Ben King (Dimension Data) po wspaniałej jeździe wygrał swój drugi etap w tegorocznej edycji wyścigu Vuelta a Espana.
We wtorek Amerykanin okazał się najlepszy na wspinaczce pod Puerto de Alfacar i tym samym odniósł swoje pierwsze zwycięstwo WorldTour w karierze. Dziś ponownie zabrał się w odjazd dnia, choć tym razem jego szanse na sukces wydawały się niewielkie z uwagi na obecność w czołówce takich zawodników jak Bauke Mollema czy Thomas De Gendt.
Na pewno nie wspinam się najlepiej na tej Vuelcie, ale taktyka odegrała dużą rolę w moich dwóch zwycięstwach. Za pierwszym razem pokonałem Pierre’a Rollanda i Luisa Angela Mate, a teraz Bauke Mollemę, który jest prawdziwym góralem
– powiedział zmęczony 29-latek.
Ostatecznie jednak to King był tego dnia najmocniejszy. Na około 15 kilometrów przed metą postanowił odjechać, dzięki czemu finałową wspinaczkę rozpoczął z 1,5-minutową przewagą. Na La Covatilli jego przewaga topniała z kilometra na kilometr, a z tyłu mocno naciskał Mollema. Holender jednak przeszarżował, a King mógł się cieszyć swoim drugim zwycięstwem w tegorocznej edycji hiszpańskiego Touru.
Znam swoje umiejętności, dlatego musiałem zyskać trochę czasu przed ostatnią wspinaczką. Obserwowałem atak De Gendta, a następnie ruszyłem razem z Lluisem Masem, bo wiem, że jest bardzo dobrym kolarzem. Podjazd był trudny, z kilkoma stromymi fragmentami. Myślałem, że Mollema wróci, ale nie mogłem zdyskredytować takich zawodników jak De Gendt i Teuns. Cierpiałem, ale wytrzymałem i dowiozłem zwycięstwo do mety
– opowiadał King, który dzięki zwycięstwu umocnił się na pozycji lidera w klasyfikacji kombinowanej.
zulu
3 września 2018, 00:11 o 00:11
Tak, to było efektowne.
M
3 września 2018, 10:27 o 10:27
Jak prawdziwy amerykański bohater 🙂
Tr
3 września 2018, 11:31 o 11:31
A ja się zastanawiam co teraz czuje Mikel Landa oraz Egan Bernal oglądając w telewizji tryumfy Amerykanina…