Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2018. Yates, Quintana i Lopez w oczekiwaniu na Lagos de Covadonga

Simon Yates

Simon Yates kontra hiszpańsko-kolumbijska armada. Przed Lagos de Covadonga różnice między głównymi faworytami Vuelta a Espana wciąż pozostają niewielkie, a na asturyjskiej wspinaczce prowadzącego Simona Yatesa sprawdzą m.in. Nairo Quintana i Miguel Angel Lopez.

Simon Yates wygrał drugą górską przeprawę przez Asturię i po 14. etapach ponownie wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji generalnej Vuelta a Espana. Brytyjczyk po dwóch tygodniach ścigania ma jednak zaledwie 20 sekund przewagi nad Alejandro Valverde oraz 25 sekund nad Nairo Quintaną.

Jestem tym samym zawodnikiem, co na Giro, to samo nazwisko, tylko inne przygotowania. Pomysł był taki, aby wskakiwać na najwyższe obroty w miarę rozwoju wyścigu, a nie zaczynać zmagania w najlepszej dyspozycji

 – komentował po wygranej na Les Praeres 26-letni Anglik.

Yates do Hiszpanii przyjechał po świetnym początku sezonu – 2. miejsce w Paryż-Nicea i 4. w Volta a Catalunya stanowiły dobry wstęp do Giro d’Italia, na trasie którego wygrał trzy etapy i przez 13 dni jechał w koszulce lidera. Wyścig przegrał dopiero w na przedostatnim górskim odcinku, ale debiut w walce o zwycięstwo w Grand Tourze zaliczył do udanych. Przed przyjazdem do Hiszpanii formę sprawdził 2. lokatą w Tour de Pologne.

Kolarz z Bury liderem wyścigu został po 9. etapie z metą na La Covatilla, ale po dwóch odcinkach oddał ją w ręce jadącego w ucieczce Jesusa Herrady (Cofidis). Zwycięstwo na 14. etapie pozwoliło mu wrócić na prowadzenie i potwierdziło, że kolarz Mitchelton-Scott wykonuje plan przygotowany przez zespół.

Grupa z Australii chciała poprawić regularność jego występów w wyścigach trzytygodniowych i pomóc mu w przygotowaniu szczytu formy na drugi tydzień wyścigu.

Nie znałem ostatniego podjazdu, widziałem wcześniej wideo, a rano parę obrazków. Jechałem dość ostrożnie i zachowawczo na początku, bo nie wiedziałem, jak stromo i wąsko się zrobi. Zachowałem spokój i czekałem na właściwy moment. Movistar ma przewagę liczebną i obawiałem się tego, ale ostatecznie pojechałem swój wyścig, wybrałem swój moment. Nie można powiedzieć, że dominuję, za nami dopiero jeden długi podjazd, różnice wciąż są małe

 – tłumaczył Yates.

Piętnasty odcinek Vuelty prowadzi na Lagos de Covadonga. 12-kilometorwy podjazd o średnim nachyleniu 7% wprowadzi większe różnice w klasyfikacji generalnej.

Lagos de Covadonga to inny typ podjazdu, długa wspinaczka. Taki bardziej mi odpowiada, bo na takich ściankach cały czas jedziesz na niemal sto procent możliwości. Jeśli będę kręcił jak dziś, będę szczęśliwy

 – dodał.

Znajdujący się za plecami Yatesa duet ekipy Movistar – Alejandro Valverde i Nairo Quintana – gra tę samą partię szachów, którą grał zwykle na trasie hiszpańskiego wyścigu. Hiszpan i Kolumbijczyk po raz pierwszy razem na trasie Vuelty pojawili się w 2012 roku – wtedy młodziutki Quintana zaimponował światu pracą na starszego kolegę na wspinaczce do Lagos de Covadonga. W kolejnych latach do Madrytu dojeżdżał 4. (2015) i pierwszy (2016), w obu przypadkach z pomocą Valverde.

38-letni Hiszpan, który specjalizuje się w krótkich i piekielnie stromych podjazdach, wczoraj czekał zbyt długo, nie mając dokładnych informacji o finałowej wspinaczce. Valverde wygrał już dwa odcinki i na trasie wspomaga Quintanę, ale sam wyścig także planuje skończyć w czołówce.

Jeśli mam być szczery, to jestem zawiedziony, bo miałem wrażenie, że mogłem to wygrać. Szło dobrze, ale wyścig na koniec wymknął mi się spod kontroli. Kiedy Yates zaatakował, zwątpiłem na chwilę, bo nie znałem podjazdu, a powiedzieli mi, że będzie jeszcze trudniej niż odcinek, na którym jechaliśmy. Przyspieszyłem zbyt późno, na sekcji szutru Lopez był przede mną i to on skończył drugi, a ja trzeci. Trzeba być zadowolonym z tego, co się ma. Czułem się dobrze, ale Lagos de Covadonga to zupełnie inna rozgrywka, nie mam pojęcia, co się wydarzy

 – zaznaczył.

Siedem sekund do Yatesa i 5 do Miguela Angela Lopeza (Astana) stracił za to Niro Quintana. Lider zespołu Movistar nie czuł się najpewniej na tak krótkim podjeździe, ale w klasyfikacji generalnej jest trzeci, ze stratą tylko 25 sekund do Yatesa.

Nie planowałem stracić na tym etapie. Lopez nie wychylił nosa, kiedy my dyktowaliśmy tempo, wybrał siedzenie na kole – nic, do czego mógłbym się przyczepić. W końcówce włożył mi kilka sekund. Lagos de Covadonga to inny typ ścigania, myślę, że bardziej mi odpowiadający. To kluczowy etap dla zawodników, którzy myślą o wygraniu Vuelty. Mam z tej końcówki wspaniałe wspomnienia, mam nadzieję znów odnieść zwycięstwo

 – komentował.

Lopez po zarobieniu kilku sekund nad Quintaną i pozostałymi rywalami pozostaje optymistą przed ostatnim asturyjskim podjazdem. Kolumbijczyk w klasyfikacji generalnej jest póki co czwarty, do Yatesa traci 47 sekund.

Byłbym bardziej zadowolony, gdybym wygrał, bo to była duża szansa dla mnie. Cieszę się jednak, że byłem z najlepszymi, a łatwo nie było, bo w końcówce trzeba było kontrolować Quintanę i Valverde. Zachowałem zimną krew, wiedziałem, że Yates jest daleko, a oni siedzą mi na kole i mogą mnie ograć na finiszu, więc czekałem

 – tłumaczył.

Lagos de Covadonga bardziej mi odpowiada, jest dłuższa, bardziej regularna, nachylenie nie jest tak strome. No i jest długa, więc mam nadzieję znów pokazać się na czele.