Danielo - odzież kolarska

EuroEyes Cyclassics Hamburg 2018. Sprinterski festyn, bastion niemieckiego kolarstwa

Pascal Ackermann

Niemieckie szosy w drugiej połowie sierpnia staną się jedną z dwóch aren kolarskich zmagań w Europie. Dziś na starcie EuroEyes Cyclassics w Hamburgu stanie czołówka sprinterów, a od czwartku rusza wskrzeszony m.in. sukcesami niemieckich kolarzy Deutschland Tour.

Klasyk w Hamburgu organizowany jest od 1996 roku i w pierwszych latach swego istnienia budował na sukcesie ekipy Telekom i zwycięstwie w Tour de France (1997) Jana Ullricha. Dekadę później popularność kolarstwa w Niemczech dramatycznie jednak spadła w obliczu afer dopingowych, Tour zniknął nawet z anten największych graczy na rynku mediów, a w ślad za tym, w 2008 roku rozegrano ostatnią edycję Wyścigu Dookoła Niemiec.

Cyclassics w Hamburgu przetrwał i w ostatnich latach, choć wciśnięty w kalendarzu WorldTour między Eneco Tour/Binck Bank Tour, Tour de Pologne i Vuelta a Espana, wyrobił sobie pozycję trudnego wyścigu klasycznego, w finale którego powalczyć mogą sprinterzy. W obliczu coraz mniejszej ilości sprintów z grupy na trasie hiszpańskiego Grand Touru, wyścig stał się obowiązkowym przystankiem dla mistrzów ostatnich metrów.

Wykształcenie się wyścigu w obecnej formie zbiegło się w czasie ze wzrostem nowej generacji niemieckich kolarzy, sprinterów. Marcel Kittel, John Degenkolb i Andre Greipel przez lata wyraźnie odcinali się od grzechów swoich poprzedników, głośno mówili o zaostrzeniu kar za doping, a ich sukcesy na trasie Tour de France sprawiły, że kolarstwo powoli wróciło do łask – tak publiki, jak i telewizji. Efekty widoczne są w tym roku – kilka dni po ściganiu w Hamburgu, na terenach Badenii-Wirtembergii oraz Nadrenii-Północnej Westfalii, rozegrany zostanie Wyścig dookoła Niemiec.

Od 2010 roku na podium w Hamburgu niemal co roku stawał Niemiec, a w latach 2013 i 2015 triumfowali odpowiednio Degenkolb i Greipel. W tym roku obaj ponownie staną na starcie, a u ich boku generacja kolarzy, którzy wychowani się na ich sukcesach. Pascal Ackermann, Nikias Arndt i Nils Politt na 216-kilometrowej trasie, w ostatniej fazie zmarszczone trzykrotnie podjazdem pod Waseberg, udowadniali będą, że gotowi są iść w ślady swoich utytułowanych kolegów.

fot. ASO/A.Broadway

Niemieccy sprinterzy konkurencję będą mieli jednak sporą. Obrońca tytułu – Elia Viviani (Quick-Step Floors) – poczynił w tym roku spore postępy i w tej chwili ma na swoim koncie już 14. zwycięstw. Najbardziej wartościowe są cztery etapy Giro d’Italia, ale zwycięstwo w Hamburgu przy tak dobrej obsadzie będzie tym bardziej cenne. 

W składzie niemieckiej grupy Bora-hansgrohe zobaczymy Petera Sagana. Mistrz świata powoli dochodzi do siebie po kontuzji odniesionej na Tour de France, spodziewać się więc można, że grupa postawi na Pascala Ackermanna. Młody sprinter w tym roku wygrywał już etapy Tour de Romandie, Criterium du Dauphine, został mistrzem Niemiec oraz dołożył ostatnio zwycięstwa w RideLondon i dwa odcinki Tour de Pologne, co stawia go na pozycji faworyta.

Duże apetyt na zwycięstwo ma Arnuad Demare (Groupama-FDJ). Francuz wygrał tu 6 lat temu i na pewno chciałby to powtórzyć, ale biorąc pod uwagę ostatni Tour de France, to będzie musiał się sporo natrudzić.

Trzy lata temu triumf na hamburskich szosach święcił Andre Greipel. W tym roku wiek wyraźnie daje mu się we znaki, ale “Gorilla” ostatniego słowa jeszcze nie powiedział. Zwycięstwo w takim zacnym gronie z pewnością pozwoliłoby mu złapać pewności siebie i nabrać wiatru w żagle na kolejne starty.

Po Tour de France do ścigania wraca John Degenkolb (Trek-Segafredo). Niemiec zapisał na swoim koncie etapowe zwycięstwo w “Wielkiej Pętli” i tym samym powrócił do “żywych”. Teraz ponownie będzie brany pod uwagę jako jeden z faworytów wyścigów klasycznych.

Czarnym koniem zmagań może być Matteo Trentin (Mitchelton-Scott), w którego po zdobyciu mistrzostwa Europy w Glasgow wstąpiły nowe siły. Nominalnie nie miałby szans w walce ze sprinterami, ale w obliczu sprintu z bardziej okrojonej grupki, jego szanse wzrosną.

Skreślać nie można Alexandra Kristoffa (UAE Team Emirates), który animuszu dodał sobie triumfem na ostatnim etapie Tour de France. Swoje trzy grosze wtrąci Danny Van Poppel (LottoNL – Jumbo). Holender w tym roku kilka razy meldował się w czołówce, ale nie odniósł żadnego wartościowego zwycięstwa. W podobnej sytuacji jest Nikias Arndt. Kolarz Team Sunweb osiąga przyzwoite wyniki, ale nie może przebić się na najwyższy stopień podium. Zwycięstwo w Hamburgu zdecydowanie wzbogaciłoby ich palmares.

Peleton uświetni Mark Cavendish (Dimension Data), który, po licznych kontuzjach i bez formy, nie będzie w stanie nawiązać walki z najszybszymi.

Polska grupa CCC Sprandi Polkowice do Niemiec wysyła swoich specjalistów od finiszy z grupy – Jonasa Kocha, Marko Kumpa i Pawła Franczaka. Miejsce w czołowej dziesiątce jest realne, acz tercet musi współpracować i zorganizować rozprowadzenie – element, który wśród pomarańczowych w największych wyścigach świata regularnie szwankował. W finale nie wykluczać należy ataku Jana Tratnika, który w straceńczych akcjach w tym roku ma już sporo doświadczenia.