Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2018. Pamiętnik debiutanta Marczyńskiego: Pierwszy tydzień.

Tomasz Marczyński

O nerwowym i szalonym pierwszym tygodniu Tour de France pisze na swoim blogu Tomasz Marczyński.

Pierwszy tydzień – szalony. Bardzo duży stres, ciągle szybkie, nerwowe końcówki, wąskie drogi, także było bardzo niebezpiecznie. Wszystkie drużyny chciały być z przodu – te, które miały sprinterów do rozprowadzania i te, które miały kolarzy na klasyfikację generalną. To też było powodem, dlaczego mieliśmy tak wiele kraks podczas pierwszego tygodnia.

Od środka wygląda to tak, że wszyscy się przepychają, każdy chce być z przodu. Jest bardzo nerwowo i bardzo dużo jest bliskiego kontaktu, gdy jedziemy ramię w ramię. Dlatego jestem też bardzo rozczarowany decyzją sędziów, którzy zdyskwalifikowali Andre na etapie, gdzie finiszował drugi. Niestety to jest sprint – nikt nikogo nie odpycha rękami, a zawodnicy opierają się o siebie czasem głowami. Decyzja była moim zdaniem niesłuszna, ale będziemy jeszcze mieć kilka okazji wygrać z Andre etap.

Jeśli chodzi o pierwsze bruki to miałem dużo pecha. Już na pierwszym odcinku Andre miał defekt, więc oddałem mu swoje koło. Potem musiałem sporo czekać, bo nasz wóz był prawie ostatni. Długo czekałem, żeby w ogóle zmienić koło, długo goniłem i straciłem bardzo dużo sił. Na kolejnych odcinkach bruków znowu miałem defekt, a po nim następny. Więc kosztował mnie ten etap sporo sił, ale bardzo się cieszę, że ani razu nie leżałem, że szczęśliwie dojechałem do mety. Mogę zacząć drugi tydzień bez żadnych kontuzji, „szlifów” czy innych obrażeń, co też mnie bardzo cieszy.

Dzień przerwy spędziłem spokojnie. Miałem jechać na rower, ale ostatecznie spędziłem na nim pół godziny. 15 minut do kawiarni, kawa i 15 minut z powrotem. Także ostro trenowałem! Po południu relaks w basenie, masaż, fizjoterapeuta, sjesta. Nic ciekawego. Generalnie maksymalne lenistwo, żeby z jak największą ochotą wrócić do ścigania.

W peletonie wszystko w porządku. Szczególnie w tym polskim. „Bodzio” jak zawsze spokojnie, „Poljan” jedzie przyczajony cały czas w dolnym chwycie, jak jakaś jaszczurka, Majka mówi, że ma nogę nieziemską i że będzie pruł, „Kwiato” bardzo dużo pomaga. Ja też bardzo dużo pracuję i skupiam się na pomocy. Szukam też okazji do pośmiania się i rozluźnienia atmosfery, bo wszyscy są generalnie bardzo spięci. Trzeba było więc znaleźć jakieś powody do śmiechu.

No i oczywiście „grande notizia” w peletonie na telefonie czyli BMCCC. Podobno szukają Polaków, czekam na poważne oferty 😎

Tomasz Marczyński w wieku 34 lat zadebiutował w Tour de France. Dwukrotny zwycięzca etapowy Vuelta a Espana i trzykrotny mistrz Polski w wyścigu ze startu wspólnego w trakcie wyścigu na łamach “Rowery.org” dzielił się będzie swoimi przeżyciami i obserwacjami z “Wielkiej Pętli”.

5 Comments

  1. Ojciec Franka

    18 lipca 2018, 12:31 o 12:31

    BMCCC – miszcz 😉 Maniek jesteś wielki, nie znam Cię chłopie, ale odkąd oglądam kolarstwo kibicuję właśnie Tobie. A w zasadzie to sympatyzuję, bo kibic ze mnie kiepski.

  2. Karol

    18 lipca 2018, 13:44 o 13:44

    Majka mówi, że ma nogę nieziemską i że będzie pruł,
    ———————————-

    Hahahah, dobre! Prawdziwy żartownić z tego Majki. Bo mam nadzieję, że to było żartem a nie na poważnie. Jeśli na poważnie, no to cóż… Tyle lat w peletonie i nie umie realnie ocenić swoich możliwości, przykra sprawa.

    • Ojciec Franka

      18 lipca 2018, 14:25 o 14:25

      Maniek się trochę nabijał z tego MAjkowego prucia mam wrażenie. Toż Rafał nic innego od tygodnia nie gadał. A dziś już zupełnie inna wypowiedź: co będzie, to będzie

  3. Olo

    18 lipca 2018, 16:06 o 16:06

    Majka walczy o 50… Dziś to już dramat

  4. Abc

    19 lipca 2018, 06:39 o 06:39

    Kibice internetowi od siedmiu boleści. Przypomnij sobie jeden z drugim wypowiedzi jak Rafał 1 raz etap na TDF wygrał. Czy wtedy nie wiedzieliście jak rower wygląda?