Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2018. Quintana w opałach, Landa na zero, Valverde dla ekipy

Liderzy ekipy Movistar mają za sobą trzy dni pełne przeżyć. Nairo Quintana chwiejnie rozpoczął Tour de France, a lepsza pozycja wyjściowa Mikela Landy może stworzyć ciekawą dynamikę w zespole.

Nie tak początek Tour de France wyobrażał sobie chyba Eusebio Unzue. Doświadczony manager posłał na Tour trzech najlepszych zawodników – Nairo Quintanę, Mikela Landę i Alejandro Valverde – za cel obierając wygranie wyścigu przez Kolumbijczyka lub Baska. Straty całej trójki do innych ekip na odcinku jazdy drużynowej na czas były do przewidzenia, natomiast pech na pierwszym etapie nie do końca. Po trzech dniach rywalizacji we Francji w zespole z Hiszpanii tworzyć się może ciekawa układanka.

Landa i Valverde po trzech etapach są na niezłej pozycji – straty notują do czterech groźnych rywali, mają podobny czas jak kilku innych i niewielką przewagę nad kolejnymi. Gorzej stoją akcje Quintany, który wizyty w Kraju Loary nie zapamięta najlepiej i na kolejnych odcinkach odrabiać będzie musiał straty.

28-letni Kolumbijczyk jest liderem zespołu, choć w klasyfikacji generalnej walkę zapowiada też Landa. Obaj kolarze oficjalnie razem przewodzą ekipie, acz kwestia współpracy na górskich odcinkach nie jest do końca jasna. Nad dwoma ambitnymi kolegami czuwa stary lis Valverde, który nerwowe ściganie w pierwszych dniach “Wielkiej Pętli” przemknął najpewniej.

Dziesiąty wynik na trzecim odcinku – niemal 36-kilometrowej jeździe drużynowej na czas – nie był rezultatem marzeń, ale podopieczni Unzue cudów się nie spodziewali.

Broniliśmy się dobrze na takiej trasie, wiedzieliśmy, że sprzyja ona bardziej zespołom, które mają w składach specjalistów w jeździe na czas, a nie górali. Jasne, nie jest miło kiedy tracisz czas, ale nie było tak źle. Od teraz musimy jechać agresywnie i trzymać się frontu peletonu, unikać kłopotów

– komentował w Cholet Quintana.

Kolumbijczyk w wyniku defektu na pierwszym etapie zanotował stratę 1:15, a kolejne 54 sekund z czasówki oznacza, że do najlepszych zawodników po trzech etapach traci już 2 minuty i 8 sekund. Do Landy brakuje mu w tym punkcie 1:15.

Pierwszy etap bez problemów przebrnęli za to Alejandro Valverde i Mikel Landa, nadrabiając nad zatrzymanymi przez kraksy Chrisem Froomem (Team Sky), Richie Portem (BMC) czy Adamem Yatesem (Mitchelton-Scott). Anglojęzyczne ekipy na trzecim odcinku zdołały jednak odrobić straty – BMC wygrało próbę, Sky wykręciło drugi wynik, a australijska ekipa czwarty, a różnice zostały niemal zniwelowane.

Valverde i Landa są więc w szeroko pojętej czołówce i przed sobą mają m.in. Gerainta Thomasa (Team Sky), Toma Dumoulina (Team Sunweb), Rafała Majkę (Bora-hansgrohe) i Rigoberto Urana (EF Education First-Drapac).

Myślę, że możemy być całkiem zadowoleni z naszego występu. Strata 45-50 sekund do najlepszych zespołów to było to, czego się spodziewaliśmy. Biorąc pod uwagę trasę, pojechaliśmy dobrze – pierwsza partia sprzyjała nam bardziej, w drugiej się wypłaszczyło i składy takie jak Sky miały przewagę. Naszym celem pozostaje wygranie Touru z Nairo lub Mikelem. Nawet jeśli w najbliższych dniach pojawią się okazje dla mnie by zabłysnąć, to wygrywanie etapów nie jest moją obsesją

– tłumaczył Valverde.

Nadrobienie czasu nad rywalami na pierwszym etapie było dobre, no ale teraz się to wyrównało. Trudno mi się kręci w tych pierwszych dniach w takim upale, ale mam nadzieję, że będzie tylko lepiej i że moje nogi nie zawiodą mnie w nadchodzących dniach

– zaznaczył z kolei Landa, który wcześniej defekt Quintany na pierwszym etapie nazwał “katastrofą”.

1 Comments

  1. Apollo

    10 lipca 2018, 21:53 o 21:53

    Żaden inny team na tegorocznym TdF nie ma tak mocnego składu jak Movistar !!! Dobrego złe początki !