieli czwartą lokatą.

Wynik nie jest zły, ale mieliśmy trochę pecha, jechaliśmy jako jedni z pierwszych. W późniejszej fazie rywalizacji szosa była lepsza i zmienił się wiatr. Czwarta lokata nie jest zła, ale oczywiście liczyliśmy na więcej. Jesteśmy jednak zadowoleni, biorąc pod uwagę całokształt

komentował dyrektor sportowy zespołu, Wilfried Peeters.

Warunki pogodowe poprawiły się także dla zawodników Team Sunweb. Prowadzeni przez Toma Dumoulina kolarze w czerwono-czarnych strojach do zwycięskiego składu Mitchelton-Scott stracili 22 sekundy.

Trzecie miejsce jest okej, nie perfekcyjnie, ale to dobry początek i jesteśmy z tego zadowoleni. Popełniliśmy parę błędów, które kosztowały nas kilka sekund, ale to była niezła próba. Kilku ważnych rywali jest za mną, kilku przede mną. Zobaczymy jak pójdzie w kontekście generalki, ja przyjechałem tu wygrać

mówił Tom Dumoulin.