Danielo - odzież kolarska

Sylvain Chavanel: “to była bardzo piękna kariera”

Sylvain Chavanel miesiąc przed końcem kariery opisuje lata w peletonie, plany na pożegnanie z kolarstwem i swoją ostatnią edycję Tour de France. 

Swoje początki z rowerem wspominał przez pryzmat niedojrzałości i braku fizycznych predyspozycji do rywalizacji w pierwszych wyścigach. Jego historia nie jest zatem bajką zaczynającą się od wygrania pierwszej lokalnej imprezy, po pierwszym dotknięciu roweru. Droga “Chavy” do zawodowego kolarstwa to raczej historia uporu i wytrwałości, cech, które zachował także jako dojrzały zawodnik.

Zawodnik waleczny i nigdy nie rezygnujący. Tak właśnie obecni kibice zapamiętają 39-letniego Francuza z Châtellerault, który przez całą swoją karierę brał się w odjazdy i atakował rywali nawet, gdy wydawało się, że jego akcja nie ma szans na powodzenie. Tour de France bez ataku “Chavy” bywał rzadkością. Trzy zwycięstwa etapowe, wywalczone z ucieczki i po dynamicznych rajdach potwierdzają jednak jego odwagę. 

Palmarès Francuza bez wątpienia pokazuje, że jest on również wyjątkowo wszechstronnym zawodnikiem. Sześciokrotny mistrz kraju w jeździe indywidualnej na czas, czterokrotny triumfator Tour du Poitou-Charentes, zwycięzca GP Ouest-France – to tylko niektóre sukcesy, którymi może się pochwalić. Wymieniać można w nieskończoność, a do tego trzeba również dorzucić etapowe skalpy i wysokie miejsca na wyścigach na niższym poziomie. Osiemnaście razy stawał na starcie “Wielkiej Pętli” i tylko dwa razy nie zdołał dojechać do Paryża. W 2009 roku był 19. w klasyfikacji generalnej. 

Licznik zatrzyma się jednak na dziewiętnastu latach w profesjonalnym peletonie, pięciu ekipach i 45 zwycięstwach. Po tym sezonie 39-letni Chavanel odstawia bowiem rower i przechodzi na sportową emeryturę. 

To była długa kariera i tak naprawdę bardzo piękna kariera. Byłem waleczny, starałem się być waleczny cały czas. Nie uważam się za wielkiego mistrza, ale za niezłego zawodnika. Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem. Błyszczałem na wszystkich polach

 – powiedział w rozmowie z “Rowery.org” czekając na start ostatniego etapu OVO Energy Tour of Britain.

Mający hiszpańskie korzenie kolarz Direct Énergie w kolarstwo był wpatrzony od najmłodszych lat. W ogrodzie bawił się figurkami zawodników, nazywając swoje “Greg LeMond”, “Miguel Indurain” i “Laurent Jalabert”. Pierwszy raz pojawił się na starcie mając 13 lat, w 1992 roku. Osiem lat później, już w zawodowym peletonie, stanął na starcie Grand Prix d’Ouverture La Marseillaise, gdzie zajął 43. miejsce. Od tego czasu na rowerze, podczas wyścigów przejechał ponad 200 tysięcy kilometrów, zaliczając prawie 1500 dni na wyścigach. 

Cieszę się, że zostałem profesjonalistą i że mogłem przejechać wszystkie wyścigi, w których wystartowałem. Doświadczyłem wielu emocji w sporcie, w kolarstwie i jadąc na rowerze. To mi dało wiele. Sukcesy odnosiłem na najpiękniejszych wyścigach

 – tłumaczył.

Francuz zakończy karierę dwoma startami w swojej ojczyźnie, a konkretniej w regionie Wandea, gdzie swoją siedzibę ma jego ekipa. Wydaje się, że tam również będzie szukał okazji, aby odskoczyć od peletonu i znów pokazać swoją dynamikę. Podczas londyńskiego kryterium ulicznego, kończącego Tour of Britain, nie raz próbował atakować i przez jakiś czas znajdował się na czele głównej grupy. Francuz zagwarantował, że nie zamierza rezygnować przedwcześnie, a do ostatnich startów podchodzi tak, jak zwykle – zdeterminowany. 

Teraz mam przed sobą Paryż-Tours, a potem Chrono des Nations. Ogłosiłem koniec kariery podczas Tour de France i staram się być profesjonalistą aż do końca. Chcę być w formie aby coś zdziałać

 – podkreślił.

Na etapie z metą na Polach Elizejskich Chavanel po raz ostatni pokazał się zafascynowanej rywalizacją Tour de France publiczności, atakując ponad 60 kilometrów przed metą i wjeżdżając na słynną paryską aleję przed peletonem. W tym roku Francuz został rekordzistą, jeżeli chodzi o liczbę etapów pokonanych na “Wielkiej Pętli” – tego dnia ścigał się na swoim 368 odcinku. Jest także jednym z dziewięciu zawodników, którzy dwukrotnie sięgali po nagrodę dla najwaleczniejszego kolarza – pozostali to Claudio Chiappucci, Régis Clère, Jacky Durand, Bernard Hinault, Laurent Jalabert, Eddy Merckx, Luis Ocaña, Richard Virenque.

Nie ma wątpliwości, że przez lata to właśnie podczas swojego narodowego wyścigu Francuz wyrobił sobie renomę i dlatego też po tym, jak ogłosił odejście od świata profesjonalnego kolarstwa, jego ruch ostatniego dnia rywalizacji nie był zaskakujący. 

To było coś wyjątkowego, bo zdołałem pokonać ekipy liderów, które chciały tam jechać jako pierwsze, w tym Team Sky i, ogólnie mówiąc, cały peleton. Tym razem ja tam byłem pierwszy. To było niesamowite przeżycie

 – relacjonował. 

Od lat mentorem “Chavy” jest Jean-René Bernaudeau, który wprowadził go do świata profesjonalnego kolarstwa. Pierwszą zawodową ekipą kolarza z Châtellerault była ekipa Bonjour, gdzie menedżerem był właśnie Bernaudeau. Pod jego skrzydłami “Chava” spędził pięć lat i zanotował m.in. pierwszy start w “Grande Boucle” i rozpoczął swój osobisty rozwój, powoli stając się co raz lepszym i bardziej wszechstronnych zawodnikiem. W 2005 roku przeszedł co prawda do ekipy Cofidis, a następnie ścigał się w Quick-Stepie i IAM Cycling, lecz ostatecznie dwa lata temu wrócił do korzeni. Francuz był pierwszym zawodnikiem, który dołączył do ekipy, gdy sponsoring ogłosiła firma Direct Énergie. 

Właśnie dzięki pierwszym startom na “Wielkiej Pętli” Francuz mógł rozwijać karierę, a podczas kolejnych edycji dostał szansę, aby nie tylko walczyć, ale również zanotować wzrost rozpoznawalności w kraju. Teraz, nad Sekwaną nazwisko “Chavanel” nie jest bowiem obce. 

Popularność zawdzięczam przede wszystkim występom na Tour de France. Zdobyłem ją dzięki ucieczkom

 – nie miał wątpliwości.

Ostatnie starty Francuza zostaną rozegrane 30 września (Tour de Vendée) oraz 14 października (Chrono des Nations). Choć 39-latek nie jest jeszcze pewny, co chce robić, gdy odstawi rower, kilkukrotnie podkreślał już, że chce spędzić więcej czasu z rodziną.