Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2018. Dziennik kapitana Benedettiego #14

Cesare Benedetti i Christoph Pfingsten

Odpuszczenie trudniejszej końcówki robi różnicę, jeśli następnego dnia masz pracować dla sprintera – pisze po 11. etapie Giro d’Italia Cesare Benedetti.

Dziś był krótki etap, do tego bardzo szybko go przejechaliśmy. Wydaję mi się, że około pół godziny przed czasem byliśmy na mecie. Start w Asyżu był piękny. To tutaj Bartek Huzarski zajął 2. miejsce na etapie w 2012 roku [pokonał go Joaquim Rodriguez]. Fajnie było powrócić do miasta Świętego Franciszka.

Start był szybki. Był moment, w którym pomyślałem, że etap będzie wyglądał podobnie do wczorajszego, ale na szczęście tak nie było. Ucieczka pojechała na początku pierwszego podjazdu, dzięki temu pierwszą górkę jechaliśmy powolutku.

Z przodu kręcił Alessandro De Marchi i Luis Leon Sanchez. Każda z ucieczka z nimi jest poważna. Dlatego w peletonie pracowało Lotto Fix All dla Wellensa, LottoNL – Jumbo dla Battaglina i Trek-Segafredo. Niemal cały czas jechaliśmy w linii.

Na pierwszej ściance – Filottrano – w miejscu Michele Scaropniego było dużo banerów i napisów na drodze. Niestety nie może go z nami tu być.

Jechaliśmy bardzo szybko do samego podjazdu. Ja odpuściłem na 10 kilometrów przed metą, bo potrzebuję regeneracji. Ponadto jutro jest płaski etap dla sprinterów i moim zadaniem jest praca na rzecz Sama Bennetta. Odpuszczenie takiej końcówki robi dużą różnicę, to pomoże mi wrócić do formy.

Ogólnie można powiedzieć, że był to dla nas udany dzień. Formolo był 3., a Konrad zajął 6. miejsce. Nadrobili parę sekund w generalce.

Yates jest na razie rządcą Giro. Dumoulin jest tam gdzie powinien być i pewnie czeka na czasówkę. Froome i Aru znowu stracili.

Trzymajcie kciuki jutro za Bennetta. Może uda się ponownie wygrać etap!

Kolarz niemieckiej grupy Bora-hansgrohe Cesare “Czarek” Benedetti z trasy 101. edycji Giro d’Italia odczuciami i przemyśleniami dzieli się w dzienniku publikowanym na łamach “Rowery.org”.