Tom Dumoulin wydaje się być zrelaksowany na godziny przed początkiem Giro d’Italia. Obrońca tytułu na razie ne myśli o Apeninach i Alpach, tylko koncentruje się na początku wyścigu w Izraelu.
Pierwszą konfrontacją 101. edycji „Corsa Rosa” będzie jazda indywidualna na czas w Jerozolimie, do której Dumoulin przystąpi jako jeden z głównych faworytów.
Jeżeli słabiej pojadę w czasówce to nie będzie koniec świata, ale fajnie byłoby uzyskać dobry czas, liczę na zwycięstwo. Trasy jeszcze nie widziałem, jednak z książki wyścigu wynika, że jest pagórkowata. To dla mnie dobrze
– powiedział kolarz Team Sunweb na konferencji prasowej w Jerozolimie.
Holender zdążył już rozejrzeć się po mieście.
Jestem pod wrażeniem Izraela. Przyjechałem [we wtorek] późnym wieczorem, ale nie mogłem się powstrzymać od odwiedzenia starego miasta w Jerozolimie. Zrobiłem sobie przejażdżkę na rowerze. Ludzie patrzyli się na mnie trochę dziwnie, widząc faceta w cywilnym ubraniu na rowerze wyścigowym.
Dumoulin nie ma zamiaru przejmować się tym, że jedzie w Giro jako obrońca tytułu.
Różnica teraz jest taka, że jestem w centrum uwagi, ale ja się nie zmieniłem. Na początku sezonu może za bardzo chciałem pokazać się światu, ale przemyślałem co nie tak poszło na wiosnę i na starcie Giro jestem o siebie spokojny
– zaznaczył na koniec.