Danielo - odzież kolarska

MŚ Innsbruck 2018. Mariusz Mazur: “Trzeba oddać dziewczynom duży szacunek”

O występie kobiecej reprezentacji Polski na wyścigu wspólnym o mistrzostwo świata opowiedział nam „na gorąco” trener Mariusz Mazur.

Reprezentacja Polski do wyścigu kobiet w Innsbrucku przystąpiła w sześcioosobowym składzie. Biało-czerwone barwy reprezentowały Małgorzata Jasińska, Marta Lach, Aurela Nerlo, Katarzyna Wilkos, Anna Plichta oraz Katarzyna Niewiadoma, która pełniła rolę liderki. Tuż po zakończeniu rywalizacji rozmawialiśmy z trenerem Mariuszem Mazurem, który opowiedział nam o tym, jakie były założenia zespołu i jak wyszła ich późniejsza realizacja.

Plan był dokładnie taki, jak było widać. Dosłownie. Dziewczyny realizowały go od samego startu. Na początku miała pójść Aurela Nerlo, a gdyby było o to trudno albo akcje były kasowane, to miała się włączyć tu również Marta Lach. Kasia Wilkos miała zostać w grupie i dowozić zawodniczkom bidony, a Ania Plichta – w zależności od sytuacji – miała albo próbować przejść do przodu, albo też zostać w grupie.

Była Aurela w odjeździe, pojechała od początku i trzymała się do pierwszej grupy. Wielki szacunek, bo to młoda zawodniczka, a poradziła sobie. Mieliśmy kogoś z przodu i to zawsze tak powinno być.

 – określił na początku założenia taktyczne Mazur.

W drugiej części wyścigu tak się ułożyło, że z przody zostały Kasia Niewiadoma i Małgosia Jasińska. Miały się ze sobą komunikować i kontrolować sytuację. Jeżeli coś by się działo, szczególnie w tym pierwszym momencie, to Małgosia miała zabierać się do przodu. Tak to wyszło

 – kontynuował trener.

Choć liderką zespołu była Katarzyna Niewiadoma, to nie ona okazała się dziś najmocniejszym punktem polskiej kadry. W decydującym momencie zabrakło jej siły, by odpowiedzieć na akcję Anny van der Breggen, która ostatecznie sięgnęła po złoto. Choć Niewiadoma znakomicie spisuje się w wymagającym, górskim terenie, tym razem nie sprostała wyzwaniu.

Nie rozmawiałem jeszcze z Kasią i nie znam przyczyn takiego obrotu spraw. Nie wiem czy to nie był „ten dzień”, czego zabrakło, jak się czuła. Wiemy za to, że Kasia nie odpuściłaby ataku Anny van der Breggen czy wcześniejszych akcji Holenderek, Amerykanek czy Włoszek, gdyby tylko była w stanie. W tej drugiej fazie wyścigu miała reagować na te akcje i zabierać się w odjazdy, ale z jakiegoś powodu nie mogła jednak odpowiedzieć na akcję Anny.

Wyścig polskiej reprezentacji zaliczyć można jednak do udanych. Po znakomite, 5. miejsce sięgnęła Małgorzata Jasińska.

Małgosia pojechała świetnie, zrobiła kawał porządnej roboty. Może gdyby wcześniej nieco oszczędziła nogę, to mogłaby powalczyć o medal. Niedużo tam zabrakło, bo odpuściła Włoszkę na końcówce ostatniego podjazdu i medal odjechał. Później do Gosi doszły inne zawodniczki, w tym Szwedka, która na finiszu też okazała się szybsza. Oczywiście trudno powiedzieć, czy gdyby na kreskę przyjechała z Włoszką, byłaby w stanie ją pokonać, ale walka o brąz jest zawsze czymś innymi niż walka o 4. miejsce.

Ogólnie dziewczynom trzeba oddać wielki szacunek za ten wyścig. Był ciężki, trasa była trudna, a dystans bardzo długi. Już na pierwszej rundzie było widać, że wyścig jest trudny. To był najdłuższy dystans w historii, do tego przy takiej trasie, więc tym większe uznanie dla dziewczyn i tym cenniejsze jest to 5. miejsce Gosi Jasińskiej.

Mariusz Mazur rolę trenera kobiecej kadry Polski pełni od 2012 roku i przyznaje, że poziom drużyny choć powoli, to jednak systematycznie rośnie.

Teraz musimy dziewczynom pogratulować, porozmawiać z nimi i przeanalizować wszystko. Myślę, że jako kadra jesteśmy obecnie w dobrym miejscu. Teraz się grupa CCC tworzy, następne zawodniczki wejdą do WorldTouru, umocnią się, podniosą swój poziom i będziemy mieli coraz większy zespół, z którego będziemy mogli wybierać składy. Na wyścigach będziemy mogli lepiej realizować nasze plany i stawiać sobie poważniejsze cele

 – dodał na koniec.