Danielo - odzież kolarska

Wyścig Solidarności i Olimpijczyków 2018. De Decker przetrwał góry

Choć drugi etap “Solidarki” określany był mianem królewskiego, o miejscach na jego podium zadecydował sprinterski finisz z grupy.

Nie ma wątpliwości, że drugi z środowych etapów Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków był odcinkiem królewskim w tegorocznej edycji. Licząca zaledwie 100 kilometrów trasa wiodła dwukrotnie przez podjazd pod Zamek Kamieniec. Nachylenie szosy miejscami przekraczało tam 10%, więc było co jechać.

Początkowo wydawało się, że o sukcesie na mecie zadecyduje zapewne ucieczka lub rozgrywka pomiędzy zawodnikami dobrze czującymi się w zdecydowanie bardziej wymagającym terenie. Finalnie jednak bój o etapowy triumf stoczyli jednak sprinterzy. Triumfował Alfdan De Decker z młodzieżowego Lotto Soudal, pokonując na kresce Sylwestra Janiszewskiego (Wibatech Merx 7R).

Normalnie takie podjazdy niezbyt mi odpowiadają, ale tu wszystko ułożyło się w taki sposób, że udało mi się to bez większych problemów przejechać

– mówił na mecie w Krośnie De Decker.

W trakcie drugiego podjazdu pod Zamek zaatakowałem razem z innym zawodnikiem. Udało nam się nadrobić 30 sekund i kiedy pod koniec podjazdu peleton nas naszedł, w grupie dojechałem już do końca. Później na zjeździe udało mi się zebrać resztę sił i złapać oddech przed finiszem. W końcówce bardzo pomogli mi też koledzy, wyprowadzając mnie na odpowiednią pozycję. Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa

– dodał młody Belg, dla którego to jeden z największych sukcesów w dotychczasowej karierze kolarskiej.

Wątpliwości co do tego, czy etap nie okaże się zbyt trudny miał także lider klasyfikacji generalnej po pierwszym etapie Sylwester Janiszewski.

Ciężki był ten etap. Nie byłem pewny, czy dam radę przejechać te dwa podjazdy w pierwszej grupie. Starałem się bardzo no i się udało, choć bolało bardzo.

Podobnie jak De Decker, także Janiszewski liczyć mógł na pomoc ze strony kolegów z teamu, dzięki którym w czołówce dotarł na ostatnie metry etapu.

Na tym popołudniowym etapie bardzo pomagali mi chłopacy z zespołu. Kontrolowali sytuację i pilnowali, żeby nic na koniec nie odjechało, na wypadek gdybym dojechał na finisz i mógł powalczyć tam o zwycięstwo. No i niewiele zabrakło, ale myślę, że z drugiego i trzeciego miejsca możemy być zadowoleni.

Skoro Janiszewski zdołał przetrwać królewski odcinek “Solidarki”, to czy jest w stanie wygrać cały wyścig? Jak sam przyznał, łatwo nie będzie, ale nie jest to wykluczone.

Teraz już z górki, ale z kolei etapy będą już dłuższe. Inni będą nas atakować, ale postaramy się utrzymać koszulkę. Będzie ciężko. Najgroźniejsi będą ci, którzy będą najbliżej w generalce.