Zapowiedź 17. etapu Tour de France. 25 lipca: Bagnères-de-Luchon – Saint-Lary-Soulan (Col de Portet) (65 km).
To będzie eksperyment na żywym organizmie i chyba ostatnia szansa na odwrócenie losów wyścigu.
Etap bez precedensu – trzy ciężkie pirenejskie przełęcze i 3 tys. metrów przewyższenia, na odcinku zaledwie 65 kilometrów. Kolarze po raz pierwszy w historii skończą na Col du Portet – dachu tegorocznej edycji TdF. Z racji księżycowego krajobrazu przełęcz przypomina Mont Ventoux, ale, uwaga, skalą trudności przewyższa prowansalskiego olbrzyma.
Pierwsze 7,5 kilometra końcowej wspinaczki pokryje się z drogą do Pla d’Adet, gdzie w 1993 roku klasę pokazał Zenon Jaskuła, a w 2014 roku jego sukces powtórzył Rafał Majka. Ostatnie 9 kilometrów stanowić będzie wąska, kręta i dość kiepskiej jakości szosa, do tej pory będąca wyłącznie górską ścieżką.
Zawiązana koalicja Tom Dumoulin, Primoz Roglic i Romian Bardet ma szansę naruszyć monolit Team Sky i wpędzić w kłopoty przynajmniej jednego z prowadzącej pary orek Geraint Thomas – Chris Froome.
Lotna premia: 27,5 km.
Górskie premie:
Montée de Peyragudes (15 km; kat. 1; 14,9 km; 6,7%)
Col de Val Louron-Azet (37 km; kat. 1; 7,4 km; 8,3%)
Col du Portet (kat. HC; 16 km; 8,7%)
Start do etapu o godz. 15:15, planowany finisz: 17:23-17:44.
grafiki: ASO/Geoatlas
fred
25 lipca 2018, 09:41 o 09:41
Ostatnia nadzieja na emocje. Nudny wyścig