Danielo - odzież kolarska

Volta a la Comunitat Valenciana 2019: Greg Van Avermaet: “Wciąż się siebie uczymy”

Greg Van Avermaet (CCC Team) pewnie rozpoczął szlak przygotowań do wiosennych klasyków, radząc sobie z presją i zwycięstwo notując już w pierwszym wyścigu sezonu.

Gdy w ubiegłym roku w maju zwyciężał w Tour de Yorkshire, trudne było do przewidzenia, że 33-latek z Lokeren będzie czekał na kolejną indywidualną wiktorię dziewięć miesięcy. Były wysokie lokaty, sukcesy drużynowe, ale mistrz – jak na mistrza olimpijskiego przystało – chciał przede wszystkim sięgać po najwyższe laury. Te miały nadejść w ekipie “pomarańczowych”, w której – jak sam tłumaczył – został, bo miał zaufanie do swoich przełożonych.

Belg od samego początku jest główną gwiazdą ekipy, przez co nosi na swoich barkach ogromny ciężar. Na hiszpańskich szosach nie było tego jednak widać – przeciwnie, mistrz olimpijski z Rio de Janeiro zaprezentował klasę, pewność i ogromne możliwości. W końcowym sprincie trzeciego dnia Volta a Comunitat Valenciana nie dał szans rywalom i pewnie rozprawił się z Matteo Trentinem, Luisem Leonem Sanchezem czy Alejandro Valverde.

Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, to moja pierwsza wiktoria tutaj po zwycięstwach w wyścigach jazdy drużynowej na czas w latach 2017 i 2018. Zawsze dobrze jest zacząć sezon zwycięstwem, szczególnie na etapie o tak trudnym profilu, w końcówce którego wszyscy sprawdzamy granice swoich możliwości

– powiedział Belg w rozmowie ze sztabem prasowym zespołu CCC.

Jeżeli dzisiejsze zwycięstwo cokolwiek pokazało światu, to przede wszystkim ogromne możliwości samego 33-latka oraz wsparcie zatrudnionego specjalnie z myślą o nim składu. Kolarze w pomarańczowych trykotach dyktowali tempo i chronili swojego lidera przez znaczną część etapu, a w końcówce ten wykorzystał doświadczenie aby sięgnąć po zwycięstwo.

Te dwa czynniki to poważne wnioski po dotychczasowych odcinkach rywalizacji na Półwyspie Iberyjskim. Jeśli dodać do nich również pozytywne odczucia samego Belga, jego akcje przed kolejnymi etapami, jak i również następnymi wyścigami, bez wątpienia wzrastają.

Ja akurat czułem, że jestem mocny, a zespół spisał się dobrze, szczególnie na ostatnich podjazdach. Poprosiłem Guillaume’a [Keirsbulcka], żeby dobrze ustawił mnie przed ostatnim podjazdem. Wykonał świetną robotę, był nawet w stanie towarzyszyć mi przez kilka kilometrów. De Marchi dyktował dobre tempo, Wiśniowski i Antunes czuwali nade mną, to było bardzo ważne. Wciąż się siebie uczymy, ale to dobry prognostyk, gdy widzę chłopaków tak pracujących

– podkreślił mistrz olimpijski.

Etap z metą w Chera miał pagórkowaty przebieg, a w końcówce czekały dwa podjazdy. Wspinaczki rozdzielał jedynie krótki zjazd, a za szczytem górskiej premii czekało niewielkie wypłaszczenie i niewielka wspinaczka na metę. Długo na czele utrzymywała się ucieczka, z peletonu nieustannie szły kontrataki, utrudniając kontrolowanie sytuacji. Praca CCC Team sprawiła jednak, że na końcowych metrach walczyła licząca ledwie 29 zawodników grupa.

Czułem się dobrze, ale miałem oko na Valverde, bo on jest jednym z najlepszych kolarzy w takich końcówkach. W grze było też kilku silnych sprinterów. Mam wrażenie, że fakt, że trochę lepiej się od nich wspinam działało na moją korzyść. Widzieliśmy wprawdzie ataki, ale ekipa jechała razem, byłem trochę zaskoczony, że w końcówe wciąż mieliśmy czterech zawodników. Ja po prostu musiałem wykończyć ich robotę

– tłumaczył.

Pomimo obecności szybko finiszującego Matteo Trentina (Mitchelton-Scott) i Alejandro Valverde (Movistar Team), Van Avermaet nie miał sobie równych. Gdy wyszedł na pierwszą w pozycję w grupie, rywalom pozostało oglądać jego plecy, co dobrze wróży przed startami w wiosennych klasykach.

Znalazłem się na dobrej pozycji przed ostatnim zakrętem. Rozpocząłem finisz i miałem tylko nadzieję, że nikt nie wyjdzie mi z koła.

– powiedział Belg w rozmowie ze sztabem prasowym zespołu.