Danielo - odzież kolarska

MŚ Innsbruck 2018. Uradowany Hanninen, rozczarowany Małecki

Jaakko Hänninen

O swoich wrażeniach po piątkowym wyścigu wspólnym orlików o szosowe mistrzostwo świata opowiedzieli Kamil Małecki i Jaakko Hanninen.

Rozczarowania swoim występem nie krył lider polskiej reprezentacji Kamil Małecki, który złapany tuż po finiszu próbował “na gorąco” opisać to, co działo się chwilę wcześniej.

Byłem liderem i miałem jak najdłużej trzymać się z najlepszymi, ale rywale byli dziś lepsi i można powiedzieć, że góry mnie pokonały

przyznał na wstępie Małecki.

Trasa była bardzo ciężka. Nie jestem typowym góralem i wolałbym, żeby te górki były krótsze, no ale niestety… To było 8 kilometrów podjazdu i było to ponad moje siły. Staram się przetrzymywać takie podjazdy, ale tym razem nie dałem rady.

Nie jeździłem wcześniej tak ciężkich wyścigów, bo nie jestem typowym góralem, ale ostatnio byłem we Włoszech gdzie przejechałem kilka naprawdę wymagających klasyków. Na jednym, gdzie w stawce byli zawodnicy z WorldTouru jak np. Giovanni Visconti czy Domenico Pozzovivo. Byłem 8., myślałem więc, że i tu będę w stanie powalczyć, ale trasa była dla mnie zbyt ciężka.

Bardzo mi zależało, żeby pojechać tu najlepiej jak mogę. Zawsze kiedy zakładam koszulkę narodową bardzo chcę dać z siebie wszystko. W sumie… może i dałem, ale to nie przełożyło się na wyścigi i jestem zawiedziony, chciałem lepiej pojechać

dodał zawodnik polkowickiej grupy CCC.

Zupełnie inne odczucia miał po wyścigu Fin Jaakko Hanninen i właściwie nie ma się czemu dziwić. Jadąc w pojedynkę zdołał pokonać liczne grono rywali i sięgnąć po brązowy medal czempionatu w Austrii.

To niesamowite, co udało mi się tu dziś osiągnąć. Wiedziałem, że jestem w dobrej dyspozycji, szczególnie po [Tour du Gevaudan] Occitane. Dobra forma to jednak nie wszystko co liczy się na wyścigu. Trzeba patrzeć na rywali, reagować na to, co się dzieje. Ważna jest też praca zespołowa…

komentował swój niewątpliwy sukces nieznany szerzej Fin.

Nie miałem dziś jednak łatwego zadania, bo byłem jedynym Finem w tym wyścigu. Próbowałem oszczędzać siły kiedy tylko się dało, by jak najdłużej utrzymać się w grze. I to zdało egzamin. Góra była ciężka i to ona „zrobiła” ten wyścig. Ja zrobiłem co mogłem, osiągnąłem najlepszy możliwy wynik i jestem z niego bardzo zadowolony.